Ponowne osłabienie koniunktury to numer jeden w rankingu ryzyka biznesowego
Kto przewidział kryzys, mógł go ominąć. Dlatego zarządzanie ryzykiem staje się modne.
Przedsiębiorcy obawiają się powrotu kryzysu. Jak wynika z badania PKPP Lewiatan na grupie 400 przedsiębiorstw, szefom firm nic tak nie zaprząta głowy, jak obawa, że koniunktura gospodarcza znowu się osłabi.
— To właśnie z powodu niepewności jutra przedsiębiorcy nadal nie chcą odważnie inwestować — mówi Małgorzata Krzysztoszek, główna ekonomistka Lewiatana.
Stan przedzawałowy
Obawa o trwałość koniunktury to absolutny numer jeden w rankingu zagrożeń dostrzeganych przez przedsiębiorców. W skali od 0 do 5 pkt przedsiębiorcy wyceniają to ryzyko na ponad 4 pkt.
— Co ciekawe, osłabienie koniunktury jest wskazywane jako pierwsze ryzyko we wszystkich grupach firm: zarówno w podziale na branże, jak i wielkość przedsiębiorstw — zaznacza Małgorzata Krzysztoszek.
Ryzykiem numer dwa wśród przedsiębiorców są zatory płatnicze. Obawę, że firma padnie ofiarą niewypłacalności kontrahenta, prezesi wyceniają na 3,6 pkt. Obawa jest realna, bo choroba niewypłacalności po kryzysie bardzo się rozprzestrzeniła. Według badania Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor, aż 70 proc. przedsiębiorstw ponad połowę należności otrzymuje po terminie. Wskaźnik bezpieczeństwa finansowego BIG InfoMonitora spadł w II kwartale 2010 r. do 5,3 pkt z 19,5 pkt kwartał wcześniej (patrz wykres obok).
— Za największe zaległości płatnicze odpowiadają konsumenci (40 proc. wskazań) oraz małe i średnie przedsiębiorstwa (22 proc. i 19 proc.). Jednocześnie dwie na pięć firm wskazuje konsumentów jako klientów, od których najtrudniej odzyskać zaległe należności — dodaje Mariusz Hildebrand, prezes BIG InfoMonitor.
Kolejne miejsca w rankingu ryzyka zajęły obawa o wzrost konkurencji na rynku (niespełna 3,6 pkt) oraz o nasilenie się nieuczciwej konkurencji (3,4 pkt).
— Spadek popytu zaostrza konkurencję, a w takich warunkach część przedsiębiorstw decyduje się na przejście do szarej strefy i inne nieuczciwe zagrywki — tłumaczy Małgorzata Krzysztoszek.
Wzmożona czujność
Badanie pokazało też, że po kryzysie wśród przedsiębiorców narasta przekonanie, iż zarządzanie ryzykiem może uchronić firmę przed zawirowaniami w gospodarce. Coraz więcej przedsiębiorstw stara się zbudować system mający wskazywać zagrożenia i je neutralizować.
— Nadal niewiele jest w Polsce firm, które zarządzają ryzykiem w sposób zorganizowany i uporządkowany. Nawet spółki giełdowe mają tu sporo do zrobienia. Presja właścicielska jednak sprawia, że sytuacja zaczyna się poprawiać — twierdzi Andrzej Dąbrowski, prezes Philip Morris.
Polscy przedsiębiorcy nie odstają tu od światowych tendencji. Jak wynika z badania PricewaterhouseCoopers (PWC), wśród 1,2 tys. firm z 52 krajów to właśnie podejście do zarządzania ryzykiem po kryzysie zmieniło się najbardziej. Przykładać większą wagę do tej sfery chce aż 84 proc. prezesów firm.
— Zarządzanie ryzykiem przestaje być obecne na poziomie operacyjnym (np. w dziale zakupów), a przechodzi do poziomu strategicznego. Wskazywanie niebezpieczeństw staje się elementem budowania strategii firmy — przekonuje Monika Viwegier z PWC.
Jacek
Kowalczyk