Europarlament złagodził dyrektywę tytoniową

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2013-10-09 00:00

Slimy zostają, ale mentole pójdą z dymem — polskim europosłom udało się przeforsować kompromis, który uchroni tysiące miejsc pracy.

Palacze mogli wczoraj ze spokojem zaciągnąć się dymkiem — dyrektywa tytoniowa została bowiem w Brukseli odarta z najbardziej radykalnych rozwiązań. Europosłowie sprzeciwili się proponowanemu przez Komisję Europejską (KE) zakazowi sprzedaży cienkich papierosów (slimów), a w przypadku papierosów z dodatkami smakowymi, takimi jak mentol, zgodzili się na ośmioletni okres przejściowy przed wykluczeniem ich z obrotu.

— Komisja będzie teraz analizować przyjęte przez parlament poprawki i wypracuje własne stanowisko do negocjacji trójstronnych[dołączy do nich Rada Unii Europejskiej — red.]. Jestem przekonany, że dyrektywę uda się przyjąć jeszcze podczas kadencji tego europarlamentu — mówi Tonio Borg, unijny komisarz ds. zdrowia.

Zakazom ostro sprzeciwiały się koncerny tytoniowe, a także m.in. polski rząd. Na naszym rynku slimy i mentole odpowiadają za około 38 proc. legalnej sprzedaży.

Trudny kompromis

Organizacje walczące z paleniem tytoniu „wyrażają zadowolenie” z przyjęcia dyrektywy przez europosłów, ale czują wyraźny niedosyt. „Jesteśmy zawiedzeni, że nie wszystkie zapisy dyrektywy zostały przegłosowane. Niewątpliwie jest to wynikiem nasilonych działań lobbingowych przemysłu tytoniowego, szczególnie w kontekście doniesieńo zatrudnieniu przez jeden z koncernów tytoniowych aż 160 lobbystów, którzy z budżetem przekraczającym milion euro mieli na celu osłabienie i opóźnienie wdrożenia zapisów dyrektywy. To skandaliczne, że polski rząd stanął w opozycji do ustawy mającej na celu ochronę zdrowia i stanął w obronie jednej branży, a nie interesu państwa” — napisali w przesłanym „PB” oświadczeniu przedstawiciele Partnerstwa Polska Bez Dymu, zrzeszającego organizacje walczące z paleniem tytoniu. Chodzi o lobbing koncernu Philip Morris, który — według wrześniowych doniesień „Guardiana” — tylko przez rok na spotkania z 233 europosłami wydał 1,25 mln GBP.

— Niestety, dyskusja koncentruje się na naszych wysiłkach, by wszyscy zainteresowani poznali nasze zdanie w sprawie dyrektywy, zamiast na tym, co zawierają proponowane przepisy i jakie mogą być ich skutki — komentował Drago Azinovic, szef Philipa Morrisa w UE. Polska sprzeciwiała się restrykcjom, bowiem uderzały one w rodzimy biznes. Polska Izba Handlu i Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) przekonują, że wejście w życie zakazu slimów i mentoli zagrozi kilkudziesięciu tysiącom miejsc pracy w kraju.

— Dzięki zgłoszonym i popieranym przez polskich parlamentarzystówpoprawkom do dyrektywy tytoniowej tak dramatyczne jej skutki dla miejsc pracy w Polsce będą zminimalizowane. Posłowie wykonali też gigantyczną pracę w swoich grupach politycznych, by te poprawki zyskały szersze poparcie — mówi Cezary Kaźmierczak, prezes ZPP.

E-papierosy u bram

Europosłowie złagodzili też propozycje KE w sprawie ostrzeżeń obrazkowych na paczkach papierosów— zamiast 75 proc. powierzchni mają one pokrywać 65 proc. Dziś ostrzeżenia obowiązkowo muszą zajmować 30 proc. jednej i 40 proc. drugiej strony paczki. Odetchnąć mogą też palacze e-papierosów. W głosowaniu przepadł pomysł, by traktować je jak wyroby medyczne — co oznaczałoby większą kontrolę nad tym rynkiem i wprowadzanymi na niego produktami, a także możliwość kupowania gadżetów z nikotynowym wkładem jedynie w aptekach. To decyzja, która ucieszy także globalne koncerny tytoniowe. Największe z nich, jak choćby BAT czy Imperial Tobacco, w ostatnich miesiącach coraz intensywniej inwestują we własne marki e-papierosów, a także w ich reklamę, która — w odróżnieniu od tradycyjnych papierosów — nie jest jeszcze zakazana.