DHL, firma ekspresowych przesyłek kurierskich, ogłosiła w nocy z środy na czwartek, że do 2008 roku zwolni około 1200 osób, czyli 60 proc. zatrudnionych na lotnisku Zaventem w Belgii. Powodem jest brak porozumienia z władzami Belgii w sprawie zwiększenia liczby latających w nocy samolotów, co zwiększyłoby natężenie hałasu.
"To dramat społeczny, ale rząd nie mógł zaakceptować wszystkich żądań firmy" - powiedziała w czwartek rano wicepremier Belgii Laurette Onkelinx.
DHL zapowiedziała, że wstrzyma planowany rozwój swojej działalności na podbrukselskim lotnisku Zaventem i zwolnienie w ciągu 6 lat od 1200 do 1300 pracowników.
To porażka dla rządu Guy Verhofstadta, który swoją kampanię wyborczą oparł na obietnicy stworzenia nowych miejsc pracy, a DHL miał mu w spełnieniu tej obietnicy pomóc.
Dziś DHL daje zatrudnienie (bezpośrednio i pośrednio) prawie 6 tys. osób, będąc największym pracodawcą belgijskiego lotniska Zaventem. DHL chciał stworzyć tu swoje międzynarodowe centrum i od 2011 roku zwiększyć z aktualnych 4 do 16 liczbę lotów nocnych. Wiązało się to oczywiście ze zwiększeniem hałasu, zwłaszcza że firma używa starych i hałaśliwych samolotów MD-11.
Sprawa DHL odsłoniła odwieczny konflikt pomiędzy dwiema społecznościami Belgii: francuskojęzycznymi Walonami i Flamandami. Od miesięcy trwały przepychanki pomiędzy regionem Brukseli a Flandrią, jakimi trasami będą latać dodatkowe samoloty. Problem w tym, że DHL zatrudnia obecnie przede wszystkim Flamandów, a loty odbywają się głównie nad Brukselą.
We wtorek premier Guy Verhofstadt zażądał, by DHL zrewidował swój plan rozwoju i zredukował hałas poprzez zamianę do 2011 roku najbardziej hałaśliwych samolotów MD 11, a nie do 2018, jak przewidywała firma kurierska.
DHL nie przyjął tych warunków i ogłosił w nocy z środy na czwartek, że rezygnuje z rozwoju w Belgii. W reakcji na te decyzje kilkuset pracowników firmy zablokowało na kilkadziesiąt minut ruch na lotnisku.
Najprawdopodobniej DHL zbuduje swoje międzynarodowe centrum w Lipsku w Niemczech lub w Vatry we Francji.