Bezpośrednią konsekwencją pandemii dla mikro-, małych i średnich firm są trudności z utrzymaniem płynności finansowej – wynika z badania Krajowego Rejestru Długów (KRD) i Narodowego Funduszu Gwarancyjnego (NFG) „Płatności i finasowanie przedsiębiorstw w czasie pandemii”, zrealizowanego w kwietniu przez firmę IMAS International. Co druga badana spółka ma z tym problem. Najwięcej wśród nich jest mikrofirm.
Utrzymanie płynności to obecnie największe wyzwanie dla przedsiębiorstw z branży przemysłowej, handlowej i budowlanej. Kolejne to pozyskiwanie nowych kontrahentów (45,2 proc.) oraz utrzymanie stałych zleceń (40,5 proc.). Dla co trzeciej firmy z sektora MŚP głównym wyzwaniem są terminowe płatności od kontrahentów (34,4 proc.) oraz pozyskanie pieniędzy na prowadzenie działalności (32,4 proc.).
Sytuacja finansowa przedsiębiorców nie jest jednak aż tak zła, jak mogłoby się wydawać. Mimo obaw o płynność finansową aż 75 proc. firm ma oszczędności, z których może skorzystać w razie potrzeby. 42 proc. firm mogłoby dzięki nim przetrwać od jednego do trzech miesięcy, a co trzecia firma deklaruje, że może finansować działalność z rezerw przez około 3-6 miesięcy. 19 proc., czyli prawie co piąte przedsiębiorstwo, przeżyłoby natomiast za zgromadzone oszczędności ponad pół roku.
O poduszkę finansową najtrudniej jest w mikrofirmach - ma ją tylko 62 proc. W grupie średniaków do oszczędności przyznaje się 85 proc. firm.
– Posiadanie poduszki finansowej przez trzy czwarte firm z sektora MŚP to naprawdę dobre wieści dla gospodarki. Z drugiej strony aż 25 proc., czyli co czwarta firma, nie ma żadnych rezerw, a wśród mikrofirm bez gotówki na czarną godzinę jest aż 38 proc. To może być niebezpieczne zarówno dla kontrahentów takich firm, jak i dla ich pracowników, ponieważ jedna nierozważna decyzja czy niezapłacona faktura mogą skutecznie zachwiać płynnością finansową takiego przedsiębiorstwa – mówi Adam Łącki, prezes KRD.