Fundusz Quercusa zamienił miedź na ropę

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2021-06-15 20:00

Wystrzegaj się miedzi, złota i srebra, a postaw na ropę. To surowcowa strategia jednego z zarządzających Quercus TFI.

Z tego artykułu dowiesz się:

  • dlaczego zarządzający Quercusa nie liczy na dalszy istotny wzrost cen miedzi,
  • jak ocenia perspektywy ropy naftowej,
  • dlaczego zarządzający zredukował pozycję w metalach szlachetnych.

Dziesięć lat kurs KGHM Polskiej Miedzi czekał na powrót w okolice 200 zł. Ten symboliczny poziom został pokonany na początku 2021 r. 7 stycznia miedziowy gigant ustanowił nowy historyczny rekord zamknięcia — 215,90 zł, a w maju podniósł go do 223,80 zł. Generalnie jednak kurs spółki będącej barometrem cen miedzi nie pnie się już do góry, ale od kilku miesięcy oscyluje w okolicach 200 zł.

Wiarę w istotny wzrost cen miedzi stracił Piotr Miliński, zarządzający funduszem Quercus Global Balanced. To fundusz absolutnej stopy zwrotu, inwestujący na globalnych rynkach akcji, obligacji i surowców. Te ostatnie to około 10 proc. portfela.

— Mieliśmy dużą pozycję na rynku miedzi przez pierwsze pięć miesięcy roku. Obecnie jest ona bardzo mała. Zastąpiliśmy ją w pewnej części ropą naftową i okazało się, że to dobra decyzja — mówi Piotr Miliński.

Zarządzający funduszem tłumaczy, że zajmując pozycję na rynku miedzi liczył, że jej cena sięgnie 10-10,5 tys. USD za tonę. Górna granica tego przedziału została przekroczona właśnie wtedy, gdy KGHM ustanawiał majowy rekord zamknięcia. Mimo oczekiwania wzrostu gospodarczego Piotr Miliński nie widzi jednak sensu w czekaniu na dalszy istotny wzrost cen czerwonego metalu. Jego zdaniem cena 10-10,5 tys. USD za tonę mocno zachęca do zwiększania mocy produkcyjnych, co w najbliższych kwartałach pozwoli zbilansować podaż z popytem.

Jego zdaniem sytuacja na rynku ropy naftowej jest bardziej skomplikowana. Dostosowanie mocy produkcyjnych do popytu prawdopodobnie nastąpi, ale dopiero w 2022 r. Inwestorzy mają więc przed sobą dwa-trzy kwartały spokoju, kiedy mogą korzystać na odbiciu gospodarczym i związanym z tym wzroście popytu na ropę, który będzie utrzymywał ceny na wysokim poziomie.

— Do końca roku spokojnie jestem sobie w stanie sobie wyobrazić cenę ropy brent powyżej 80 USD za baryłkę — mówi Piotr Miliński.

Oznaczałoby to wzrost kursu o około 10 USD.

Nie można wykluczyć, że notowania miedzi (obecnie około 9600 USD) jeszcze się poprawią. Potencjał wzrostu nie kompensuje jednak ewentualnego ryzyka.

— Ekspozycję na ropę mamy zarówno w postaci kontraktów futures, jak też poprzez pojedyncze spółki — np. BP, które naszym zdaniem są bardzo atrakcyjnie wycenione. Jeżeli ceny ropy utrzymają się na poziomie choćby zbliżonym do obecnego, zwłaszcza europejskie spółki paliwowe mają spory potencjał wzrostu i odzwierciedlamy to w portfelu funduszu — mówi zarządzający Quercus Global Balanced.

Jego zdaniem dane makroekonomiczne nie sprzyjają też metalom szlachetnym, zwłaszcza złotu, dlatego zredukował również pozycję w tym segmencie i nie zamierza do niego wracać przez dwa-trzy kwartały.

— Srebro ma więcej zastosowań przemysłowych. W przeciwieństwie do złota może skorzystać na trendzie rosnącego zapotrzebowania na metale przemysłowe. Natomiast osobiście nie jestem wielkim fanem srebra. Wolę srebro od złota, ale jak mam wybierać konkretny surowiec, to zdecydowanie wolę pójść w kierunku surowców typowo przemysłowych, zwłaszcza ropy naftowej. Tam widzę większy potencjał wzrostu — wyjaśnia Piotr Miliński.