Erste ma perłę w koronie

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2025-05-05 20:00

Po wielu latach podchodów Austriacy kupili topowy bank w Polsce. W tydzień. A dokładniej w weekend. PKO BP ma powody do zmartwienia.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • dlaczego transakcja sprzedaży Santander Bank Polska przebiegła tak szybki
  • jakie znaczenie dla rynku ma wejście do Polski grupy Erste
  • jaki wpływ na bank i pracowników ma umowa sprzedaży banku
  • które krajowe banki są najbardziej zagrożone po zmianach właścicielskich na rynku
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W przypadku dużych transakcji na rynku bankowym rzadko dochodzi do zaskoczeń. Zazwyczaj są to procesy długotrwałe, lista oferentów często jest znana, a zwycięzca typowany z dużym prawdopodobieństwem trafienia. Ze sprzedażą Santander Banku Polska jest inaczej. Tydzień temu Erste Group Bank z Austrii ogłosił chęć kupna 49 proc. Ledwie sprzedający, Banco Santander, potwierdził otrzymanie oferty, a już jest pozamiatane.
Według naszych ustaleń tempo sprzedaży zaskoczyło innych potencjalnych nabywców. Strona polska nie zdążyła nawet złożyć oferty. Jeszcze przed weekendem majowym sprawa była otwarta, a w poniedziałek, 4 maja, było po wszystkim. Austriacka grupa kupuje 49 proc. banku i połowę akcji Santander TFI. Wartość całej transakcji to 7 mld EUR - 6,8 mld EUR za bank i ok. 200 mln EUR za TFI. Erste w całości finansuje zakup z własnych zasobów. Płaci 584 zł za jedną akcję Santander Banku Polska, co oznacza, że w polskiej walucie transakcja dotycząca notowanej na GPW spółki jest warta 29,2 mld zł.

- Jest to w gruncie rzeczy prosty deal. Oferent potrzebuje pieniędzy, kupujący bardzo chce wejść na rynek. Dobrą robotę zrobił pośrednik, czyli JP Morgan. I po transakcji – mówi jeden z naszych rozmówców.

Kilkunastoletnie podchody

Szybkie tempo zamknięcia negocjacji jest częścią wieloletniej strategii grupy Erste wchodzenia na polski rynek – langsam aber sicher. Przejęcie banku nad Wisłą było dla Austriaków marzeniem od dobrych 25 lat. Erste to stosunkowo młoda grupa bankowa o dość typowych, jak na Europę Zachodnią, korzeniach mocno osadzonych w bankowości spółdzielczej. Podobne pochodzenie ma bratni Raiffeisen International Bank, Credit Agricole czy Rabobank w Holandii. Erste przepoczwarzył się w bank komercyjny dopiero w latach 90. ubiegłego wieku. W 1997 r. wszedł na wiedeńską giełdę, a rok później kupił pierwszy zagraniczny bank - na Węgrzech. W 2000 r. dokonał kolejnych dwóch niezwykle wartościowych transakcji, przejmując największe banki Czech i Słowacji. Pięć lat później kupił lidera rynku rumuńskiego – niedawno spadł na drugie miejsce. Grupa ma też aktywa w Chorwacji i Serbii.
Erste od zawsze patrzył na Polskę jako rynek, na którym musi być. Kryzys 2008 r. wymusił jednak schowanie marzeń do szuflady. Grupa wpadła w tarapaty i posiłkowała się rządową pomocą. W 2012 r. bank spłacił zobowiązania wobec podatników. Sprzedał bank w Ukrainie i znowu zaczął uważnie obserwować Polskę, gdzie po kryzysie Lehman Brothers trwała wyprzedaż banków. Erste był mocno zainteresowany przejęciem Aliora, potem brał udział w negocjacjach przy BGŻ, przyglądał się Eurobankowi. Żadnego targu jednak nie dobił. Andreas Treichl, kierujący Erste Group Bankiem od 1997 r., był zdecydowanym przeciwnikiem przepłacania za polskie banki, które uważał za wyceniane za wysoko. W 2019 r. odszedł z grupy. Peter Bosek, prezes od lata ubiegłego roku, postawił sobie cel - przejęcie dużego banku w Polsce.
Jest to pierwsza od dwóch dekad transakcja skutkująca wejściem na rynek zupełnie nowego inwestora. Fuzje i przejęcia z ostatnich lat przeprowadzały banki już działające na rynku. Poprzednikiem Erste, czyli zupełnie nowym inwestorem, był Banco Santander. Po kryzysie 2008 r. Hiszpanie odkupili od amerykańskiej grupy AIG konsumencki bank o tej samej nazwie. Później dokupili BZ WBK. AIG Bank, przemianowany później na Santander Consumer Bank, zostanie zresztą przy Hiszpanach. Jest to wyspecjalizowany podmiot o mocnej pozycji na rynku kredytów konsumpcyjnych, o stosunkowo niewielkich aktywach w wysokości 26 mld zł.

Co transakcja oznacza dla rynku

Erste jest jednym z dwóch liczących się austriackich banków. Drugim jest Raiffeisen International Bank – jego zupełne przeciwieństwo. RIP rozwija międzynarodowy biznes w bardzo agresywny sposób, czego skutki możemy obecnie obserwować: banki na Białorusi i w Rosji, z których albo nie potrafi, albo nie chce się wycofać. W Polsce Raiffeisen poniósł całkowitą klęskę. Otworzył u nas jeden z pierwszych prywatnych banków już w 1992 r. Potem dokupił Polbank EFG, tak mocno obciążony kredytami frankowymi, że w 2018 r. Austriacy musieli sprzedać cały biznes nad Wisłą – oprócz portfela kredytów walutowych, który obsługują do dziś.
Erste natomiast bardzo rozważnie prowadzi bankowy biznes, oparty na spójnej strategii, realizowanej na wszystkich rynkach. Grupa nie kojarzyła się w przeszłości z innowacyjnością, bo miała w tym obszarze spore zaległości, jednak mocno się podciągnęła i nadrobiła dystans do najlepszych na tym polu. Znakiem firmowym banku jest George – aplikacja do bankowości mobilnej, wymyślona w Austrii i z sukcesem wdrożona na lokalnych rynkach. W Czechach, na Słowacji i w Rumunii, gdzie przez lata dominował oddziałowy model obsługi, Erste bardzo mocno edukuje klientów i zachęca do przechodzenia do kanałów zdalnych, wykorzystując do tego George’a – ze sporym sukcesem.


Hasłem przewodnim grupy na wszystkich rynkach są oszczędności. Bank edukuje i zachęca klientów do utrzymywania poduszki bezpieczeństwa finansowego co najmniej na trzy miesiące. Prowadzi kampanie i akcje edukacyjne w zakresie gromadzenia i pomnażania oszczędności. Po stronie klientów firmowych mocno wspiera innowacyjne branże.
– Na rynek wchodzi stabilny gracz, który zostanie tu na długo. I to dla wszystkich jest dobre. Nie spodziewam się agresywnych promocji cenowych i przyciągania klientów za wszelką cenę, co zawsze destabilizuje rynek – mówi jeden z bankowców.
– Siłą Erste jest konsekwencja i długofalowa strategia rozwoju. Nie jest to tak znany globalny brand jak Banco Santander, jednak nie jest to też gracz egzotyczny, bardzo dobrze zna i czuje rynki w naszej części Europy – mówi jeden z naszych rozmówców.
Inny bankowiec podkreśla, że Erste stanowi strategiczne zagrożenie dla PKO BP i Pekao.

Co transakcja oznacza dla banku

Jednego i rynek, i pracownicy banku powinni spodziewać się po fuzji – rebrandingu. Grupa Erste nie ma wielkich ciągot do narzucania swojego logo lokalnym spółkom córkom – swoje szyldy utrzymały banki w Czechach, na Słowacji i w Rumunii. Trudno jednak oczekiwać, żeby nabywca utrzymał nazwę poprzedniego właściciela. Santander stosunkowo niedawno, bo w 2018 r., w sześć lat po zakupie, przemalował BZ WBK na swoje barwy. Była to jedna z bardziej udanych operacji wymiany szyldu, bo nowe logo i brand szybko przyjęły się na rynku. Erste nie będzie długo zwlekać z ich wymianą. Być może zastosuje wzorzec węgierski i nazwie polski nabytek Erste Bank Polska.
Na zmiany w zarządzaniu bankiem i w ofercie trzeba będzie zaczekać dłużej. Jedną z istotniejszych, wynikających wprost z warunków umowy sprzedaży Santander Banku Polska, będzie obsługa największych korporacji. Bank korzystał w tym zakresie ze wsparcia organizacyjnego i finansowego grupy, która ma w tym zakresie rozbudowane kompetencje. Z umowy inwestycyjnej wynika, że grupa Erste podpisała porozumienie o współpracy w tym obszarze z Banco Santander. Czas pokaże, jak to będzie wyglądać w praktyce. Wydaje się, że na tym polu może pojawić się szansa dla innych dużych banków działających w Polsce, np. BNP Paribas czy ING, którzy w przyszłości mogą przejmować największych lokalnych klientów Erste.
Pracownicy Santander Banku Polska raczej nie mają większych powodów do obaw, ponad typowy stres związany z okresem przejęcia władzy. Co więcej, po latach pracy dla właściciela, który w każdej chwili gotów był zawinąć się z Polski, przejście pod szyld grupy Erste może oznaczać gwarancję stabilności. Dla Santandera, coraz bardziej zapatrzonego w rynki latynoskie, Polska była jednym z wielu mniej istotnych biznesów. Dla Erste – biorąc pod uwagę wielkość przejmowanego banku i rynku – Polska będzie miała pozycję "home market".
– W wielu krajach Erste ma bardzo dobrą markę jako pracodawca. W Czechach jest postrzegany jako topowy na całym rynku, nie tylko w branży finansowej – mówi jeden z naszych rozmówców.
Charakterystyczną cechą Banco Santander był mocno korporacyjny sposób zarządzania, w ramach którego metropolia zawsze miała rację. Miało to negatywny wpływ na kreatywność i pomysłowość, które z kolei od zawsze charakteryzowały Santander Bank Polska. Widać to było szczególnie w obszarze bankowości mobilnej i internetowej.

Przedostatnie z dużych TFI

Poza przejęciem 49 proc. Santander Banku Polska (SBP) umowa wynegocjowana przez Austriaków i Hiszpanów obejmuje też sprzedaż 50 proc. Santander TFI za 200 mln EUR. W praktyce oznacza to przejęcie całego towarzystwa, bo drugą połowę akcji ma SBP. Całe TFI zostało wycenione na 1,7 mld zł. Jego zysk netto w ostatnich latach oscylował w okolicach 100 mln zł, mając tendencję wzrostową. Już w pierwszym kwartale 2025 r. zysk brutto wzrósł o 21 proc. r/r, osiągając 40,5 mln zł wobec 139,7 mln z w całym roku 2024. Motorem wzrostu były prowizje za zarządzanie aktywami, które zwiększyły się w stosunku rocznym wraz ze wzrostem średnich aktywów pod zarządzaniem. Dodatkowym czynnikiem wspierającym dochody prowizyjne był wzrost marży spowodowany podwyżką (od 1 marca 2025 r.) opłat za zarządzanie dwoma funduszami dłużnymi krótkoterminowymi oraz funduszem Santander Prestiż Spokojna Inwestycja, których połączone aktywa stanowiły ponad 40 proc. ogółu aktywów netto TFI. Jednocześnie spadły dochody spółki z tzw. success fee, co było wynikiem efektu bazy związanego z dobrymi wynikami funduszy Santander TFI w roku 2024. Santander Akcji Małych i Średnich Spółek jest zresztą najlepszym funduszem akcji w rankingu PB. Aktywa netto funduszy rynku kapitałowego prowadzonych przez Santander TFI to ogółem 24,9 mld zł (dane na koniec marca 2025 r.). Daje to firmie piąte miejsce na rynku, kwalifikując ją do grupy zaledwie sześciu TFI o aktywach powyżej 20 mld zł. Różnica między najmniejszym TFI w tej szóstce a kolejnym to prawie 10 mld zł. Będące największym graczem na rynku PKO TFI zgromadziło jednak w funduszach rynku kapitałowego ponad 60 mld zł, a więc ponad dwa razy więcej niż Santander TFI. [KOS]

Szansa na duży dom maklerski

Grupa Erste była dotychczas obecna w Polsce poprzez dom maklerski Erste Securities Polska. To tradycyjnie jeden z głównych rozgrywających na rynku kontraktów terminowych warszawskiej giełdy. Jego udział w obrotach tymi instrumentami wynosi 13-15 proc., co w ostatnich latach dawało firmie drugie-trzecie miejsce na rynku. Pod względem handlu akcjami Erste Securities Polska plasuje się na początku drugiej dziesiątki brokerów obecnych na GPW. Ale na rynku działa też biuro maklerskie będące częścią Santander Banku Polska. W ostatnich latach można je określić jako solidnego średniaka. Gdyby Austriakom udało się połączyć oba biznesy maklerskie bez utraty klientów, osiągnęliby pozycję bezapelacyjnego lidera na rynku kontraktów terminowych z aż 25-procentowym udziałem w rynku w pierwszym kwartale 2025 r. Na rynku akcji byliby wyraźnie mniejsi, ale z udziałem w obrotach rzędu 6,5-7,5 proc. i tak zajmowaliby czwarte, piąte miejsce, będąc obok PKO BP jedynym lokalnym członkiem giełdy z szansą na wejście do pierwszej piątki, zdominowanej przez członków zdalnych, czyli nieutrzymujących biur maklerskich w Polsce. Największym z nich jest Goldman Sachs, którego udział w obrotach na GPW przekracza 20 proc. (w pierwszym kwartale 2025 r. było to niemal 23 proc., a w całym roku 2024  ponad 24 proc.). [KOS]