Rok 2020 już bywa nazywany rokiem e-commerce. W obliczu lockdownu, sklepy musiały położyć większy nacisk na sprzedaż internetową. Jej udział w wynikach rósł nawet kilkakrotnie. To może stanowić impuls dla sprzedawców do zagranicznej ekspansji. Pomóc w tym chce obecna w Polsce od listopada platforma Frisbo.
– Nasi klienci nie muszą podpisywać kilku umów z magazynami ani szukać najtańszych i najszybszych kurierów na danym rynku. W dodatku jesteśmy w stanie wypracować korzystniejsze warunki, niż gdyby negocjowali sami. Dzięki temu mogą konkurować z lokalnymi sprzedawcami, ponieważ oferują taki sam czas i koszt dostaw, a także adres zwrotów w danym kraju – wyjaśnia Aleksandra Kubicka, reprezentująca Frisbo w Polsce.

Ekspansja rozpoczęta
Bogdan Colceriu, prezes i współzałożyciel platformy, prowadził w Rumunii przez lata centrum fulfillmentowe, czyli magazyn obsługujący e-commerce. Chciał wejść na zagraniczne rynki, ale budowa kolejnych tego typu obiektów wymagała zbyt dużych pieniędzy. Trzy lata temu stworzył więc Frisbo – platformę łączącą e-sklepy, centra fulfillmentowe i lokalnych kurierów.
– W trzech rundach finansowych pozyskaliśmy 1,95 mln EUR od funduszów inwestujących w Europie Środkowo-Wschodniej. Dzięki temu rozpoczęliśmy w tym roku intensywną ekspansję i pozyskaliśmy w sześciu krajach, w tym w Polsce, partnerów gotowych do koordynacji paczek. Możemy zapewnić dostawy na 11 rynkach, ponieważ magazyny zlokalizowane blisko granic obsługują ościenne państwa – mówi Aleksandra Kubicka.
Szansa dla małych
Duże sieci pokroju LPP i CCC mogą pozwolić sobie na budowę własnych centrów dystrybucyjnych, a przynajmniej mają dobrą pozycję negocjacyjną w związku ze skalą działalności. Mniejszym sprzedawcom jest trudniej i to do nich zwraca się Frisbo.
– Obsługujemy klientów, którzy wysyłają od jednej do tysiąca paczek dziennie i już działają albo szukają okazji w Europie. Na początek mogą oferować produkty na dużych marketplace’ach, jak np. eMAGu dającym dostęp do rumuńskiego, węgierskiego i bułgarskiego rynku, a po przetłumaczeniu własnej strony sprzedawać bezpośrednio – tłumaczy Aleksandra Kubicka.
Firma szuka klientów dwutorowo: prowadzi kampanię informującą o nowym modelu logistycznym, by dotrzeć do sprzedawców, ale też szuka partnerów świadczących już usługi dla e-commerce, aby wspólnie rozszerzyć zakres współpracy ze sklepami. W 2021 r. chce pozyskać kilkudziesięciu klientów w Polsce – planowanych wyników nie zdradza.
– Zachęcamy też sklepy do wejścia na polski rynek i na przykład rozpoczęcie sprzedaży na Allegro. Są zainteresowane, ale ze względu na dużą konkurencję wciąż się wstrzymują – mówi Aleksandra Kubicka.
Europejskie plany
Frisbo chce wejść do Francji i Wielkiej Brytanii oraz umocnić się w Niemczech w 2021 r. W tym celu przeprowadza kolejną rundę finansowania. Chce do stycznia zebrać 2,5 mln EUR – połowę już zadeklarowali dotychczasowi inwestorzy.
– Pieniądze przeznaczymy przede wszystkim na pokrycie siatką centrów fulfillmentowych całej Europy. Chcemy być pierwszym wyborem dla cross-border e-commerce [transgranicznego handlu elektronicznego – red.] i zbudować sieć podobną do Amazona, ale dostępną dla każdego sprzedawcy – stwierdza Aleksandra Kubicka.
Rumuński start-up nie jest jedynym ratunkiem dla małych i średnich polskich sprzedawców, którym marzy się zagraniczna ekspansja. W ten sam sposób działa na Zachodzie niemiecka platforma Getbyrd, a podobny zakres usług oferuje Omnipack, bazując na dwóch centrach zlokalizowanych w Polsce.
Jako start-up Frisbo nie myśli o giełdzie, ale ma plan dalszej ekspansji. W 2022 r. zamierza wejść na Ukrainę i do Rosji. Przygotowuje się do tego, zbierając doświadczenie na mołdawskim rynku. Docelowo zamierza pozyskiwać klientów z całego świata.
– Mamy ponad 120 klientów. Wypracowany w pierwszym roku nowy model świadczenia usług fulfillmentowych sprawdził się i 2019 r. był przełomowy. W tym roku wypracowaliśmy ponad 1 mln EUR przychodów, podwajając ubiegłoroczny wynik. Tempo rozwoju obrazuje dynamika rok do roku: tegoroczny styczeń okazał się lepszy od zeszłorocznego o 25 proc., a listopad już o 130 proc. – podkreśla Aleksandra Kubicka.
Na świecie sprzedaje się poza własnym rynkiem 20-25 proc. produktów, w Polsce to 5-7 proc. Mamy więc sporo do nadrobienia, a tego typu platformy mogą zachęcić polskich sprzedawców do zagranicznej ekspansji. Dotyczy to szczególnie producentów towarów niedostępnych gdzie indziej.