Diler opcji przyznaje, że "wciskał" je firmom

PAP, DI
opublikowano: 2009-02-20 08:18

Kilkadziesiąt tysięcy złotych premii na kwartał dostawali bankowi dilerzy, którzy sprzedawali opcje walutowe. Jeden z nich, były diler Raiffeisen Banku, opowiedział "Dziennikowi" o presji jaką wywierano, by znaleźć jak najwięcej klientów.

W jaki sposób dilerzy pracowali na dobry wynik? - Mamili przedsiębiorców obietnicami krociowych zysków i "zapominali" wspomnieć o ryzyku. Opowiadali przedsiębiorcom, że złotówka wciąż będzie się umacniać. Zależało im głównie na bonusach, tłumaczy diler.

Anonimowy diler powiedział gazecie, że opcje zyskały na popularności od 2006 roku wraz z umocnieniem złotego 

- Firmy kasowały zyski na transakcjach i wchodziły w kolejne opcje (…) Gdy euro zaczęło drożeć, firmy nie zamykały transakcji, tylko czekały, kiedy kurs się odbije w drugą stronę. W ten sposób ich straty rosły – powiedział Dziennikowi były diler Raiffeisena.

Twierdzi, że odszedł z banku, bo była ogromna presja, „żeby robić wyniki”.

- Były pretensje, że robimy za mało transakcji spekulacyjnych. Tak było z CIRS. Nie mogłem się zdobyć na to, żeby klienta oszukiwać i nie przekazywać mu drugiej strony, że on może stracić – powiedział informator Dziennika podkreślając, że „w CIRS, jeśli diler miał chęć, to spokojnie mógł władować klienta na minę”.

Rozmówca Dziennika podkreśla, że pole manipulacji było ogromne i wszystko zależało od moralności dilerów.

- To nie jest kwestia banku, ale moralności sprzedawcy. Jeśli diler wiedział, że przedsiębiorca nie zna się na opcjach, i to umiejętnie wykorzystał, nie ostrzegł o ryzyku, to nie jest w porządku – powiedział informator gazety.

Uwaga!
"Puls Biznesu" zaprasza na konferencję Opcje walutowe: od problemu do rozwiązania, która odbędzie się
3 marca 2009 r. o godz. 9.30 w budynku Focus [Sala Żółta, I piętro], ul. Armii Ludowej 26, Warszawa
Zarejestruj się już dziś na: http://opcje.pb.pl
Liczba miejsc ograniczona!