Październik i listopad 2023 r. były okresem błyskawicznego umocnienia złotego względem głównych walut. W grudniu notowania USD/PLN zeszły nawet poniżej 3,90, a EUR/PLN poniżej 4,30. W pierwszej połowie stycznia nastąpił jednak wyraźne odbicie dolara i euro. O ile jednak wspólna waluta 20 krajów Unii Europejskiej z powrotem spadała do 4,30 zł, to amerykański dolar nie spieszy się aż tak bardzo, by wrócić do grudniowych minimów.
- Dzięki swojej sile złoty odrobił część strat wobec amerykańskiego dolara. Kurs USD/PLN nadal jednak znajduje się wyżej niż na początku roku. Amerykańska waluta w 2024 r. otrzymała wsparcie ze strony danych makroekonomicznych. Pokazały one nie tylko, że miniony rok zakończył się dobrze (wzrost amerykańskiego PKB w IV kwartale wynoszący 3,3 proc. był wyraźnie lepszy od oczekiwań), lecz także, że rynek pracy jest mocny (szczególne wrażenie zrobił ostatni raport NFP), a inflacja nie odpuści tak szybko (świadczy o tym ostatni raport CPI, który przyniósł podbicie dynamiki inflacji bazowej). Wszystko to sprawiło, że rynek, który jeszcze na początku roku spodziewał się cięć stóp procentowych w marcu w USA, przesunął swoje oczekiwania i podobnie jak my spodziewa się pierwszej obniżki dopiero w czerwcu 2024 r. Im dłużej stopy procentowe w Stanach Zjednoczonych pozostają wysokie, tym lepiej dla dolara – komentuje Roman Ziruk, starszy analityk firmy Ebury.
- W pierwszych tygodniach 2024 r. dolar dość wyraźnie zyskiwał do wszystkich walut ze względu na urealnienie terminu pierwszej obniżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Jeszcze w grudniu 2023 r. rynek spodziewał się jej w marcu 2024 r. Obecnie przypisuje zaledwie 20-procentowe prawdopodobieństwo obniżce w maju – mówi Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarza.pl.
Dolar będzie taniał, ale kiedy i o ile
Według Bartosza Sawickiego, siła dolara jest jednak pozorna i niebawem kurs „zielonego” względem złotego nie tylko spadnie do grudniowych minimów, ale nawet je pogłębi. Jego zdaniem w połowie 2024 r. za euro nadal będzie trzeba płacić 4,30 zł, ale dolar przeceni się do 3,85 zł. Na koniec roku za amerykańską walutę trzeba będzie płacić tylko 3,65 zł, podczas gdy euro przeceni się zaledwie do 4,25 zł.
Zdaniem Bartosza Sawickiego samo cofnięcie USD/PLN z poziomu 4,06 notowanego zaledwie 14 lutego potwierdza, że potencjał do umocnienia amerykańskiej waluty wyczerpał się. Kolejne etapy umacniania się złotego – zarówno wobec dolara, jak i euro – będą jednak skorelowane z zbliżaniem się obniżek stóp procentowych Fedu i Europejskiego Banku Centralnego.
Marek Rogalski, główny analityk walutowy DM Banku Ochrony Środowiska, widzi euro po 4,25 zł. Dolarowi prognozuje spadek wyraźnie poniżej 3,88 zł.
- Może do tego dojść już w marcu lub kwietniu 2024 r., jeżeli kurs EUR/USD wzrośnie powyżej 1,10. To o tyle ważne, że waluty naszego regionu w pewnym sensie naśladują euro, czyli jeżeli euro jest mocniejsze, to one też są mocniejsze – tłumaczy Marek Rogalski.
Bardziej zachowawczy są analitycy firmy Ebury. Ich zdaniem kurs EUR/USD wzrośnie do 1,10 na koniec 2024 r., ale za dolara trzeba będzie wtedy płacić 3,95 zł. Generalnie nie spodziewają się też, by do tego czasu dolar trwale spadł poniżej 4 zł. Kurs euro prognozują zaś na 4,35 zł.
Klucz leży w NBP
Bartosz Sawicki zaznacza, że mimo wszystko ostatnie umocnienie dolara nie było w Polsce tak widoczne, jak gdzie indziej. Zarówno ze względu na relację złotego do euro, jak również zmianę narracji Rady Polityki Pieniężnej.
- Siła złotego wynika z coraz powszechniejszego przekonania, że Rada Polityki Pieniężnej nie obniży stóp procentowych w 2024 r. – zaznacza Bartosz Sawicki.
Niezmienność stóp procentowych NBP do końca 2024 r. zasugerował podczas konferencji prasowej 8 lutego 2024 r. prezes banku Adam Glapiński. Analitycy zgodnie twierdzą, że jest to powód umocnienia złotego względem innych walut regionu.
- Nieoczekiwanym atutem złotego stała się polityka pieniężna. To właśnie przez nią złoty był wcześniej dość słaby – podkreśla Bartosz Sawicki.
Siła złotego wynika z coraz powszechniejszego przekonania, że Rada Polityki Pieniężnej nie obniży stóp procentowych w 2024 r.
- Jeżeli narracja płynąca z NBP jest taka, że w 2024 r. obniżek stóp procentowych w ogóle nie zobaczymy, a cały świat kombinuje z obniżkami, to pojawia się przestrzeń do umocnienia złotego i to jeszcze większego niż obecnie – dodaje Marek Rogalski.
Roman Ziruk dodaje, że w ostatni piątek doszła do tego informacja o odblokowaniu unijnych środków z Funduszu Spójności i KPO.
- Aprecjację złotego wiążemy zarówno ze stosunkowo korzystnym sentymentem do ryzyka oraz Europy, jak również z lokalnymi uwarunkowaniami. W kontekście sytuacji zewnętrznej warto zwrócić uwagę, że gospodarka strefy euro uniknęła technicznej recesji pod koniec 2023 r., a ostatnie dane z gospodarki, w tym najnowsze odczyty PMI (gdzie indeks dla kluczowego sektora usług powrócił do granicznego poziomu 50 pkt), sugerują, że ożywienie może być coraz bliżej. Pozwala to inwestorom spojrzeć przychylniejszym okiem nie tylko na strefę euro, ale również na Polskę, która jest z nią gospodarczo związana. Krajowe dane są mieszane, choć w ujęciu ogólnym również widać poprawę – twierdzi Roman Ziruk.
Według Marka Rogalskiego czynnikiem ryzyka dla złotego jest jakieś globalne załamanie, ale coś takiego zawsze trzeba brać pod uwagę. Z bardziej konkretnych czynników ryzyka wskazuje plany postawienia Adma Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. Gdyby doszło do jakiejkolwiek formy usunięcia ze stanowiska przed upływem kadencji, byłby to problem dla złotego.
- Wokół tej kwestii jest bardzo dużo szumu, a rynek się tym nie przejmuje, bo ma chyba świadomość, że jest to zbyt trudne do zrealizowania – komentuje Marek Rogalski.