Co mogą myśleć zakochani, kiedy dowiadują się, że po 2-3 latach ich namiętność osłabnie?
Postęp wiedzy o „chemii seksu i miłości” i psychologii ewolucyjnej, owszem, sprzyja poznaniu specyfiki seksualności, miłości i faz trwania związku, ale u wielu budzi też niepokój, wynikający z poczucia nieuchronności powolnego wygasania pożądania i namiętności. Co mogą myśleć zakochani w okresie „tańca godowego”, kiedy dowiadują się, że już po 2-3 latach ich namiętność osłabnie? I że upojny romans wejdzie w fazę kryzysu? A co potem?
Słyszy się: wtedy ważne staje się przyzwyczajenie, przyjaźń, życie rodzinne, pożądania zaś wystarczy na kilka stosunków w tygodniu (lub jeszcze mniej)... Kobietom przyporządkowuje się naturalną monogamiczność i kierowanie się „interesem gniazda”, a wobec tego — konieczność akceptacji zmniejszającej się aktywności seksualnej w stałym związku. Mężczyźni z kolei przypisują sobie poligamiczną naturę i tak tłumaczą skłonności do romansów i podtrzymywania „chemii seksu” dzięki nim. W takim uproszczonym modelu związku rolę kobiety sprowadza się do poświęcenia życiu rodzinnemu, a mężczyźnie daje prawo do „skoków w bok”.
Inny wariant? „Demokratyczny” dla obu płci: zdrady jako uaktywnianie owej słabnącej „chemii seksu”. W konsekwencji: podtrzymanie mocnego, pożądania seksualnego — z korzystnym wpływem na uatrakcyjnienie słabnącego pociągu do partnera. Niektóre pary wybierają formę pośrednią — pornografię, traktowaną jako afrodyzjak. W wielu poradnikach radzi się też partnerom wzmacnianie „chemii seksu” przez uatrakcyjnianie sztuki miłosnej i unikanie rutyny. Cel — ten sam: utrzymanie seksualnej namiętności na wysokim poziomie. Perspektywa białego małżeństwa nie cieszy. Seks jest traktowany jako ważny fundament trwałości związku.
Jak zatem tłumaczyć długowieczność aktywności seksualnej w stałych związkach, utrzymywanie się pociągu do partnera — mimo upływu lat? Albo udane życia seksualne par do 70. roku życia? Z przeprowadzonych w USA i Kanadzie badań wynika, że w populacji obejmującej wiek 80-100 lat 3 proc. mężczyzn codziennie współżyje seksualnie. Na podstawie badań populacji w późnym wieku i w związkach z długim stażem — z aktywnym, udanym życiem seksualnym — okazuje się, że trwałości namiętności i pożądania sprzyjają:
Uwarunkowania genetyczne. Część populacji posiada gen długowieczności seksualnej. W ich rodzinach można znaleźć przodków z wysokim poziomem temperamentu seksualnego. Z badań w Polsce wynika, że 6 proc. ludzi odczuwa potrzebę codziennych kontaktów seksualnych, niezależnie od wieku. W jesieni życia może się ona wprawdzie zmniejszyć, ale i tak pozostaje na wysokim poziomie. Partnerzy z takim uwarunkowaniem genetycznym nie muszą podpierać się afrodyzjakami czy urozmaicaniem sztuki miłosnej.
Atrakcyjność. Długowieczności „chemii seksu” sprzyja dbanie o atrakcyjność fizyczną i stan zdrowia. A także utrzymywanie zainteresowania drugiej osoby, co jest raczej mało znane i doceniane. Osoby o barwnej osobowości, stale się rozwijające, ciekawe świata i cieszące się życiem budzą pociąg u partnera. Trudno czuć pociąg do kogoś, kto po latach związku jest bardzo „czytelny”, przewidywalny, po prostu nudny, bez pasji i zainteresowań. Trudno czuć pociąg do partnera zaniedbującego wygląd, nie troszczącego się o atrakcyjność.
Przynęta inności. Wiele osób idealizuje więź uczuciową: związek postrzega się jako spotkanie dwóch doskonale dobranych połówek. To model platoński. Wierzy się, że prawdziwa miłość polega na „staniu się jednym”, „zlaniu się” uczuć i że najbardziej udane związki tworzą osoby podobne do siebie co do intelektu, uczuciowości, postrzegania świata, upodobań, spędzania wolnego czasu. Prawda jest jednak taka, że w związkach, w których dochodzi do owej symbiozy, zanika namiętność. Biblijne sformułowanie „stają się jednym ciałem” bywa błędnie interpretowane jako „stanie się jedną osobowością”. Tymczasem namiętność i pożądanie opiera się na pociągu i fascynacji innością drugiej osoby, tajemniczością jej natury.
Kontynuacja więzi. W wielu związkach długowieczności „chemii seksu” sprzyja po prostu utrzymywanie aktywności seksualnej na stałym poziomie, unikanie dłuższych przerw. Partnerzy reagują na siebie odruchowo, spontanicznie i automatycznie. To możliwe, gdy mają podobne potrzeby co do częstotliwości kontaktów seksualnych i osiągają w nich satysfakcję. Zrozumiałe, że w przypadku trudności i zaburzeń w życiu seksualnym (np. wywołanych chorobami czy lekami) nie czeka się, że problem minie sam, ale podejmuje leczenie; dodajmy też epizody depresji, niesprawności seksualnej, faza meno- i andropauzy. Jeżeli jednak dąży się do podtrzymania aktywności seksualnej dzięki skutecznym metodom terapii, to długowieczność seksualna jest jak najbardziej w zasięgu możliwości.
