Dywersja na kolei: PKP PLK liczą, że AI i drony zwiększą bezpieczeństwo

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2025-11-24 20:00

Wypadku udało się uniknąć dzięki dobrej współpracy maszynisty PKP Intercity i dyżurnego ruchu - twierdzi Piotr Wyborski, prezes PLK. Opowiada o narzędziach, z których zamierza skorzystać zarządca infrastruktury, by pasażerowie i kolejarze byli bezpieczni.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • kiedy nastąpił wybuch na torach
  • kiedy o problemach dowiedzieli się przedstawiciele PKP PLK
  • jak prezes spółki opisuje przebieg zdarzeń
  • jakie ma plany zapobiegania groźnym sytuacjom
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Minął tydzień od aktu dywersji na odcinku linii kolejowej Sobolew - Życzyn. W tym czasie PKP Polskie Linie Kolejowe (PLK) przeanalizowały groźne zdarzenia. Teraz przygotowują się do uniknięcia w przyszłości podobnych incydentów. Zapowiadają wdrożenie nowoczesnych technologii, wzmocnienie Straży Ochrony Kolei (SOK) i zwiększenie nacisku na monitorowanie linii przez kolejarzy i służby.

Piotr Wyborski, prezes PLK, twierdzi, że podczas ostatniego incydentu katastrofy udało się uniknąć m.in. dzięki dobrej współpracy dyżurnych ruchu i maszynistów. Liczy, że pracownicy prowadzący pociągi nadal będą wspierać kadry spółki w kontroli sieci kolejowej. Opowiedział PB, jak z jej perspektywy wyglądał przebieg zdarzeń do aktu dywersji i jakie działania podejmują pracownicy, by więcej się nie powtórzyły.

Od wybuchu po uszkodzonych torach przejechało osiem pociągów

Do ataku na kolej doszło w sobotę, 15 listopada 2025 r. Premier Donald Tusk poinformował, że w sobotę o godzinie 20.58 na trasie Sobolew - Życzyn, w pobliżu stacji Mika, pod przejeżdżającym pociągiem towarowym nastąpił wybuch ładunku C4. W mediach krążyły spekulacje, ile pociągów przejechało, zanim uszkodzenie wykryto.

- Od godziny, która została wskazana jako czas wybuchu, przejechało osiem pociągów – informuje Piotr Wyborski.

Zaznacza, że pracownicy spółki pierwsze sygnały o problemach na torach dostali dopiero rano 16 listopada. Maszynista pociągu PKP Intercity przekazał dyżurnemu ruchu w Dęblinie informację o nierówności na torze, a ten przestrzegł maszynistę następnego pociągu, należącego do Kolei Mazowieckich, by jechał ostrożnie. Ostrzeżony po dojechaniu do miejsca zdarzenia poinformował dyżurnego ruchu, że w torze jest wyrwa mająca niemal 100 cm długości.

- Ten incydent pokazał, jak ważna jest współpraca między maszynistami a dyżurnymi ruchu. Ustalenia komisji kolejowej wykazały, że procedury zadziałały poprawnie, a prawidłowa reakcja maszynisty pociągu PKP Intercity i komunikacja z dyżurnym ruchu zapobiegły wypadkowi, który mógłby się wydarzyć – twierdzi Piotr Wyborski.

Na szczęście nikt nie ucierpiał.

Jak to możliwe, że choć od wybuchu po torach przejechało osiem pociągów, nikt niczego nie zauważył? W pociągu towarowym, pod którym wybuchł ładunek, lekkiemu uszkodzeniu uległa tylko podłoga jednego z wagonów.

- Jeżeli wybuch nie miał wpływu na pracę kół i system hamulcowy, maszynista mógł go nie dostrzec – mówi Piotr Wyborski, przypominając, że kabiny maszynistów są zaprojektowane tak, by chronić personel przed nadmiernym hałasem urządzeń zainstalowanych w lokomotywach.

A jak udało się bez szwanku ominąć wyrwę w torach? Zdaniem szefa PLK uszkodzenia szyny początkowo mogły nie być tak duże, by maszyniści je wyczuli i zgłosili dyżurnemu ruchu. Eksperci zastanawiają się, czy po wybuchu szyna była tylko pęknięta i wybił ją dopiero pociąg PKP Intercity albo któryś z przejeżdżających wcześniej. Piotr Wyborski nie chce na ten temat spekulować - podkreśla, że przebieg zdarzeń zbadają prokuratura i Państwowa Komisja Badania Wypadków Kolejowych.

Sztuczna inteligencja może analizować nagrania z kamer

Premier Donald Tusk informował, że sprawców wybuchu, czyli dwóch obywateli Ukrainy działających na zlecenie Rosji, udało się zidentyfikować m.in. dzięki nagraniom z monitoringu wizyjnego, ale nie ujawnił, gdzie był zlokalizowany. Nagrania zostały przeanalizowane dopiero po incydencie, więc sprawcy zdążyli umknąć na Białoruś. PLK chcą wykorzystać nowoczesne technologie, by zawczasu identyfikować ryzyko tak groźnych zdarzeń. Prace rozpoczęły jeszcze przed aktami dywersji.

Piotr Wyborski podkreśla, że gdyby sytuację na kolei mieli kontrolować fizycznie pracownicy, do nadzoru potrzebnych byłoby około miliona osób. Do przeglądania zapisów z kamer potrzebnych byłoby zaś kilkaset osób. Zatrudnienie takiej rzeszy pracowników jest niemożliwe. Pomóc może AI.

- Na terenie kolejowym mamy sporo urządzeń monitoringu wizyjnego. Są to zarówno systemy kontrolujące ruch pociągów, jak też kamery na przejazdach kolejowo-drogowych, stacjach, wiaduktach czy w innych strategicznych punktach. Realizujemy programy pilotażowe dotyczące sprawdzania i wykrywania przez sztuczną inteligencję nietypowych czy niezgodnych z prawem zachowań – mówi prezes PLK.

PB pisał też, że PLK prowadzą pilotaż z firmą Hitachi, mający na celu wykorzystanie AI do przewidywania usterek na sieci trakcyjnej. Piotr Wyborski ma nadzieję, że będzie on także pomocny w zdobywaniu informacji o atakach dywersyjnych czy kradzieży kabli. Bieżące przekazywanie danych przez sztuczną inteligencję pozwoli szybciej reagować na incydenty.

W przyszłym roku zapadnie decyzja o wyborze floty dronów

PLK za pośrednictwem już zamontowanych kamer nie są w stanie kontrolować całej podległej im sieci, mającej około 19 tys. km. W przyszłości w monitorowaniu stanu infrastruktury pomogą specjalistyczne pojazdy objeżdżające tory i mierzące np. ich grubość. Chodzi nie tylko o wykrywanie potencjalnych ataków, ale także badanie zużycia szyn i innych elementów nawierzchni, by zaplanować prace utrzymaniowe i remontowe. Spółka zamierza też częściej wykorzystywać drony. Dotychczas używała ich do monitorowania prac na modernizowanych liniach kolejowych.

- Prowadzimy pilotaże dotyczące patrolowania linii kolejowych za pomocą dronów. Zakładamy, że przeloty na poszczególnych odcinkach będą odbywać się regularnie, dzięki czemu będziemy mogli sprawdzić kompletność i stan infrastruktury, porównując dane z bieżących i poprzednich oblotów – mówi Piotr Wyborski.

Do analizy danych z bezzałogowców także może przydać się AI.

Piotr Wyborski informuje, że spółka podczas pilotaży sprawdza, czy może do różnych zadań używać jednego typu zunifikowanych dronów, czy potrzebuje zróżnicowanej floty dziedzinowej. Decyzję podejmie w przyszłym roku.

Drony mogą strzec sieci, mogą też jednak posłużyć dywersantom do jej niszczenia. PLK nie planują jednak montowania na sieci kolejowej systemów antydronowych. Piotr Wyborski wyjaśnia, że po pierwsze wymagałoby to zmiany prawa, a po drugie takie systemy zazwyczaj lepiej sprawdzają się w ochronie punktowych obiektów czy terenów zamkniętych, a nie wielokilometrowych linii.

Komunikacja cyfrowa zwiększy bezpieczeństwo

Do poprawy bezpieczeństwa kolei przyczyni się też nowy system łączności GSM-R. Prezes PLK informuje, że od połowy grudnia będzie działał na stałe na kilkuset kilometrach linii, na których jest największy ruch. Od marca przyszłego roku jego zasięg będzie rozszerzany.

- Przechodzimy z łączności analogowej na cyfrową, bardziej odporną na ingerencję osób trzecich – mówi Piotr Wyborski.

Od 14 grudnia spółka przestanie także informować przez analogowy system radiołączności o materiałach szczególnie niebezpiecznych, które są przewożone w pociągach. Dane między dyspozytorami przewoźników a zarządcami infrastruktury będą przekazywane za pośrednictwem systemu stworzonego przez informatyków PLK. Zmniejszy to ryzyko przechwycenia ich przez osoby trzecie.

- Sama elektronika nas nie obroni - zaznacza jednak Piotr Wyborski.

Zapowiada większe zaangażowanie w poprawę bezpieczeństwa Straży Ochrony Kolei (SOK). Liczy, że pomoże w tym zmiana prawa.

- Pracujemy nad zwiększeniem uprawnień Straży Ochrony Kolei, żeby poprawić wykrywalność zachowań niepożądanych na terenie kolejowym i wzmocnić prewencję – mówi szef PLK.

Funkcjonariusze SOK zostali ostatnio włączeni do systemu łączności TETRA, który pozwoli koordynować ich działania i sprawniej współpracować z innymi służbami. To szczególnie ważne podczas uruchomionej po atakach dywersji operacji Horyzont, w ramach której oprócz SOK kolej chroni policja i wojsko.

- Ich wsparcie zwiększy bezpieczeństwo. Zależy nam, by służby były widoczne dla pasażerów, a podróżni nadal czuli się bezpiecznie – mówi Piotr Wyborski.

Zaznacza, że funkcjonariusze działają na kolei zarówno „w trybie jawnym, jak też niejawnym”.

Szef PLK informuje, że po aktach dywersji znacznie zmieniło się nastawienie społeczeństwa do reagowania na nietypowe zdarzenia na kolei.

- Dostrzegamy zwiększoną czujność i zwracanie uwagi na sytuacje, które mogą zagrażać bezpieczeństwu na terenie kolejowym. Ludzie dzwonią na telefony alarmowe, a każdy sygnał jest od razu analizowany i weryfikowany – zapewnia Piotr Wyborski.

Okiem eksperta
Oczy i uszy pracowników
Michał Litwin
dyrektor generalny Związku Niezależnych Przewoźników Kolejowych i ekspert Pracodawców RP ds. transportu

Dla bezpieczeństwa na kolei ważna jest m.in. współpraca z przewoźnikami - nie tylko z grupy PKP - ale wszystkimi, którzy mają aktywne licencje prezesa Urzędu Transportu Kolejowego (UTK). Ich personel powinien być przeszkolony przez służby kolejowe, np. UTK czy SOK, pod kątem zwracania uwagi na podejrzane sytuacje i tryb przekazywania informacji służbom państwowym. Polskiej kolei nie stać, by nie wykorzystać oczu i uszu tysięcy pracowników na co dzień pracujących na sieci PLK. Przewoźnicy przekazują swoim pracownikom różne instrukcje wewnętrzne, np. związane z wprowadzeniem stopnia Charlie [trzeci stopień zagrożenia terrorystycznego wprowadzony po aktach dywersji na niektórych liniach kolejowych - red.], ale są to zalecenia oddolne, tworzone na bazie wiedzy i wyczucia ekspertów ds. bezpieczeństwa kolei zatrudnionych przez przewoźników. Warto, aby dobre praktyki zostały wypracowane wspólnie przez państwowe służby kolejowe i podmioty rynku, w tym przede wszystkim przewoźników kolejowych. To konieczne, bo samo wykorzystanie technologii nie wystarczy do zwiększenia bezpieczeństwa. Zamachowcy i tak mogą znaleźć punkty, których np. kamery nie monitorują, albo dokonać dywersji w czasie między oblotami dronów. Dlatego kluczową rolę w zapobieganiu przyszłym aktom dywersji bez wątpienia odegrają ludzie. Do obserwacji sieci warto także wykorzystać niemałe grono tzw. miłośników kolei. To hobbyści, których pasją jest obserwowanie i fotografowanie infrastruktury kolejowej oraz pociągów. Są dobrze zorganizowani, mają wiele lokalnych stowarzyszeń, wiec można ich przeszkolić i przekuć ich pasję w działania mające na celu informowanie służb państwowych o nieprawidłowościach.