Dominika Kulczyk sprowadzi Polenergię z parkietu

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2020-11-04 22:00

Polenergia Dominiki Kulczyk ma w planach inwestycje warte ponad 3 mld zł, głównie na Bałtyku. Wesprze ją fundusz Brookfield, o ile wcześniej wykupi z giełdy jej akcje.

Z artykułu dowiesz się:

  • – dlaczego inwestorka chce ściągnąć spółkę z GPW
  • – jak sfinansuje inwestycje warte 3 mld zł
  • – co przyciągnęło do spółki fundusz

Kiedy we wrześniu 2018 r. państwowa PGE ogłosiła wezwanie na akcje Polenergii, oferowała 16,29 zł za akcję. Kiedy wkrótce potem Dominika Kulczyk, główna akcjonariuszka Polenergii, odpowiedziała obronnym kontrwezwaniem, zaproponowała 20,5 zł za akcję. Papierów nie sprzedał wówczas żaden z mniejszościowych akcjonariuszy. Dobrze zrobili, bo wczoraj, w czwartek, czyli nieco ponad dwa lata później, Dominika Kulczyk wespół z funduszem Brookfield Renewable Partners zaoferowali w wezwaniu 47 zł za akcję.

DOBRA POZYCJA NA BAŁTYKU:
DOBRA POZYCJA NA BAŁTYKU:
Kontrolę nad Polenergią sprawuje Dominika Kulczyk, która odziedziczyła firmę po zmarłym ojcu, Janie Kulczyku. Jej firma jest najbardziej zaawansowanym inwestorem wiatrowym na polskiej części Bałtyku.
EastNews

Ten ponaddwukrotny skok wyceny dobrze obrazuje zmianę na polskim rynku odnawialnych źródeł energii.

Globalny hydrogracz

Ceny z wezwań sprzed dwóch lat nie są może idealnym punktem odniesienia, bo do transakcji przecież nie doszło. PGE mogła wycenić Polenergię nisko, bo czuła się mocna siłą stojących za nią polityków. Dominika Kulczyk chciała zaś tylko przedstawić kontrofertę, a niekoniecznie wykupić wszystkich akcjonariuszy. Dziś wezwanie Mansa Investment, spółki Dominiki Kulczyk, działającej wespół z funduszem Brookfield, ma zupełnie inny charakter. Następuje po zapowiedzianym już latem przez Polenergię profesjonalnym procesie poszukiwania inwestora.

Za skupywane z rynku akcje, o ile znajdą się chętni do sprzedaży, zapłaci właśnie Brookfield. Inwestor zobowiązał się też do dokonania w przyszłości wpłat kapitałowych w łącznej wysokości 150 mln EUR. Będzie obejmował nowe akcje, płacąc 43 zł za każdą. Brookfield to międzynarodowy gracz na rynku zielonej energii. Z jego strony internetowej wynika, że jest szczególnie mocny w hydroenergetyce, która stanowi 64 proc. jego portfolio. Poza tym inwestuje w źródła wiatrowe, słoneczne, a także w magazyny energii. Jest notowany na giełdzie w USA i Kanadzie, a jego kapitalizacja to 5,3 mld USD. Wejście takiego gracza do Polenergii nie jest zaskakujące. Już latem Paweł Puchalski, analityk banku Santander, wskazywał, że spadające stopy procentowe i rosnąca dostępność gotówki podnoszą atrakcyjność takich firm jak Polenergia, czyli zdolnych do generowania stabilnego zwrotu z poszczególnych projektów.

Plany na miliardy

Polenergia szukała inwestora, bo ma kosztowną strategię. Jak już pisaliśmy w czerwcu w „Pulsie Biznesu”, po 2020 r. firma chce pozyskać 0,5 mld zł, by sfinansować rozwój w obszarze wiatru na lądzie, fotowoltaiki i kogeneracji. Następnie, do 2022 lub 2023 r., planuje podjęcie decyzji w sprawie zaangażowania w fazę budowlaną w pierwszych dwóch projektach morskich farm wiatrowych. Będzie na to potrzeba ok. 2,6 mld zł. Strategia zakłada, że w wietrze na lądzie powstanie 186 MW, a 48 MW dojdzie do fazy zaawansowanego rozwoju, a w fotowoltaice będzie to 27 MW w projektach ready-to- -build i 54 MW we wczesnej fazie rozwoju.

Rynkowi strategia firmy się spodobała, a cena akcji Polenergii wzrosła z ok. 28 zł w maju 2020 r. do blisko 50 zł w ostatnich dniach. Wartość rynkowa Polenergii to ok. 2,1 mld zł. Poza strategią na korzyść zmienia się otoczenie firmy, która od długich lat inwestuje w energetykę wiatrową. Kiedy w 2015 r. PiS wygrał wybory parlamentarne, rozwój zielonej energetyki, wypierającej węgiel, został zablokowany, mimo że w Europie i na świecie sektor parł do przodu. Dziś rząd PiS dojrzał do obrania zielonego kierunku, co inwestorzy i biznes przewidzieli już wcześniej. To dlatego w wojnie o akcje Polenergii w 2018 r. papierów nie oddał nikt.

Co zrobią Chińczycy?

Mansa Dominiki Kulczyk kontroluje 51,6 proc,. akcji Polenergii. Drugi największy akcjonariusz, z pakietem 16 proc., to fundusz China-Central and Eastern Europe Investment Co-operation Fund.

Fundusz nie odpowiedział na nasze pytanie o plany wobec Polenergii. Tymczasem bez jego pakietu Mansa i Brookfield nie osiągną 90 proc. głosów na walnym i nie będą mogły ściągnąć Polenergii z giełdy. A taki mają plan. Warto przypomnieć, że w 2018 r. chiński fundusz poparł Dominikę Kulczyk i jasno zadeklarował, że akcji nie sprzeda, co odegrało rolę w „odstraszaniu” PGE. Poza tym akcje Polenergii ma Nationale Nederlanden OFE (5,66 proc.), Generali OFE (6,6 proc.) i Aviva OFE (8,21 proc.). Szczegóły wezwania, poza znaną już ceną, mają być podane 6 listopada.