Gambit planuje podbój rynków Czech i Słowacji

Krzysztof Maciejewski
opublikowano: 1999-09-22 00:00

Gambit planuje podbój rynków Czech i Słowacji

Przedsiębiorstwo z Lubawki potrzebuje inwestora, który wyłoży 8 mln zł

Przedsiębiorstwo Państwowe Gambit z Lubawki pod Jelenią Górą (dawne Zakłady Wyrobów Azbestowych), producent systemów uszczelniających, zostanie sprywatyzowane do końca przyszłego roku. Zanim to nastąpi, planuje ekspansję w Czechach i Słowacji.

Największą przeszkodą dla firmy jest brak kapitału. Na dokończenie przekształceń Gambit potrzebuje co najmniej 8 mln zł. Na modernizację zakład już wyłożył — w ciągu ostatnich 10 lat — ponad 5 mln zł. Już zmniejszył zatrudnienie — rok temu w wytwórni pracowało 400 osób, obecnie pozostało ich około 300. Zmiany były konieczne ze względu na uchwalenie przez Sejm ustawy antyazbestowej. Gambit produkował uszczelnienia z tego minerału. Firma wprowadziła nowe wyroby, mimo to nie uniknęła utraty rynków zbytu. Rynkowy udział Gambitu w poszczególnych wyrobach wynosi od 30 do 100 proc.

— Produkty z azbestu są kilkakrotnie tańsze od bezazbestowych, a w krajach, do których trafiała lwia część naszego eksportu, nadal nie ma ograniczeń w stosowaniu azbestu — mówi Kazimierz Partyka, dyrektor Gambitu.

Dotyczy to głównie Czech, Słowacji i Litwy. W krajach tych wprowadzenie podobnych jak w Polsce zakazów jest podobno kwestią kilku miesięcy.

— Chcemy w ciągu trzech lat zwiększyć udział eksportu do 10 proc., czyli do 3-4 mln zł rocznie — mówi Kazimierz Partyka.

Inwestor na deser

Na razie Gambit notuje straty. Wkrótce powinno dojść do wyceny przedsiębiorstwa. Negocjacje z inwestorami mają się rozpocząć na początku 2000 r. Kierownictwo firmy nie zna jeszcze nazw tych firm.

Dziurawa ustawa

Negocjacje będą bardzo trudne.

— Konkurencją dla naszych uszczelek są tańsze, importowane nielegalnie wyroby z azbestu — skarży się dyrektor Partyka.

Winą za taki stan rzeczy obarcza on resort gospodarki, który co roku dopuszcza produkcję i import produktów zawierających azbest, pod warunkiem, że nie można dla nich znaleźć bezazbestowych odpowiedników.

— Prawo jest nieprecyzyjne. Firmy sprowadzają produkty azbestowe pod zmienionymi nazwami — twierdzi Kazimierz Partyka.

Ireneusz Kłos z resortu gospodarki uważa jednak, że import zaledwie pokrywa zapotrzebowanie.