Firmy zainteresowane kredytami, ale inwestycje nie rosną. Dlaczego?

Gabriel ChrostowskiGabriel Chrostowski
opublikowano: 2025-11-04 16:16

Widać większy apetyt biznesu na kredyty inwestycyjne, a mimo to nakłady na środki trwałe w gospodarce nie przyspieszają. Ta sytuacja wymyka się intuicji i historycznym zależnościom. Co się dzieje?

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Regularnie raz na kwartał NBP publikuje raport Sytuacja na rynku kredytowym, w którym przedstawia wyniki ankietowe polskich banków mających w sumie 90-procentowy udział w rynku. Dzięki temu mamy precyzyjny wgląd w to, co dzieje się z popytem przedsiębiorstw i gospodarstw domowych na kredyt. Najciekawszy wniosek z ostatniej publikacji? Popyt firm na kredyt generalnie rośnie (są pewne wahania, to naturalne), ale nie idzie za tym szersze ożywienie inwestycyjne w gospodarce.

Patrząc wstecz, zależność między tymi dwoma wskaźnikami była dość silna. Prędzej czy później inwestycje reagowały na rosnący apetyt firm na kredyt. Wyjątkiem był kryzys finansowy, gdy przedsiębiorstwa ewidentnie chciały inwestować w rozwój mocy produkcyjnych, ale duża awersja do ryzyka w systemie finansowym sprawiła, że nie znalazło to ujścia w sferze realnej. Od kilku lat ta zależność się rozjeżdża.

Sektor publiczny wyhamował inwestycje

W twardych danych, czyli w wartości kredytów inwestycyjnych przedsiębiorstw, widzimy mocne przyspieszenie. W sierpniu ich wartość wzrosła o 8,6 proc. r/r i jest to najwyższa dynamika od stycznia 2023 r. Słowem: ożywienie inwestycji widać prawie wszędzie, ale jeszcze nie w samych zagregowanych wydatkach przedsiębiorstw. Jaki jest powód?

Hipoteza jest taka: ostatnio cykl inwestycyjny w polskiej gospodarce mocniej niż średnio w przeszłości zależy od sektora publicznego. Pod koniec 2023 r. mieliśmy do czynienia z wyraźnym przyspieszeniem nakładów na środki trwałe, mimo że popyt firm na kredyt malał w związku z recesją konsumencką. Kończyła się perspektywa funduszy UE, więc trzeba było je szybko wydatkować, zwłaszcza że był to rok wyborczy. Teraz mamy za to wzrost popytu na kredyt, ale stagnację inwestycji, ponieważ środki europejskie i KPO nie są jeszcze wydatkowane na szeroką skalę, co dławi inwestycje sektora publicznego.

W przyszłym roku inwestycje odżyją

Dlatego też inwestycje ogółem nie są w trendzie rosnącym. Ale gdy spojrzymy już na dynamikę w ujęciu sektorowym, to sytuacja jest inna. W drugim kwartale br. inwestycje prywatne rosły w tempie 3,4 proc. r/r, natomiast inwestycje publiczne spadły o 12,3 proc. Dlatego średnio w całej gospodarce mamy stagnację pod tym względem. A popyt na kredyt i sama wartość udzielanych kredytów dotyczą głównie sektora prywatnego, bo inwestycje publiczne są zazwyczaj finansowane albo z deficytu państwa, albo z funduszy unijnych.

Jeżeli to rozumowanie jest trafione, to dla samego cyklu inwestycyjnego nie jest to zła wiadomość. Inwestycje powinny mocno odżyć w przyszłym roku, ponieważ – wedle licznych analiz i prognoz ekonomistów – tempo wydawania pieniędzy z UE (szczególnie z KPO) w końcu istotnie przyspieszy. Pozostaje jednak szersze pytanie do dyskusji: czy to optymalna sytuacja, w której rozwój mocy produkcyjnych tak bardzo zależy od funduszy unijnych i inwestycji państwowych.