Giełdowy Rentier zaczyna łapać wiatr w żagle

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2023-08-06 20:00

Miał wypłacać dywidendy, ale nie wypłaca. Mimo to inwestorzy na rynku private debt ulokowali za jego pośrednictwem w tym roku więcej niż w całej dotychczasowej historii.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak zmieniło się nastawienie inwestorów do FDK Rentier FIZ
  • czym zajmuje się fundusz
  • dlaczego znalazł się na giełdzie
  • kto za nim stoi
  • dlaczego nie chce wypłacać dywidend
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Niezależnie od tego, jak zakończy się trwająca do 10 sierpnia emisja certyfikatów, to rok 2023 będzie dla Funduszu Długu Korporacyjnego Rentier FIZ rekordowy pod względem napływu kapitału. W sześciu tegorocznych emisjach pozyskał 85,6 mln zł. To więcej niż połowa jego aktywów netto, które według ostatniej wyceny wynoszą 166,8 mln zł. Tylko w czasie subskrypcji z przełomu czerwca i lipca inwestorzy powierzyli mu niemal 22 mln zł. Trzy inne subskrypcje z 2023 r. zakończyły się na poziomie kilkunastu milionów złotych. Tymczasem jeszcze jesienią 2022 r. fundusz miał problemy z zebraniem choćby 1 mln zł w trakcie jednej emisji certyfikatów. W całej swojej giełdowej historii – rozpoczętej we wrześniu 2021 r. – tylko raz przed 2023 r. przeprowadził ofertę, z której pozyskał ponad 5 mln zł.

- Sieć dystrybucji się nie zmieniła, ale w końcu doczekaliśmy się większego zainteresowania inwestorów. Mam nadzieję, że wynika to z docenienia bardzo dobrych wyników nie tylko w ostatnich miesiącach, ale również w trudnym 2022 r. – mówi Rafał Lis, partner zarządzający w CVI Domu Maklerskim, współzarządzającym inwestycjami funduszu.

- Klienci dużą uwagę przywiązują również do zmienności stóp zwrotu funduszu. Widać wyraźnie, że bardziej preferują fundusze o niższej zmienności wyników. Do tej pory fundusz wykazywał się sporą odpornością na zawirowania rynkowe, a zmienność wyników okazała się akceptowalna dla klientów. I te właśnie elementy w sporej mierze zadecydowały o wzroście zainteresowania funduszem – dodaje Jarosław Mizak, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu Noble Funds TFI, które jest drugim współzarządzającym funduszem.

Napływały setki milionów miesięcznie

Wycena księgowa certyfikatów funduszu odbywa się raz na miesiąc (na giełdzie można je kupić i sprzedać codziennie). Według stanu na 20 lipca Rentier FIZ przyniósł inwestorom 5,15 proc. zysku od początku 2023 r. W całym 2022 r. był to 10,69 proc., a rok wcześniej 3,32 proc.

Stopy zwrotu zostały wypracowane na inwestycjach typu private debt. Nazywa się tak bezpośrednie finansowanie dłużne przedsiębiorstw przez instytucje inne niż banki. W praktyce chodzi o emisje obligacji, które nie są wprowadzane do obrotu giełdowego, lecz w całości obejmowane przez jeden fundusz lub fundusze mające tego samego zarządzającego. Indywidualnie negocjuje on z emitentami obligacji oprocentowanie i zabezpieczenia.

Właśnie w segmencie private debt specjalizuje się CVI DM stworzony przez Rafała Lisa. Ten ostatni to doradca inwestycyjny z licencją numer 2, uzyskaną jeszcze w 1993 r., przez wiele lat związany z grupą Citibanku, m.in. jako prezes TFI Banku Handlowego. Wspierają go ludzie z doświadczeniem w agencjach ratingowych, funduszach private equity, bankach i firmach konsultingowych. Za pieniądze pozyskane od inwestorów swoich funduszy udzielają pożyczek nie tylko firmom z Polski, ale również innych krajów Europy Środkowej i Wschodniej.

Jeszcze w połowie wakacji 2019 r. CVI DM miał ponad 5 mld zł aktywów netto w funduszach prowadzonych wspólnie z Noble Funds TFI (formalnie fundusz musi być prowadzony przez jakieś TFI). A było to już po tym, jak tylko z Open Finance Obligacji Przedsiębiorstw FIZAN klienci wypłacili 1,1 mld zł w panice po utracie płynności przez GetBack (fundusze CVI DM miały śladowe ilości jego obligacji).

- Były czasy, gdy do zarządzanych przez nas funduszy przyciągaliśmy po 100-200 mln zł miesięcznie. 20 mln zł z czerwcowo-lipcowej emisji nie jest z tej perspektywy wynikiem rekordowym, ale cieszymy się z rosnącego zainteresowania inwestorów. Potencjał pozyskiwania pieniędzy do funduszy private debt jest na pewno kilkukrotnie większy – uważa Rafał Lis.

Jego zdaniem trudno jest o większe napływy bez dystrybucji bankowej. Na razie certyfikaty Rentiera FIZ można kupić na rynku pierwotnym w takich domach maklerskich, jak Noble Securities, Ipopema Securities, NWAI DM, Q Securities, Niezależny DM i Evo DM.

- Sukcesywnie ponawiamy rozmowy z bankami, ale na razie nie udało nam się żadnego przekonać. Mam nadzieję, że brak w ofercie funduszy private debt będzie dla ich klientów coraz bardziej dokuczliwy – dodaje Rafał Lis.

Miało być 200 tys. zł i jest 200 tys. zł

Prawdziwym ciosem dla funduszy private debt związanych z CVI DM okazała się jednak nie sprawa GetBacku, ale rok późniejsze zaostrzenie stanowiska UKNF względem dystrybucji polis z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym (UFK). To właśnie przez takie produkty drobni inwestorzy lokowali swoje pieniądze w FIZAN-ach zarządzanych przez CVI DM. Przez UFK było to możliwe już od 5 tys. zł, podczas gdy bezpośredni próg wejścia do funduszy wynosił 40 tys. EUR, czyli blisko 200 tys. zł.

„W opinii organu nadzoru działania zakładów ubezpieczeń oraz ich ewentualna współpraca z TFI, mające na celu nabywanie do portfela lokat UFK certyfikatów inwestycyjnych emitowanych przez fundusze inwestycyjne zamknięte (…), nie mogą zakładać lub prowadzić w praktyce do sytuacji, w której klientowi zakładu ubezpieczeń będą oferowane ubezpieczenia z UFK o znacznej ekspozycji na instrumenty finansowe, których nie mógłby nabyć bezpośrednio ze względu na kryterium minimalnego progu inwestycji na poziomie 40 tys. EUR przy jednorazowym zapisie na certyfikaty konkretnego FIZ-u lub które z innych powodów musiałyby być uznane za nieodpowiednie lub nieadekwatne dla tego klienta” — podkreślił UKNF w stanowisku z lipca 2019 r.

Stanowisko UKNF zaowocowało tym, że CVI DM i Noble Funds TFI postanowiły wprowadzić na giełdę jeden z mniejszych swoich produktów, jakim był Rentier FIZ. Miał on wtedy nieco ponad 70 mln zł aktywów, pozyskanych z emisji założycielskiej i kolejnej skierowanej do inwestorów instytucjonalnych. Celem upublicznienia funduszu przez giełdę było jednak ponowne otwarcie segmentu private debt na inwestorów typowo detalicznych. W praktyce wyszło to tak sobie. By wziąć udział w tegorocznych emisjach wystarczyło 1,3 tys. zł. Średnie zapisy opiewały na około 200 tys. zł.

Powrotowi drobnych inwestorów miało sprzyjać nie tylko upublicznienie funduszu, ale okresowe wypłaty odsetek od obligacji kupowanych przez fundusz, znane z polis UFK. Do tych wypłat nawiązuje zresztą sama nazwa funduszu - Rentier. Ostatecznie jednak w trakcie swojej giełdowej historii fundusz nie wypłacił dywidendy ani razu. Jest to konsekwencja decyzji TFI o regularnym korzystaniu z opcji statutu pozwalającej na wstrzymanie wypłat.

- Uczestnicy funduszu mają prawo do wykupu certyfikatów inwestycyjnych w każdym dniu wykupu, czyli raz na miesiąc. W porównaniu do innych funduszy zamkniętych na naszym rynku jest to fundusz, który daje klientom bardzo wysoką płynność. Dodatkowo Rentier FIZ jest funduszem publicznym i jego certyfikaty inwestycyjne mogą być przedmiotem transakcji na GPW. Oznacza to, że inwestorzy mogą korzystać z wypracowanych zysków poprzez samodzielną decyzję co do tego, czy pozostać inwestorem w funduszu, czy je umarzać lub odsprzedawać. Niewypłacanie dochodu przez fundusz powoduje, że środki są reinwestowane i wartość certyfikatu rośnie szybciej niż w przypadku wypłacania dochodu – wyjaśnia Jarosław Mizak.