Dziura w budżecie będzie głębsza

Bartek GodusławskiBartek Godusławski
opublikowano: 2015-09-02 22:00

Resort finansów wstępnie zaplanował, że deficyt w kasie państwa w przyszłym roku wyniesie aż 57 mld zł. Czy będzie niższy, okaże się po rozmowach z PSL

Prace nad projektem ustawy budżetowej na 2016 r. są już na ostatniej prostej. Z informacji „Pulsu Biznesu” wynika, że dzisiaj na nieformalnym posiedzeniu rządu Mateusz Szczurek, minister finansów, i odpowiedzialna za kasę państwa wiceminister Hanna Majszczyk zaprezentują szkic ustawy liderom koalicyjnego PSL. Udało nam się ustalić w dwóch niezależnych źródłach, że w przyszłym roku dziura w kasie państwa wyniesie maksymalnie 57,18 mld zł. To duży wzrost limitu deficytu wobec tego roku, bo o ponad 10 mld zł.

SZUKANIE KASY:
SZUKANIE KASY:
Urzędnicy MF wyliczyli, że dziura budżetowa w przyszłym roku powinna wynieść maksymalnie 57 mld zł. Mateusz Szczurek, szef resortu, ma jednak nadzieję, że do poniedziałkowego posiedzenia rządu uda się znaleźć dodatkowe dochody i obniżyć deficyt.
Grzegorz Kawecki

— Planowany deficyt został oparty na regule wydatkowej, więc wszystko jest zgodne z ustawą o finansach publicznych. To, że został określony na takim poziomie, nie oznacza, że nie będzie niższy. Doświadczenie ostatnich lat pokazuje, że ostateczne wykonanie potrafi być mniejsze nawet o kilkanaście miliardów złotych — mówi nasz informator w resorcie finansów.

Nowe dochody?

W poniedziałek wstępny projekt ma przyjąć Rada Ministrów. Nasz drugi informator z rządu wskazuje, że możliwe są jeszcze zmiany w ostatecznej wysokości deficytu.

— Na dzisiejszym spotkaniu koalicyjnym zostaną zaprezentowane nowe działania po stronie dochodowej, które mogą wpłynąć na zmniejszenie deficytu i potrzeb pożyczkowych. Jak duża będzie to skala, okaże się dopiero w poniedziałek — informuje nasze źródło. Resort finansów nie zdementował naszych informacji.

Budżetowa układanka

Zgodnie z kalendarzem budżetowym już na początku czerwca rząd uchylił rąbka tajemnicy i pokazał fundamenty ekonomiczne, na jakich zamierza oprzeć budżet państwa na przyszły rok. Oprócz wzrostu PKB o 3,8 proc. i inflacji średniorocznej 1,7 proc. MF spodziewa się, że stopa bezrobocia na koniec 2016 r. będzie jednocyfrowa i wyniesie 9,8 proc., wobec 10,5 proc. w grudniu tego roku. Płace w sektorze przedsiębiorstw mają urosnąć o 3,8 proc., a zatrudnienie zwiększyć się o 0,8 proc. W całej gospodarce przeciętne wynagrodzenie brutto ma zwiększyć się nominalnie o 3,6 proc. i wynieść 4,55 tys. Rząd przewidział także 2 mld zł na wynagrodzenia dla niektórych grup pracowniczych budżetówki.

— Wszystkie szacunki deficytu budżetowego oraz potrzeb pożyczkowych mają przed 7 września charakter wstępny, bowiem nie uwzględniają jeszcze niektórych dochodów budżetu — wyjaśnił nam poproszony o komentarz Mateusz Szczurek, podkreślając, że ważniejsza od deficytu budżetowego jest kondycja całego sektora finansów publicznych razem z samorządami i sektorem ubezpieczeń społecznych.

— Planujemy, że deficyt sektora finansów publicznych według metodyki unijnej, zgodnie z wcześniejszymi założeniami, nie przekroczy w 2016 r. 3 proc. PKB — powiedział minister finansów. To znaczy, że mimo wzrostu dziury w kasie państwa finanse publiczne pozostaną pod kontrolą i Polsce nie grozi powrót do dopiero co zdjętej procedury nadmiernego deficytu.

Gospodarka przyspieszy

Ministerstwo Finansów nie zdecydowało się na zmianę głównych założeń makroekonomicznych. Zgodnie z wyliczeniami analityków resortu, PKB ma realnie wzrosnąć o 3,8 proc. To wyższa dynamika wzrostu niż w tym roku, którą rząd ocenia na 3,4 proc., ale wielu ekspertów spodziewa się, że gospodarka będzie kręciła się szybciej, bo w blisko 4-procentowym tempie. Nominalna wartość PKB ma wynieść w przyszłym roku zawrotne blisko 1,9 bln zł.

Ceny towarów i usług konsumpcyjnych mają wreszcie wyjść nad kreskę. Średnioroczną inflację założono w wysokości 1,7 proc. To ważne dla ministra finansów, że wreszcie skończy się trwająca już ponad rok deflacja. O ile spadające ceny cieszyły Kowalskiego, któremu zostawało więcej w portfelu, to spędzały sen z powiek urzędnikom z ul. Świętokrzyskiej, bo drenowały dochody kasy państwa.

— W naszej ocenie, te założenia co do wzrostu PKB są dosyć konserwatywne. W przypadku inflacji istnieje ryzyko, że będzie niższa — mówi nasze źródło z MF. Ekonomiści ze spokojem przyjmują budżetowe prognozy makro, ale wskazują, że od czerwca, kiedy przyjmował je rząd, sytuacja nieco się zmieniła i pojawiły się nowe rodzaje ryzyka.

— Dzisiaj wszystko wskazuje, że inflacja będzie zdecydowanie niższa, głównie za sprawą sytuacji w Chinach, która mocno wpływa na spadek cen surowców. Jest także ryzyko, że PKB będzie miał niższą dynamikę wzrostu. Z punktu widzenia dochodów budżetu państwa większym problemem jest jednak niższa inflacja niż tempo wzrostu — mówi Adam Antoniak, ekonomista Banku Pekao, przyznając, że jego bank jeszcze w lipcu miał prognozy niemal identyczne jak MF.

Dużo emisji długu

Niedawno resort finansów chwalił się, że już w październiku zamknie finansowanie tegorocznych potrzeb pożyczkowych. W ustawie budżetowej zapisano je na poziomie blisko 155 mld zł. W przyszłym roku ta kwota będzie zdecydowanie wyższa. Udało nam się ustalić, że MF musi pożyczyć 183,34 mld zł. Same obligacje, które trzeba w przyszłym roku wykupić, mają nominalną wartość 110,7 mld zł, a do tego dochodzą jeszcze odsetki i nowy deficyt budżetowy, któremu trzeba zapewnić finansowanie.

— Wzorem ubiegłych lat będziemy chcieli zapewnić sobie jeszcze w tym roku prefinansowanie potrzeb pożyczkowych na przyszły rok. Przy dobrej sytuacji rynkowej na pewno uda się co najmniej kilkanaście procent sfinansować. Jeśli znajdą się jeszcze jakieś dodatkowe dochody, wówczas jest szansa, że ta kwota będzie niższa — mówi nasz rozmówca z MF.

— Z naszych informacji wynika, że potrzeby byłyby jeszcze wyższe, ale resort skarbu zadeklarował, że dochody z dywidend od spółek skarbu państwa w przyszłym roku wyniosą około 4,5 mld zł, a przychody z prywatyzacji będą zbliżone do 1 mld zł. W bieżący rok resort finansów wszedł z pokrytą blisko jedną trzecią potrzeb finansowych. Dzięki temu od początku roku nie było presji na duże i częste emisje, co dawało elastyczność ministerstwu i możliwość przebierania w ofertach inwestorów.

MF już zabrało się do zapewniania sobie kapitału na wykup zapadających w przyszłym roku obligacji w walutach obcych. Chociaż rezerwy walutowe są na wysokim poziomie — 9,3 mld EUR, to sytuacja rynkowa jest na tyle sprzyjająca, że resort rozpoczął wczoraj sprzedaż 10-letnich obligacji w euro. Razem z funduszami w złotym poduszka płynnościowa budżetu to już około 57 mld zł.

— W najbliższych miesiącach chcemy utrzymać wysoki poziom płynnych pieniędzy zabezpieczających finansowanie potrzeb pożyczkowych przed niekorzystnymi perturbacjami rynkowymi — wyjaśniał motywacje resortu Piotr Marczak, dyrektor Departamentu Długu Publicznego w MF. © Ⓟ