Dromader w ciągu kilku dni ma złożyć w sądzie wniosek o upadłość. Ostatnią szansą dla firmy jest pozyskanie inwestora branżowego. Takie rozwiązanie jest jednak mało prawdopodobne.
Biuro podróży Dromader, jedna z najdłużej działających na polskim rynku prywatnych firm turystycznych, przygotowuje się do złożenia w sądzie wniosku o upadłość. Będzie to trzecie bankructwo w turystyce w tym roku, po AS i Akropol.
— Jest to moja osobista tragedia. Istniejemy na rynku od 12 lat, jednak warunki działania w tej branży są w Polsce niestety coraz gorsze — przyznaje Mirosław Sienkiewicz, prezes Dromadera.
Turystyczna firma jest zadłużona i utraciła zdolność regulowania zobowiązań wobec swoich kontrahentów. W ostatnich tygodniach spadł też standard oferowanych przez Dromadera usług i pojawiły się skargi na działalność firmy. Doszło już do odwołania wycieczek. Klienci na kilka dni przed odlotem dostawali telegramy o anulowaniu imprezy. Wpłacone pieniądze mają odzyskać w ciągu dwóch miesięcy. Jest jednak szansa, że Dromader wybrnie z kłopotów.
— Jeszcze nic do końca nie zostało przesądzone. Wciąż próbujemy pozyskać kapitał. Jeśli to się uda, przetrwamy — zapewnia Mirosław Sienkiewicz.
Przyznaje, że rozesłał do kontrahentów list z informacją o konieczności złożenia przez Dromadera w sądzie wniosku o upadłość.
Firma nie widzi możliwości zdobycia środków na działalność od polskich banków.
— Banki są bezwzględne i ratunek może przyjść tylko od inwestora branżowego lub banków z zagranicy — mówi prezes Dromadera.
Firma posiada własne oddziały w Warszawie, Olsztynie, Bydgoszczy, Łodzi i Wrocławiu. Działający od 1991 roku Dromader specjalizuje się w organizowaniu wycieczek do krajów w basenie Morza Śródziemnego.
— Małe firmy turystyczne nie wytrzymują na rynku — podkreśla Marcin Kołodziejczyk, prezes Big Blue, jednego z największych touroperatorów w Polsce.
Firma ta pomogła klientom Dromadera, którzy w przeciwnym wypadku nie wyjechaliby na opłacone wakacje. Duże biura podróży starają się nie dopuścić do sytuacji, kiedy turyści nie dostają nic w zamian za wpłacone pieniądze. Spowodowałoby to utratę zaufania do całej branży. W samym tylko województwie mazowieckim zezwolenia na świadczenie usług turystycznych dostaje rocznie około 80 nowych firm. Co roku też około 20 firm z własnej woli rezygnuje z działalności w tej branży. Następne 20 do 25 podmiotów w tym regionie z powodu najróżniejszych uchybień traci zezwolenia na działalność.
Wojewodowie cofają zezwolenia miedzy innymi tym firmom, które nie mają ważnych ubezpieczeń. Najczęściej oznacza to, że biuro turystyczne nie stać na ich wykupienie, albo towarzystwo nie zgadza się na udzielenie gwarancji ze względu na złą kondycję finansową firmy. Specjaliści przestrzegają przed traktowaniem turystyki jako branży, gdzie łatwo jest zarabiać pieniądze.