10,6 mld zł — na tyle szacowane są tegoroczne wydatki Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). W tej puli płatności za zrealizowane inwestycje sięgają 7,4 mld zł. Według pierwotnych założeń, GDDKiA miała w tym roku wydać 13 mld zł. Faktyczne wydatki są niższe, bo realizacja inwestycji, które miały być gotowe już na EURO 2012 albo do końca 2013 r., wciąż się przedłuża. Drogowcy przestrzegają, że historia może się powtórzyć i za kilka lat nastąpi spiętrzenie inwestycji drogowych, z którymi wykonawcy nie będą w stanie sobie poradzić, a efektem będą opóźnienia w realizacji, wzrost cen materiałów i finansowe kłopoty firm. Wszystkiemu winne długotrwałe przetargi. Przekładem może być konkurs na budowę A1 od Pyrzowic do Częstochowy, którego kosztorys wyceniono na blisko 3 mld zł. GDDKiA miała otrzymać oferty na budowę 29 i 30 grudnia 2014 r.

— Termin został przesunięty i ofert spodziewany się po 20 stycznia 2015 r. — informuje Marek Prusak, rzecznik katowickiego oddziału GDDKiA. To nie pierwsza zmiana terminu. Wcześniej wykonawcy mieli przedstawić propozycje cenowe w listopadzie.
— Zadają jednak tysiące pytań, by zyskać więcej czasu na przygotowanie ofert — twierdzi nieoficjalnie jeden z przedstawicieli GDDKiA. Inaczej rzeczywistość oceniają drogowcy.
— Pytań jest wiele, bo wykonawcy chcą jak najlepiej przygotować oferty. Skoro je zadają, to zapewne jakość dokumentacji pozostawia wiele do życzenia — uważa Barbara Dzieciuchowicz, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa. Podobny problem jest w przetargu na projektowanie i budowę południowej obwodnicy Warszawy. Wczoraj stołeczna „Gazeta Wyborcza” informowała, że termin składania ofert wciąż jest przekładany, więc w efekcie zbudowanie trasy do 2019 r. może się nie udać. Dyrekcja zapewnia, że projekt toczy się zgodnie z planem, ale drogowcy mają wiele obaw dotyczących przeciągających się przetargów.
— Skutkiem przetargowych opóźnień może być kumulacja robót po 2016 r., a wówczas wykonawcy będą musieli borykać się z podobnymi problemami, jak w perspektywie 2007-13 — uważa Barbara Dzieciuchowicz.
Spiętrzenie inwestycji, którego efektem będzie bolesny dla wielu wykonawców wzrost cen, prognozuje także Dariusz Blocher, prezes Budimeksu. Konieczność przygotowania się do kumulacji zapowiedział już w komentarzu do wyników za III kw. 2014 r. „Obserwujemy wzrost tempa rozstrzygania kontraktów drogowych, jednak kontrakty te nie są podpisywane tak szybko, jak byśmy się spodziewali, co może mieć wpływ na sprzedaż w roku 2015. (…) Ważnym zadaniem jest przygotowanie zaplecza kapitałowego i ludzkiego w związku ze spodziewaną kumulacją prac w latach 2016-18” — czytamy w dokumencie. W poprzednich latach GDDKiA planowała zbudować tysiące kilometrów dróg przed EURO 2012. W przetargach wystartowało wówczas setki firm,proponując ceny znacznie niższe niż kosztorysy. Kumulacja robót spowodowała gigantyczny wzrost cen materiałów, który spowodował ucieczkę z placów budowy wykonawców — zwłaszcza tych, którzy nie mieli doświadczenia na polskim rynku. Znaczną część kontraktów kończy po nich obecnie Budimex.