Po podbiciu kursu (offshore) USD/CNH do najwyższego poziomu od 11 lat inwestorzy mają pewność, iż kursy walutowe będą elementarnym narzędziem rozwijającej się wojny handlowej.
Sytuacja jest o tyle intrygująca, iż prezydent Donald Trump oficjalnie sugeruje, że dolar powinien być słabszy, tymczasem jego działania (zainicjowanie napięć handlowych w marcu poprzedniego roku) przyniosły 3-procentowy wzrost notowań „zielonego”.
Od początku tygodnia dolar umocnił się o około 1,5 proc. wobec juana. Co ciekawe, również MFW zakłada, iż bazując na oczekiwaniach makroekonomicznych, wycena dolara powinna być zdecydowanieniższa. Tymczasem na rynku słychać głosy, iż to amerykańska waluta może skorzystać na trwających zawirowaniach, częściowo z uwagi na status tzw. bezpiecznej przystani. Dodatkowo sam Fed wydaje się być nieco pod ścianą — z jednej strony naciskany przez administrację Donalda Trumpa, z drugiej natomiast dane makro nie wskazują na potrzebę wykorzystania niestandardowych środków czy mocnych cięć.
Kwestia skali działań instytucji centralnych pozostaje jednak otwarta, czego przykładem jest dokonane właśnie cięcie stóp przez bank centralny Nowej Zelandii, który nie tylko obniżył koszt kredytu o 50 pkt baz., ale zasugerował również możliwość wprowadzenia ujemnych stóp. Rynek spodziewał się gołębiego komunikatu, jednak dopuszczenie możliwości ujemnych stóp sprowadziło wycenę tamtejszego dolara do najniższego poziomu od stycznia 2016 r.