Ebury obiecuje więcej niż bank

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata GrzegorczykAgnieszka MorawieckaAgnieszka Morawiecka
opublikowano: 2023-12-05 20:00

Polskie firmy coraz odważniej wychodzą za granicę, więc fintechowi, który twierdzi, że jego oferta przewyższa bankową, przybywa klientów. Musi jednak też pracować u podstaw.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • ilu klientów i z jakich branż obsługuje Ebury
  • w jakich przypadkach oferta fintechu jest korzystniejsza od bankowej
  • jak polskie firmy podchodzą do zabezpieczenia kursowego
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Mocny złoty to trudny czas dla części polskich eksporterów. W 2020 r. średni kurs euro do złotego wynosił 4,7, w tym roku już 4,4. Od październikowych wyborów krajowa waluta umocniła się w jeden miesiąc najbardziej od 10 lat. Może umocnić się jeszcze bardziej.

– Tymczasem nasi eksporterzy oraz importerzy rzadko zabezpieczają się przed ryzykiem kursowym. Kilka lat temu zrobiliśmy badanie wśród spółek giełdowych. Narzędzia do zarządzania ryzykiem kursowym stosowała tylko co piąta. Z doświadczenia wiem, że wśród małych i średnich firm ten odsetek wynosi góra kilka procent. Od wybuchu pandemii złoty był słaby, bo materializowały się nowe zagrożenia. Są firmy, które wręcz zacierały ręce po kolejnym zawirowaniu, bo słaby złoty był dla nich korzystny. Jeśli jednak silny złoty się utrzyma, eksporterzy staną przed poważnym wyzwaniem – mówi Jakub Makurat, który kieruje Ebury w Polsce, Czechach, Słowacji i krajach bałtyckich.

Dlatego postanowił edukować przedsiębiorców i od października firma regularnie organizuje ogólnodostępne webinary na temat dobrych praktyk zarządzania ryzykiem walutowym oraz instrumentów umożliwiających zabezpieczenie.

IT, żywność i e-commerce

Jedną z branż boleśnie odczuwających osłabienie krajowej waluty jest IT, które eksportuje usługi.

– Mamy wyspecjalizowany zespół współpracujący z tą branżą. W trakcie pandemii rosła szybko, bo portfele zamówień były pełne i bardzo rentowne. Rosnące koszty pracy pokrywała hossa. Rentowność, wynosząca nawet 40 proc., zaczęła jednak ostatnio gwałtownie spadać. Światowi giganci IT się restrukturyzują. Polskie software house’y dostrzegły, że warto zarządzić ryzykiem kursowym oraz zadbać o rentowność i płynność zagranicznych kontraktów również z poziomu usług finansowych – mówi Jakub Makurat.

Firma obsługuje w Polsce ponad 1,4 tys. klientów, czyli o 400 więcej niż rok wcześniej. Szuka ich również wśród eksporterów, którzy szybko się rozwijają, ale nie są w stanie sfinansować wzrostu w tradycyjny sposób.

– Żeby dostać kredyt w banku, trzeba mieć aktywa, np. nieruchomość pod hipotekę. My oferujemy finansowanie bez takich wymogów. Mamy bardzo wielu klientów z branży spożywczej. Potrzebują pożyczki na kupno surowca, który dopiero przetworzą, a pieniądze zarobią po sprzedaży własnych wyrobów. W rok zwiększyliśmy liczbę klientów z tego sektora i wolumen ich transakcji o 100 proc. – mówi szef Ebury w Polsce.

Specjalny zespół w polskim oddziale Ebury obsługuje też firmy e-commerce.

– Firma, która sprzedaje np. na platformie na Węgrzech, ale nie ma lokalnego konta w forintach, niepotrzebnie ponosi opłaty i prowizje. Ich uniknięcie obecnie jest ważne, bo po wielkim boomie e-commerce w Polsce tempo wzrostu rynku bardzo spadło. Najsprawniejsi rodzimi gracze rozpoczęli ekspansję zagraniczną, więc otworzył się nowy rynek dla instytucji finansowych. Wykorzystaliśmy tę szansę – mówi Jakub Makurat.

Polski oddział Ebury uważa się za lidera rynku finansowania rodzimych firm e-commerce działających za granicą.

– Ponad sto polskich spółek e-commerce handlujących za granicą używa kont Ebury do inkasa należności. Półtora roku temu stworzyliśmy zespół wyspecjalizowany w tym sektorze i w rok kwoty z obsługiwanej przez nas sprzedaży online wzrosły 10-krotnie. Nie jesteśmy jedyni, ale zapewniamy pełen serwis i wsparcie merytoryczne po polsku. Mamy najwięcej klientów z tej branży w całym Ebury – zaznacza Jakub Makurat.

Poza tym firma ma wielu klientów w branży maszynowej, wśród producentów mebli, firm transportowych i logistycznych.

Czego nie da bank

Międzynarodowa obecność firmy to atut.

– Przelew walutowy to nie fizyka kwantowa, ale nabiera wartości, gdy się doda kilka unikatowych elementów. Coraz więcej firm z polskim kapitałem powstaje w różnych częściach świata. Konia z rzędem temu, kto otworzy lokalny rachunek bankowy dla nowej polskiej firmy np. w USA, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Hongkongu czy na Węgrzech. W wielu krajach może to zająć miesiąc i więcej. Dzięki temu, że mogę zadzwonić do kolegi z jednego z naszych 35 lokalnych oddziałów, sprawy idą szybciej. Obsługujemy kilkadziesiąt polskich firm, które korzystają z naszych rozwiązań dla swoich spółek w ośmiu krajach świata. Rodzime banki nie mają zagranicznej sieci i nie są w stanie ich w ten sposób wesprzeć – zapewnia Jakub Makurat.

Nowe firmy stara się przyciągnąć, oferując im wsparcie biznesowe.

– Organizujemy misje gospodarcze, podczas których nasi menedżerowie z lokalnych oddziałów umawiają bezpośrednie spotkania z importerami. W ostatnim kwartale zorganizowaliśmy pięć takich wyjazdów polskich przedsiębiorców, m.in. do Hongkongu, Australii, Portugalii i Brazylii. Przedsiębiorcy nam za to nie płacą, ale liczę, że gdy podpiszą kontrakt, będą z nami współpracować – mówi szef polskiego Ebury.

Na przełomie września i października spółka zorganizowała kolejną misję, do Nigerii.

– To największa afrykańska gospodarka i 200-milionowy szybko otwierający się rynek, a my realizujemy rozliczenia w nigeryjskiej nairze. Nie oferuje ich żaden bank w Polsce. Możliwość rozliczenia w lokalnej walucie zapewnia brak kosztów przewalutowania oraz wpływa na negocjacje z partnerem. Pojechało z nami kilka firm, teraz zaczynają się pojawiać pierwsze kontrakty i wkrótce do Nigerii popłyną kontenery – mówi Jakub Makurat.

Fintechom jest czasem łatwiej
Tomasz Bogus
wiceprezes PragmaGO, były prezes BNP Paribas Polska oraz Banku Pocztowego

Ebury doskonale wykorzystał przewagi konkurencyjne fintechu wobec tradycyjnych banków. Od początku zaproponował niższą niż banki marżę z transakcji wymiany walut oraz w pełni digitalowy, szybki i zwinny proces realizacji transakcji, co dawało wymierne korzyści klientom MŚP i mikroprzedsiębiorcom. Jeszcze kilka lat temu ta grupa klientów, w przeciwieństwie do dużych korporacji, nie miała tak dobrej oferty w bankach i to wystarczyło do zbudowania bazy klientów Ebury w Wielkiej Brytanii, a następnie w kolejnych krajach.

Kolejnym krokiem było wprowadzenie finansowania opartego na realizacji transakcji płatniczych i wymiany walut. Tutaj fintechowi było łatwiej z powodów regulacyjnych, gdzie wymagania w zakresie oceny kredytowej compliance klienta nie były tak wysokie jak wobec banków. Ebury wykorzystał to wprowadzając swoje rozwiązania kredytowe oraz wsparcie w otwieraniu rachunków w bankach w różnych krajach.

Bankom uniwersalnym trudniej jest konkurować ze specjalistycznym fintechem, który jest skoncentrowany na wyselekcjonowanym obszarze usług, zwinnym i zaawansowanym technologicznie, korzystającym z łagodniejszych wymagań regulacyjnych. Duże międzynarodowe grupy bankowe posiadają jednak potencjał do walki o klientów zarówno przez obecność w wielu krajach, jak też możliwość inwestowania w nowoczesne rozwiązania cyfrowe. Ostatecznie mogą również inwestować w fintechy.

Okiem eksperta
Banki są potrzebne
Kamil Niewiatowski
Country Manager Raiffeisen Digital Bank na Polskę

Wsparcie dla przedsiębiorców w ekspansji zagranicznej może być interesującą usługą, szczególnie dla tych, którzy dopiero zaczynają wchodzić na międzynarodowe rynki. Ekspansja zazwyczaj wiąże się z dodatkowymi kosztami – wydatkami na marketing, zbudowanie operacji czy nawet zatowarowanie produktów, które będą tam sprzedawane. W przypadku młodych firm finansowanie bankowe jest ograniczone, banki z natury mają konserwatywne, bezpieczne podejście do ryzyka, a wchodzenie na nowe rynki przez młode przedsiębiorstwa charakteryzuje się jednak podwyższonym ryzykiem. Według GUS 70-80% firm upada w pierwszym roku swojej działalności – oferta, która uzupełni tę lukę, może pomóc przedsiębiorcom uzyskać potrzebne wsparcie na wczesnym etapie rozwoju. W średnim i dłuższym terminie rola banków nadal pozostanie kluczowa i dominująca – dysponują one znacznie większym kapitałem, a do tego zazwyczaj oferowanym po niższej cenie. Dostęp do większych zasobów finansowania będzie pozytywnie działał na wzrost firmy , z kolei niższa cena kapitału wspomaga dochodowość – obie kwestie są kluczowe do osiągnięcia sukcesu na nowym rynku.

Stawiają na wzrost

Ebury to założony w 2009 r. brytyjski fintech, w którym od 2019 r. większościowe udziały ma Banco Santander, druga co do wielkości grupa bankowa w UE. Zatrudnia ok. 1,7 tys. osób, 140 w Europie Środkowej i Wschodniej. W założonym w 2015 r. oddziale w Polsce pracuje 75 osób, wśród nich kilkunastu analityków kredytowych i rynku walutowego. W ciągu dwóch lat Ebury zamierza wejść na giełdę, niewykluczone, że w Londynie.

Polski oddział miał w ubiegłym roku 51,5 mln zł przychodów (wzrost z 16,5 mln zł) i 1 mln zł straty (wobec 560 tys. zł zysku netto w 2021 r.). Ebury Partners Limited miał w roku finansowym 2021/22 110 mln GBP (556,1 mln zł) przychodów i 31 mln GBP straty, którą w zakończonym w kwietniu 2023 r. okresie zmniejszył do 7 mln GBP przy przychodach na poziomie 204 mln GBP.

– Dane finansowe oddziału są specyficzne, bo to rachunkowość oddziałowa, gdzie występuje specjalne alokowanie kosztów i przychodów według metody przyjętej dla tego typu struktur. Koszty ostatniego roku zawierają większe wydatki związane z przeprowadzką do nowego biura. Strata holdingu wynika ze strategii, w której najważniejsze były inwestycje w międzynarodowy zasięg, wzrost zatrudnienia, wolumenów transakcyjnych i przychodów - mówi Jakub Makurat.