Restrukturyzująca się Kancelaria Medius chce płacić zobowiązania wynikające ze sprzedaży obligacji zabezpieczonych, ale nie może się porozumieć z inwestorami indywidualnymi, którzy za 10 mln zł objęli obligacje serii L.
- Moglibyśmy przekazywać pieniądze do KDPW, który przekazywałby je dalej, ale chcemy uniknąć sytuacji, w której po zakończeniu postępowania układowego inwestorzy wystąpią jeszcze z dodatkowymi roszczeniami. Chcemy zawrzeć z nimi formalne porozumienia - tłumaczy Przemysław Dąbrowski, który prezesem Kancelarii Medius jest od roku.
Fundusze i inwestorzy indywidualni, którzy objęli cztery serie podobnych obligacji o łącznej wartości około 70 mln zł dogadali się ze spółką i co miesiąc dostają płatności z odzysków realizowanych na portfelach wierzytelności stanowiących zabezpieczenie. Pieniądze z odzysków liczonych od 1 sierpnia 2020 r. czekają też na obligatariuszy serii L.
- Optymalnie byłoby rozwiązać problem serii L przez zgromadzenie obligatariuszy, tak jak to miało miejsce w przypadku serii N, również objętej przez inwestorów indywidualnych. Ale jeśli się to nie uda możemy zawrzeć osobne porozumienie z każdym obligatariuszem serii L, który przedstawi świadectwo depozytowe potwierdzające, że jest właścicielem obligacji – zaznacza prezes Kancelarii Medius.
Proponuje warunki podobne do serii N. Przyznaje jednak, że rozumie obiekcje właścicieli papierów serii L. Są pochodną przeprowadzonej w 2017 r. wyceny pakietów wierzytelności stanowiących zabezpieczenie tych obligacji.
- Powołany do wyceny podmiot wycenił zabezpieczenie na 75 proc. nominalnej wartości portfeli. Takich wartości w działalności windykacyjnej po prostu się nie uzyskuje. Ale efekt był taki, że ludzie byli przekonani, że ich zabezpieczenie jest warte ponad 12 mln zł, podczas gdy już wtedy było warte - według naszych szacunków - niecałe 7 mln zł – tłumaczy Przemysław Dąbrowski.
Obecnie są to niecałe 2 mln zł. Urealnioną wycenę ze złożonego w sądzie spisu wierzytelności oprotestował w sądzie kurator obligatariuszy, ale po przedstawieniu przez spółkę ekspertyz oraz opinii niezależnych podmiotów sprzeciw został wycofany.
Moska będzie stał z boku
Odrębną sprawą jest to, że Medius miał uzupełniać zabezpieczenia i tego nie robił. Obligatariusze wszystkich serii z samych zabezpieczeń nie odzyskają nominalnej wartości pożyczki udzielonej spółce. Część ich roszczeń zostanie więc uwzględniona w przygotowywanych właśnie propozycjach układowych. Przemysław Dąbrowski nie chce mówić o szczegółach, ale informuje, że będą one zawierały zarówno spłaty gotówkowe, jak i konwersję na akcje oraz umorzenie części długu.
- Propozycje układowe będą zakładały powrót do normalnej działalności, czyli inwestycji w portfele wierzytelności już w 2022 r. Dzięki temu spółka powinna zacząć się rozwijać, co doprowadzi do wzrostu jej wartości. Dlatego konwersja, jaką proponujemy, ma sens – zapewnia Przemysław Dąbrowski.

Ze względu na wartość zabezpieczenia, obligatariusze serii L muszą się liczyć z tym, że układ obejmie ich w większym stopniu niż innych wierzycieli zabezpieczonych.
Poza kwotami brakującymi do spłaty zabezpieczonych obligatariuszy do układu trafi jeszcze ponad 50 mln zł - głównie obligacje niezabezpieczonej serii Ł i 22 mln zł z tytułu rozliczeń z funduszem Lumen Profit 30, w którym Medius gwarantował stopę zwrotu dla inwestorów.
Fundusze Lumen – m.in. Polskie Perły – kontrolują prawie 58 proc. akcji Mediusa. Prowadzi je Ipopema TFI, ale jest to konsekwencja odebrania licencji Lartiq TFI, które wcześniej zwało się Trigon. Trigon przygotowywał Mediusa do sprzedaży GetBackowi. Ten jednak kupił ostatecznie EGB Investments od funduszy Altus TFI.
Drugim co do wielkości akcjonariuszem Mediusa jest Krzysztof Moska, duży inwestor kilku innych spółek giełdowych. Podkreśla, że Medius to inwestycja finansowa i nie zamierza angażować się w bieżące zarządzanie firmą.
Krzysztof Moska nabywał akcje w drugiej połowie 2020 r., a więc już po ujawnieniu się problemów Mediusa. Zbiegało się to w czasie ze zmniejszaniem zaangażowania przez Michała Imiołka, długoletniego prezesa.
- Akcje sprzedawał mi były prezes. Zapewniał, że problemy są przejściowe, a spółka jest dużo więcej warta. Zaryzykowałem i zainwestowałem – mówi Krzysztof Moska.
Walutowe operacje byłego prezesa
To jeszcze poprzedni prezes w maju 2020 r. zapoczątkował postępowanie układowe. Wcześniej zadbał o siebie. W marcu 2020 r. wypłacił sobie 800 tys. EUR (około 3,6 mln zł po obecnym kursie). Trzy czwarte tej kwoty formalnie było wynagrodzeniem za kierowanie Medius Collection Mexico w latach 2018-2020.
- Nasza meksykańska spółka ma bilans wielkości około 100 tys. zł. Żeby mogła wypłacić 600 tys. EUR, Kancelaria Medius przekazała jej w marcu 2020 r. pożyczkę wysokości 845 tys. USD – informuje Przemysław Dąbrowski.
6 kwietnia 2020 r. Medius poinformował o zaprzestania wykonywania zobowiązań wobec obligatariuszy.
Interesująca jest także współpraca z KantoremOnline, prowadzonym przez spółkę TNN Finance, w której radzie nadzorczej Michał Imiołek zasiadał przez 8 lat. Łącząc to z prezesurą Mediusa zdecydował, że Medius zdeponuje w kantorze ponad 8 mln zł.
- Zgodnie z zawartą w 2018 r. umową Kancelaria Medius miała w ciągu 10 lat wymienić w KantorzeOnline odzyski z Hiszpanii w kwocie nie mniejszej niż 2,5 mln EUR po kursie około 4,20 zł. Ponadto, by ta umowa w ogóle działała, to Kancelaria Medius musiała utrzymywać w kantorze ponad 8 mln zł. Gdybyśmy przestali utrzymywać te 8 mln zł groziłaby nam kara w wysokości 2 mln zł - mówi Przemysław Dąbrowski.
Wyjaśnianiem tego typu operacji prezes Mediusa tłumaczy opóźnianie publikacji sprawozdania finansowego za 2020 r. Podkreśla, że obecny zarząd chce wyjaśnić wszystkie wątpliwe sprawy i opublikować rzetelne sprawozdanie.
Michał Imiołek nie odpisał na e-mail, ani nie odbierał telefonu.
O kwestię zdeponowania 8 mln zł w kantorze i księgowania tego jako gotówki w kasie Mediusa zapytaliśmy też Katarzynę Szarugę, biegłą rewident z firmy UHY ECA Audyt, która uznała, że sprawozdanie Mediusa przedstawia „rzetelny i jasny obraz sytuacji majątkowej i finansowej”.
- Biegły rewident oraz firma audytorska są obowiązani zachować w tajemnicy wszystkie informacje i dokumenty, do których mieli dostęp w trakcie wykonywania czynności rewizji finansowej. Obowiązek zachowania tajemnicy zawodowej nie jest ograniczony w czasie – odpowiedziała Katarzyna Szaruga.