Faktoring wybronił się przed pandemią

Sylwia WedziukSylwia Wedziuk
opublikowano: 2021-02-18 15:22

Koronawirus sprawił, że wzrost rynku faktoringu był w 2020 r. znacznie mniejszy niż w poprzednich latach. Bieżący rok zapowiada się znacznie lepiej.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • Jak faktorzy radzili sobie w minionym roku
  • Z jakich produktów przedsiębiorcy korzystali najchętniej
  • Co przyciągnie do firmy do faktoringu w tym roku

Firmy zrzeszone w Polskim Związku Faktorów (PZF) w minionym roku odnotowały 3-procentowy wzrost. To niewiele, biorąc pod uwagę fakt, że wcześniej branża co roku chwaliła się dwucyfrową dynamiką. Jednak sam wzrost pokazuje, że faktoring, który zawsze wykazywał się dużą odpornością na kryzys, wybronił się też w czasie koronawirusa.

20 lat na plusie:
20 lat na plusie:
– Miniony rok to był prawdziwy rollercoaster na rynku. Mimo wszystko z pandemii wyszliśmy obronną ręką. Od 20 lat faktoring rośnie – mówi Paweł Kacprzak, członek zarządu BNP Paribas Faktoring.
Marek Wiśniewski

Były spadki

Jerzy Dąbrowski, prezes Bibby Financial Services, wiceprzewodniczący Komitetu Wykonawczego PZF, zwraca uwagę, że branża odczuła negatywne skutki pandemii, podobnie jak większość sektorów gospodarki.

– Stało się tak, mimo że faktoring to usługa, która sprawdza się zarówno w okresach prosperity, jak i w czasie spowolnienia gospodarczego – mówi Jerzy Dąbrowski.

Jego zdaniem, paradoksalnie, to programy pomocowe skierowane do polskich firm zaszkodziły faktorom. Doprowadziły one do nadpłynności w sektorze przedsiębiorstw, co w dużym stopniu osłabiło apetyt na dyskonto faktur, zwłaszcza na początku pandemii.

W pierwszym kwartale minionego roku rynek odnotował jeszcze mocny wzrost, rzędu 14 proc.

– Po czym w drugim kwartale dopadł nas lockdown i mieliśmy twarde lądowanie w faktoringu ze spadkiem rzędu 8 proc. Z rozmów z klientami przebijała wtedy głównie dezorientacja i niepewność jutra. Dużo złożonych wcześniej zamówień zostało wycofanych, a niektórych dostaw zagranicznych fizycznie nie można było zrealizować w sensowym czasie – wspomina Paweł Kacprzak, członek zarządu BNP Paribas Faktoring.

Lato też było słabe, chociaż na horyzoncie pojawiła się już zapowiedź poprawy.

– Zazwyczaj latem sprzedaż faktorów spada. W minionym roku nałożyła się na to jeszcze nadpłynność finansowa wielu firm, które skorzystały z pomocy publicznej i dotacji przeciwdziałających pandemii – mówi Jarosław Grygiel, menedżer krajowy w firmie Credstep Poland, agencji faktoringowej obsługującej przede wszystkim małe i średnie przedsiębiorstwa.

W efekcie w trzecim kwartale obroty faktorów wzrosły zaledwie o 1 proc. Natomiast w ostatnim kwartale 2020 r. wzrost był już rzędu 8 proc.

– Wielu graczy z segmentu finansów B2B, w tym my, notowało w tym czasie rekordy sprzedażowe w związku ze zwiększonym zapotrzebowaniem na zapewnienie ciągłości łańcucha dostaw przy niezakłóconej płynności finansowej – opowiada Jarosław Grygiel.

Będą wzrosty

Pomógł też uruchomiony razem z Bankiem Gospodarstwa Krajowego we wrześniu 2020 r. program gwarancji spłaty limitów faktoringowych.

– W jego ramach podpisaliśmy 142 umowy na łączną kwotę gwarancji 908 mln zł. Program rozwijał się powoli, ale był bardzo potrzebny. Dobrze, że został przedłużony do czerwca 2021 r., ponieważ problemy płynnościowe firmy odczują z opóźnieniem. Podczas pierwszego lockdownu trafiło do nich z Polskiego Funduszu Rozwoju dużo gotówki, która pomogła utrzymać płynność. Teraz już tak dużych transferów nie ma i ryzyko upadłości firm będzie rosło – uważa Paweł Kacprzak.

Dlatego w drugim kwartale tego roku zapotrzebowanie na faktoring może być spore.

– Przedsiębiorcy będą musieli rozliczyć się z otrzymanej pomocy publicznej. Konieczność zwrotu części pieniędzy skieruje wówczas część podmiotów, świadomych ryzyka utraty płynności finansowej, do faktorów – mówi Jarosław Grygiel.

Zmiana zapotrzebowania

W minionym roku widać było zmianę, jeśli chodzi o zainteresowanie firm poszczególnymi odmianami faktoringu. Aż o 25 proc. wzrósł faktoring odwrotny, w przypadku którego to odbiorca towarów czy usług, a nie jego dostawcy, jak jest w klasycznej wersji produktu, zawiera umowę i pokrywa koszt usługi.

– Widać, że firmy dużo intensywniej korzystały z faktoringu odwrotnego, żeby regulować swoje zobowiązania w sytuacji, gdy z powodu pandemii spadały im przychody z bieżącej sprzedaży. Ta poduszka finansowa bardzo się sprawdziła, pozwalając przeczekać firmom najbardziej restrykcyjny lockdown – mówi Paweł Kacprzak.

Natomiast o 2,9 proc. spadły wyniki faktoringu pełnego, czyli z przejęciem ryzyka. Jest on mocno uzależniony od decyzji ubezpieczycieli należności.

– Przedłużające się rozmowy na temat objęcia ubezpieczenia należności programem gwarancji Skarbu Państwa spowodowały, że relatywnie trudniej było nam utrzymać limity na odbiorców na dotychczasowym poziomie. Niższe limity to niestety niższa wartość sfinansowanych faktur – mówi Paweł Kacprzak.