Tak dobrego początku roku jak bieżący faktorzy jeszcze nie mieli. Branża odnotowała rekordowe obroty, które wzrosły aż o jedną trzecią, do 105 mld zł. Przedsiębiorcy coraz chętniej wybierają tę formę finansowania. Dlaczego?

Wszystko sprzyja
Zdaniem Pawła Kacprzaka, członka zarządu BNP Paribas Faktoring, jest kilka powodów bardzo dobrej sytuacji na rynku faktoringu. Wpłynęła na nią między innymi pandemia.
– Początek tego roku to powrót firm do codzienności. Skończyły się lockdowny, handel został otwarty, a ludzie przestali bać się koronawirusa. W efekcie firmy odważniej wróciły do poziomów produkcji sprzed pandemii. Już się nie boją, że z powodu kolejnych ograniczeń covidowych zostaną z niesprzedanym towarem – mówi Paweł Kacprzak.
Ponadto – paradoksalnie – faktoringowi sprzyja wojna w Ukrainie. To przez nią przedsiębiorcy, nauczeni doświadczeniami pandemii, zaczęli robić zapasy, w obawie, że łańcuchy dostaw znowu zostaną przerwane i pojawią się problemy z zaopatrzeniem.
– Tym sposobem unikają też ryzyka braku zapłaty za swoje faktury. Zamiast czekać na pieniądze 60 dni, chcą mieć gotówkę na rachunku do ręki – mówi Paweł Kacprzak.
Do tego wiele firm w czasie wojny może liczyć na większe zamówienia.
– Skrócone łańcuchy dostaw zmuszają koncerny do zmiany dostawców i często to polscy przedsiębiorcy, zamiast rosyjskich lub ukraińskich, otrzymują nowe zamówienia – mówi Tomasz Rodak, dyrektor sprzedaży w Bibby Financial Services.
Na faktoring wpływa także inflacja. Wyższe ceny powodują bowiem także wzrost wartości wystawianych przez firmy faktur. A to automatycznie przekłada się na wzrost obrotów faktorów.
– Wiele firm robi także zapasy – dzięki dzisiaj otrzymanym od faktora pieniądzom kupują surowce i materiały do pracy na następne tygodnie. Przy obecnej inflacji wszystko, co jest kupione od ręki, poprawia zysk firmy, bo za miesiąc z pewnością będzie droższe – zauważa Mateusz Skowronek, dyrektor sprzedaży w spółce eFaktor.
Do tego skończyły się tarcze antycovidowe. W czasie ich trwania część firm miała nadpłynność finansową, ponieważ miała pieniądze z pomocy, ale ze względu na pandemię notowała niższy poziom sprzedaży, a więc i mniejsze zapotrzebowanie na gotówkę.
– Teraz sytuacja wróciła do normy – rządowa pomoc się skończyła, a sprzedaż rośnie, dlatego też firmy wróciły do zewnętrznych form finansowania – tłumaczy Paweł Kacprzak.
Faktoring vs kredyt
Generalnie popularność faktoringu zawsze rośnie w trudniejszych i niepewnych czasach.
– Kiedy na rynku panuje niepewność, rosną koszty kredytu, występuje presja inflacyjna, przedsiębiorcy wolą korzystać z alternatywnych form finansowania. Faktoring to nie są pożyczone pieniądze, które kiedyś będzie trzeba zwrócić. W tym przypadku przedsiębiorca finansuje się w oparciu o własne aktywa, czyli wystawione faktury – tłumaczy Tomasz Rodak.
Dodaje, że dzisiaj więcej firm interesuje się tą formą finansowania, ale też występują o wyższe limity. Po prostu kredyt obrotowy im nie wystarcza albo nie chcą go brać, a potrzebują więcej pieniędzy na bieżącą działalność, co w dużej mierze spowodowane jest ogromnym wzrostem cen surowców i inflacją.
Faktoring ma też inne zalety.
– Nie obciąża bilansu firmy, bazując na pieniądzach już zarobionych przez przedsiębiorcę, a nie pożyczce, którą trzeba spłacić. Ponadto o przelew od kontrahenta martwi się już faktor, który monitoruje rozliczenia i jako zewnętrzna organizacja działa motywująco na płatnika. Zdejmuje to z przedsiębiorcy obowiązek upominania się u klienta o przelew – tłumaczy Mateusz Skowronek.
Dobra passa będzie trwać
Obecnie faktoring ma jeszcze więcej przewag, ponieważ wysokie stopy procentowe powodują, że pożyczanie pieniędzy w bankach bardzo podrożało. Podczas gdy koszty kredytu rosną, faktoring jest tańszy.
– To efekt rosnącej konkurencji na rynku. Jest to szczególnie widoczne w przypadku faktorów pozabankowych. W tej branży jest coraz więcej inwestorów i pieniędzy, usługi mogą być więc relatywnie tańsze, a w każdym razie nie drożeją tak szybko, jak pożyczanie pieniędzy w bankach – mówi Mateusz Skowronek.
Do tego banki w obawie przed falą bankructw stały się jeszcze ostrożniejsze w udzielaniu finansowania, szczególnie dla firm z sektora MŚP.
– W faktoringu podstawą decyzji o finansowaniu są inne czynniki, przede wszystkim kontrakty z solidnymi partnerami – mówi Mateusz Skowronek.
W efekcie można się spodziewać, że w kolejnych kwartałach rynek faktoringu dalej będzie rósł.
– Zakładam wzrost o ponad 20 proc. Analizy ekonomiczne mówią o tym, że inflacja zostanie z nami przynajmniej przez dwa lata. Ożywiona gospodarka będzie potrzebowała bieżącego finansowania. Natomiast jeżeli wojna miałaby eskalować, wtedy żadne przewidywania nie mają sensu – mówi Paweł Kacprzak.
