Jak pisaliśmy kilka dni temu, jest w Polsce pomysł, by w rozmowach gazowych z Norwegami wykorzystać argument o możliwość inwestowania w farmy wiatrowe na polskiej części Bałtyku. Taki as w rękawie miałby pomóc przekonać Equinora, firmę energetyczną kontrolowaną przez norweskie państwo, do sprzedania dodatkowej ilości błękitnego surowca właśnie Polsce, a nie szeregowi innych chętnych państw, które też chcą odejść od kupowania gazu z Rosji.
Equinor rzeczywiście jest zainteresowany polskim morzem, ale nasi rozmówcy z branży wydobywczej przypominają, że w ostatnich latach Norwegowie interesowali się również możliwością wydobywania gazu w Polsce. Czy nadal ich to interesuje?

Wachlarz możliwości
Kiedy zasięgamy języka w źródłach zbliżonych do administracji, słyszymy, że możliwości współpracy jest wiele. Rozmówcy przypominają nam niedawne słowa Daniela Obajtka, prezesa Orlenu, który mówił na antenie Polskiego Radia, że „tworząc fuzję z Lotosem, a od jesieni z PGNiG, tworzymy duży narodowy koncern, który staje się ważnym podmiotem dla innych koncernów. To ułatwi negocjację zakupów ropy i gazu”.
Marek Kossowski, były prezes PGNiG, widziałby pozytywy wynikające z obecności zagranicznych inwestorów w wydobyciu surowców w Polsce.
- Państwo i państwowe firmy nie powinny tu mieć monopolu. Jednocześnie można by zagwarantować w umowie, że wydobyty przez inwestora gaz lub ropa zostają w Polsce. Szkopuł w tym, że inwestor oczekiwałby, że sprzeda ten surowiec w cenach rynkowych. Tymczasem polskie państwo ma ambicje wpływania na ceny dla odbiorców końcowych – zauważa Marek Kossowski.
Kamil Kliszcz, analityk mBanku, ocenia jednak, że inwestycje w offshore byłyby dla Equinora ciekawszą opcją niż potencjalne inwestycje w wydobywanie u nas gazu.
- Wydobycie węglowodorów to wprawdzie w Polsce opłacalny biznes, relatywnie nisko opodatkowany, ale z norweskiego punktu widzenia skala jest niewielka. Jednocześnie w długim terminie ten sektor nie wydaje się rozwojowy, skoro Europa zmierza ku neutralności klimatycznej – uważa analityk.
Wyszło, ale dopiero z Polenergią
Czekamy na odpowiedź Equinora na nasze pytania. Jeden z naszych rozmówców twierdzi, że Equinor przez kilka ostatnich lat wykazywał zainteresowanie wydobyciem gazu w Polsce. Doszło nawet do spotkania z polską administracją, ale żadnych konkluzji nie było.
Podobnie nasz rozmówca opisuje zabiegi Norwegów o udział w inwestycjach wiatrowych na polskiej części Bałtyku. Rozmowy o współpracy z polską administracją nie napawały ich optymizmem, więc na początku 2018 r. zawarli sojusz (jeszcze pod szyldem Statoil), z kontrolowaną przez Dominikę Kulczyk Polenergią, dysponującą lokalizacjami na Bałtyku. Sojusz trwa do dziś.
PGNiG szuka i będzie szukać
W obliczu wojny w Ukrainie krajowe wydobycie gazu zyskuje na znaczeniu. W czwartek PGNiG pochwalił się sukcesem prac poszukiwawczych w Wielkopolsce. Odkrył tam złoże o zasobach szacowanych na 650 mln m sześc. gazu ziemnego zaazotowanego i planuje dalsze prace poszukiwawcze na tym obszarze.
- Wydobycie krajowe to jeden z filarów bezpieczeństwa dostaw gazu dla polskich odbiorców – mówi w komunikacie Iwona Waksmundzka-Olejniczak, prezes PGNiG.
W zeszłym roku państwowa firma wydobyła w kraju 3,65 mld m sześc. gazu, do tego śladowy wolumen dołożył Lotos. Krajowy popyt na gaz wynosi tymczasem ok. 20 mld m sześc., choć w 2022 r., ze względu na rekordowe ceny, spadnie prawdopodobnie do 18 mld m sześc.