mBank pochwalił się wynikami za IV kw. 2017 r. Grupa kapitałowa wypracowała 311,6 mln zł zysku, czyli o 6,9 proc. więcej niż w poprzednim kwartale oraz o 6,5 proc. więcej niż przed rokiem. Dochody wyniosły 1141,5 mln zł.

Jedenaście biur maklerskich, zapytanych przez PAP o prognozę dla banku, oszacowało średni zysk na poziomie 301,8 mln zł. Zdaniem Michała Sobolewskiego z DM BOŚ różnica jest na tyle niewielka, że śmiało można powiedzieć, że wynik mBanku jest zgodny z oczekiwaniami rynku.
– Najważniejszym elementem przychodów jest wynik z tytułu odsetek, który o 3,6 proc. zrekompensował spadek wyniku z tytuły opłat i prowizji (-9,0 proc.) – mówi analityk.
W IV kw. charakterystyczną cechą dla wyników większości banków były wyższe koszty – mBank również wpisuje się w ten trend. Koszty działalności i amortyzacja wzrosły o 1,8 proc. w stosunku do III kw. i wyniosły 494,5 mln zł. Koszty pracownicze zwiększyły się o 0,7 proc., natomiast koszty rzeczowe spadły o 3,3 proc., dzięki niższym kosztom IT i usług konsultingowych. Wobec tych czynników mBank zanotował niewielki wzrost wskaźnika kosztów do dochodów — do 43,3 proc. z 42,3 proc. w III kw.
Jeśli spojrzymy na wyniki banku z perspektywy całego roku, grupa osiągnęła 4,45 mld zł przychodów i 1092 mln zł zysku.
Cezary Stypułkowski, prezes mBanku, poinformował, że widzi przestrzeń do wypłaty dywidendy w wysokości do 20 proc. zysku za 2017 r.
– Jest prawdopodobieństwo powrotu do wypłaty dywidendy, a jej wymiar będzie tematem dalszego dialogu z Komisją Nadzoru Finansowego – powiedział prezes. Ostatni raz bank podzielił się zyskiem z akcjonariuszami w 2014 r. Po czarnym czwartku w styczniu 2015 r., gdy umocnił się kurs franka szwajcarskiego, Komisja Nadzoru Finansowego zakazała wypłacania dywidendy bankom, w których portfelach hipotecznych znaczący udział mają kredyty walutowe.
W tym roku bank spodziewa się dalszego, stopniowego wzrostu marzy odsetkowej, wynikającej ze zmieniającej się struktury portfela kredytowego. Według prognoz banku, kredyty przedsiębiorstw mogą wzrosnąć o 12,9 proc., hipoteczne o 3,7 proc., a niehipoteczne o 8 proc. (np. kredyt konsumencki).
Bankowi brakuje też przestrzeni do redukcji kosztów finansowania. Spodziewa się także wzrostu amortyzacji z powodu kontynuacji inwestycji w nowe technologie.