W szranki o fotel prezesa staje tylko dwóch kandydatów. Dwóch powalczy o finanse, a sześciu o handel.
Znów ruszył korowód śmiałków, który jednego z nich ma zaprowadzić na fotel prezesa, a dwóch — na wiceprezesa LOT. Wczoraj o godzinie 16.00 minął termin składania ofert. Okazało się, że zainteresowanie jest małe.
— Otrzymaliśmy 10 ofert. Dwie dotyczą stanowiska prezesa, dwie — wiceprezesa ds. finansowych i sześć — wiceprezesa ds. handlowych. Spodziewałem się większego zainteresowania, zwłaszcza stanowiskiem prezesa — mówi Rafał Pasieka, przewodniczący rady nadzorczej LOT.
Jego zdaniem, aż sześciu kandydatów walczących o kierowanie handlem świadczy o wysokich kompetencjach rodzimej kadry zarządzającej.
Zaszkodziły zawirowania
Niewykluczone, że chętnych na posadę prezesa zniechęciły zawirowania wokół konkursu. Efektem wielotygodniowych rozgrywek było usunięcie z fotela prezesa LOT Marka Mazura, którego rada nadzorcza wybrała głosami związkowców i syndyka, wbrew skarbowi państwa (67 proc. akcji). Skarbowi udało się przekonać syndyka do zmiany decyzji i rozpisania nowego konkursu. Pojawienie się dwóch kandydatów na prezesa może oznaczać, że są reprezentantami dwóch zwaśnionych obozów.
Teraz rada
Rada nadzorcza nie zasypia gruszek w popiele. Jutro specjalny zespół otworzy aplikacje i zweryfikuje pod względem formalnym. 16 kwietnia rozpoczną się przesłuchania.
— Czas nagli. Spółka potrzebuje sprawnego kierownictwa i dobrej strategii, dlatego konkurs chcemy rozstrzygnąć bardzo szybko — mówi szef rady.
Do finału konkursu stery LOT przejęła rada.