Podczas pandemii Polacy rzadziej chodzili do sklepów, bo często po prostu nie mogli, ale to nie znaczy, że robili mniejsze zakupy. Przeciwnie, w niektórych kategoriach kupowali dużo więcej i dużo częściej. Sprzedaż elektroniki i AGD mimo początkowych obaw kwitła – i nadal utrzymuje się na wysokim poziomie, co widać w wynikach największej na rynku sieci RTV Euro AGD, której właścicielem jest spółka EURO-net.
- Na początku pandemii mieliśmy pewne obawy, ale ostatecznie okazało się, że to był dla branży świetny rok. Rynek rósł średnio o 14 proc. – i rosło właściwie wszystko, od małego i dużego AGD przez telefony po sprzęt komputerowy i akcesoria. My w tych warunkach rośliśmy dwukrotnie szybciej niż rynek, wyraźnie zwiększając udział. Zbieraliśmy owoce inwestycji z poprzednich lat i nastawienia się – operacyjnego, ale też mentalnego – na model sprzedaży wielokanałowej. Ten rok też zaczął się dobrze – urośliśmy jeszcze w pierwszym półroczu – mówi Grzegorz Wachowicz, dyrektor ds. handlu i marketingu w RTV Euro AGD.
Rynkowy sprawdzian
Sieć, w skład której wchodzi ponad 300 sklepów stacjonarnych, a także e-sklepy euro.com.pl i oleole.pl, miała w 2020 r. 10,02 mld zł przychodów, czyli o 2,5 mld zł więcej niż rok wcześniej. To wzrost dokładnie o 33,3 proc. EURO-net zanotował przy tym 300 mln zł czystego zysku, czyli o 56 proc. więcej niż w 2019 r.
Główny konkurent też rósł, lecz wolniej – Terg, właściciel sieci Media Expert, miał 7,67 mld zł przychodów, czyli o 15,9 proc. więcej niż rok wcześniej. Tymczasem Media Markt z niemieckiej grupy Ceconomy miał w Polsce w roku finansowym 2019/20 (zakończonym we wrześniu) 912 mln EUR przychodów (4,2 mld zł), co oznacza 6-procentowy spadek.
- Pandemia była okresem, który zweryfikował rynkowe strategie wielu firm i my ten sprawdzian przeszliśmy pomyślnie. Przychody bardzo mocno wzrosły, mimo że przez prawie jedną czwartą roku niemal wszystkie nasze sklepy stacjonarne były zamknięte – także w końcówce roku, która dla branży zawsze jest kluczowa sprzedażowo. Mieliśmy dobrze zorganizowaną logistykę, systemy gotowe do skalowania biznesu w internecie i zespół, który nie tylko potrafił podejmować szybkie i trafne decyzje, ale też wniósł dużo zaangażowania i pomysłów. Przede wszystkim zaś mieliśmy bardzo odważne podejście do niepewnej sytuacji. Potraktowaliśmy ją nie jako kryzys, ale jako szansę. W efekcie nie tylko umocniliśmy się w kategoriach, w których byliśmy liderem, ale też np. w laptopach wyszliśmy na pozycję numer jeden na rynku, wyprzedzając także wyspecjalizowane w tym sklepy. No i, co kluczowe, mieliśmy co sprzedawać – mówi Grzegorz Wachowicz.

Zaburzony łańcuch
Sieć już po pierwszych doniesieniach o pandemii w Chinach pod koniec 2019 r. zwiększyła zamówienia i zapasy, by nie zostać bez towarów w razie zaburzeń w łańcuchu dostaw.
- W przypadku AGD wielu producentów mamy w Polsce, ale przy elektronice trzeba myśleć z wyprzedzeniem. Już na początku pierwszego lockdownu gwałtownie wzrosła sprzedaż laptopów i akcesoriów komputerowych i kto nie miał zapasów, nie mógł jej obsłużyć. Teraz łańcuch dostaw też jest zaburzony – są problemy z frachtem z Chin i jego cenami, z dostępnością chipów czy cenami stali, potrzebnej producentom AGD. Dla nas oznacza to zwiększony wysiłek, związany z zarządzaniem zapasami, a dla konsumentów wzrost cen – i w przypadku AGD, i laptopów – mówi Grzegorz Wachowicz.
Spółka nie podaje, jak jej przychody rozkładają się między sklepy stacjonarne i internet.
- Wszyscy mówią o boomie na e-handel, ale rozgraniczenie kanału online i offline jest anachronicznym podejściem, bo już na poziomie definicji jest to trudne. Najczęściej rozróżnia się zakup zależnie od tego, gdzie jest zrealizowana płatność. Ale czy klient, który zamówił przez internet, ale odebrał produkt i zapłacił za niego w sklepie stacjonarnym, dokonał zakupu online czy offline? Ścieżki zakupowe i rzeczywiste zachowania konsumentów są obecnie bardzo skomplikowane. Klienci swobodnie przemieszczają się między kanałami sprzedaży: oglądają produkty i w internecie, i w sklepach, a często dokonują transakcji na smartfonie, będąc jeszcze w placówce stacjonarnej – mówi szef sprzedaży RTV Euro AGD.
Pandemia koronawirusa wpłynęła pozytywnie na rynek RTV, AGD i elektroniki użytkowej. Związane jest to przede wszystkim ze zmianą zachowań konsumentów. Częstsze przebywanie w domu wiązało się z wymianą lub doposażeniem mieszkania w elektronikę domową. Pozytywnie na segment komputerów wpłynęły miesiące zdalnej nauki. Tak jak praca zdalna pozytywnie wpłynęła np. na zakupy ekspresów do kawy, tak boom remontowy w 2020 r. zwiększył dynamikę sprzedaży w całym segmencie AGD – według badania PMR pomieszczeniami poddawanymi generalnym remontom najczęściej były kuchnia i łazienka. Oczywiście kanałem, który najbardziej zyskał, była sprzedaż internetowa, jednak nie był to tak silny wzrost, jak w przypadku innych segmentów handlu detalicznego. Wynika to z wysokiego stopnia rozwoju sprzedaży internetowej w tej kategorii. Sprzedaż online odpowiadała w 2020 r. za około jedną trzecią rynku AGD, RTV i elektroniki użytkowej, wzrastając z 29 proc. w 2019 r. Jest to jeden z najwyższych udziałów pośród wszystkich analizowanych przez PMR segmentów produktowych. Według szacunków PMR w 2020 r. sprzedaż internetowa sprzętu AGD, RTV i elektroniki użytkowej osiągnęła wartość 10 mld zł, rosnąc 15 proc. rok do roku.
Stacjonarna ewolucja
Mimo lockdownów sieć sklepów powiększyła się w ubiegłym roku o 16 placówek, głównie w mniejszych miastach.
- Jesteśmy już po etapie dynamicznego rozwoju organicznego, to są raczej modyfikacje. Przeprowadzamy się też do bardziej atrakcyjnych lokalizacji w miastach, w których już byliśmy obecni, bo np. małe centra handlowe przy hipermarketach przestały przyciągać klientów. O ile w czasie pandemii okazało się, kto w branży efektywnie zorganizował sprzedaż w internecie i logistykę, o tyle najbliższe lata zweryfikują podejście do kanału stacjonarnego – mówi Grzegorz Wachowicz.
RTV Euro AGD w kanale stacjonarnym inwestuje obecnie przede wszystkim w modernizację sklepów, a nie otwarcia.
- Ostatnio uruchomiliśmy sklep w nowym koncepcie w Galerii Mokotów. Klienci, kupujący równolegle w internecie, oczekują w sklepach stacjonarnych podobnych doświadczeń zakupowych. Mocno stawiamy na cyfrowe rozwiązania także w naszych salonach: digitalową komunikację marketingową, sprzedawców i doradców klienta wyposażamy w łączność bezprzewodową i tablety, na których mogą wyświetlać oferty i porównania. Wbrew pozorom to nie w sprzedaży online dokonała się rewolucja, ale dokonuje się ona w sklepach tradycyjnych – mówi Grzegorz Wachowicz.
Finansowy komfort
Właścicielami EURO-netu są jego założyciele, będący jednocześnie członkami zarządu: Iwona Kuk, Waldemar Kuk i Robert Kuczyński. Z zasady nie udzielają się w mediach, a spółka nie myśli o pozyskaniu inwestorów, choć silni gracze internetowi, jak Allegro, czy detaliści stacjonarni, jak Pepco, osiągają wysokie wyceny na giełdzie.
- Finansujemy się samodzielnie, nie korzystaliśmy też w ubiegłym roku z żadnych tarcz finansowych, bo sprzedaż internetowa skompensowała zamknięcie sklepów. Radzimy sobie dobrze, choć oczywiście można zwracać uwagę na takie rzeczy, jak to, że nasz zagraniczny konkurent dostał wsparcie od swojego rządu, a my zostaliśmy obciążeni dodatkowo 1,4 proc. podatku handlowego, którego większość firm z naszego segmentu rynku nie płaci. Taka nierównowaga nie sprzyja równej konkurencji, ale patrzymy w przyszłość z optymizmem – mówi Grzegorz Wachowicz.