Europa odrzuca ultimatum Rosji, więc ultimatum słabnie

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2022-04-03 20:00

Polska pamięta ograniczenia gazowe w 2006 r. i w 2009 r., Francja szykuje ustawę, Niemcy i Austria wprowadziły już stopnie zasilania. W efekcie walutowe groźby Rosji osłabły.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • na czym może polegać wprowadzanie gazowych stopni zasilania w Polsce
  • których firm to dotknie
  • co robi w tej sprawie Europa
  • dlaczego Kreml zmiękł

Na żądania Rosji dotyczące przejścia na płatność rublami za zakupy rosyjskiego gazu europejskie kraje zareagowały sprzeciwem, bo kontrakty takiego przejścia nie przewidują. Jednocześnie zaczęły przygotowywać opinię publiczną na ograniczenia w poborze gazu.

Europa szykuje magazyny

Francja, jak donosi „Le Figaro”, wyjmuje właśnie z szuflady stary projekt ustawy precyzujący, kogo i jak odcinać od dostaw w razie nagłego braku gazu. Instytucje europejskie zapowiadają zaś prace nad ustanowieniem obowiązku minimalnego magazynowania gazu przed następnym sezonem grzewczym. Parlament Europejski będzie głosował nad tym wnioskiem w przyszłym tygodniu.

Niemcy i Austria oficjalnie przygotowują się na ewentualne ograniczenia dostaw z Rosji i wprowadziły pierwszy stopień awaryjnego zasilania tym surowcem. Nawołują do oszczędzania gazu przez biznes i gospodarstwa domowe.

Polska ma doświadczenie

Rozmawialiśmy z polskimi instytucjami z rynku gazu: o ryzyku ograniczeń na razie nie mówią. Z kolei analitycy Ośrodka Studiów Wschodnich wypowiadają się wręcz uspokajająco. Przypominają, że rola rynku europejskiego dla rosyjskiego Gazpromu jest znacznie większa (w 2021 r. na rynek UE przypadało 71 proc. rosyjskiego eksportu gazu systemem rurociągowym) niż zależność Unii od Rosji (pochodzi stamtąd 40 proc. gazu konsumowanego w UE).

Ludzie z branży gazowej dobrze jednak pamiętają ograniczenia z przeszłości związane z kryzysem dostaw z Ukrainy. Wprowadzono je na początku 2006 r. ze względu na mniejsze dostawy gazu przez punkt Drozdowicze na granicy polsko-ukraińskiej oraz w 2009 r., kiedy wstrzymano tranzyt rosyjskiego gazu przez terytorium Ukrainy, co też zaowocowało zmniejszeniem dostaw w punkcie Drozdowicze.

Dziś ograniczenia wynikają z Ustawy o zapasach i mogą zostać wprowadzone przez rząd na wniosek ministra właściwego do spraw energii, czyli obecnie: ministra klimatu. Skala ograniczeń obejmuje 12 stopni zasilania i dotyczy głównie przemysłu. Martwić nie muszą się nimi gospodarstwa domowe, sektor ochrony zdrowia, oświata, rolnicy czy wytwórcy ciepła systemowego. Żaden stopień ich nie dotyczy.

Firmy na pierwszy ogień

Największymi odbiorcami gazu są w Polsce m.in. chemiczne Azoty, paliwowe PKN Orlen i Lotos, miedziowy KGHM i hutniczy ArcelorMittal. Ewentualne ograniczenia obejmą ich w pierwszej kolejności. O tym, do której grupy należy dana firma, rozsyłano, jak co roku, informacje w styczniu.

Na wezwanie ogłaszane m.in. w Polskim Radiu odbiorcy samodzielnie będą musieli zmniejszyć pobór gazu, czyli zakręcić kurek. Jeśli tego nie zrobią, grożą im kary. To system analogiczny do tego, który obowiązuje na rynku prądu. Kiedy w sierpniu 2015 r. rząd wprowadził ograniczenia w poborze energii elektrycznej, nie wszystkie firmy zredukowały pobór. Uruchomiło to postępowania w sprawie kar.

Kreml zmiękł

Niewykluczone, że już same przygotowania Europy do ograniczeń, oznaczające odrzucenie walutowego ultimatum Rosji, osłabiły motywację głównego europejskiego dostawcy gazu. Już w piątek rzecznik Kremla wskazał, że wcale nie chodzi o to, że „dostawy zostaną wstrzymane już 1 kwietnia”.

Przyznał, że opłaty będą realizowane pod koniec drugiej połowy kwietnia lub nawet na początku maja. Do tego czasu Gazprom będzie współpracować z klientami.