Po wczorajszym strachu nie ma śladu. Azja,
Europa, w końcu Warszawa –choć ta dopiero po drobnych kaprysach – wszystkie
rynki ruszyły w górę. Niby nic dziwnego. Wczoraj dane gorsze, dziś lepsze. Rynek
stara się być efektywny. Tylko czy dążenie do efektywności może przybierać takie
rozmiary, jak na naszym parkiecie? Widać może.
Polska GPW
Artykuł dostępny dla subskrybentów i zarejestrowanych użytkowników
REJESTRACJA
SUBSKRYBUJ PB
Zyskaj wiedzę, oszczędź czas
Informacja jest na wagę złota. Piszemy tylko o biznesie
Poznaj „PB”
79 zł7,90 zł/ miesiąc
przez pierwsze 3 miesiące
Chcesz nas lepiej poznać?Wypróbuj dostęp do pb.pl przez trzy miesiące w promocyjnej cenie!
Po wczorajszym strachu nie ma śladu. Azja,
Europa, w końcu Warszawa –choć ta dopiero po drobnych kaprysach – wszystkie
rynki ruszyły w górę. Niby nic dziwnego. Wczoraj dane gorsze, dziś lepsze. Rynek
stara się być efektywny. Tylko czy dążenie do efektywności może przybierać takie
rozmiary, jak na naszym parkiecie? Widać może.
Polska GPW
Na naszym rynku wciąż nerwowo. Początek dnia przyniósł zwyżkę głównych
indeksów o około 1 proc. Inwestorzy doszli do wniosku, że wczoraj chyba
przesadzili z przeceną i tym sposobem wysforowali się za mocno przed przewodnika
zza oceanu. Pomagało też dobre zachowanie parkietów w Azji oraz niezły start
giełd europejskich. Wkrótce jednak poszliśmy swoją ścieżką. Po
kilkudziesięciu minutach WIG20 był już na minusie, a za nim podążyły niechętnie
pozostałe indeksy. Tylko mWIG40 się bronił. Wysokie otwarcie to głównie zasługa
naszej miedzianej gwiazdy. Akcje KGHM zyskiwały 3,7 proc., po wczorajszej 6
proc. przecenie. Pozostali przedstawiciele „wielkiej piątki" też mieli
nienajgorszy początek. Później szło już gorzej. Skala wzrostu miedziowego
kombinatu zmniejszyła się do 1,5 proc., papiery Pekao powróciły do standardu z
ostatnich dni i traciły 2-3 proc., walory Telekomunikacji Polskiej przeceniano o
około 1 proc. Wszystko to przy sporych obrotach.
Podobno po północy karta się odwraca. U nas odwróciła się po południu. Na
korzyść byków, które znów przypuściły szturm na akcje. Takie rozchwianie
nastrojów nie wszystkim może się podobać, ale z rynkiem się nie dyskutuje.
Prawie cała „wielka piątka" z miedziową perełką na czele ruszyła w górę. Nawet z
Pekao inwestorzy się przeprosili. Tylko akcje Telekomunikacji Polskiej nie mogły
znaleźć amatora gotowego zapłacić więcej, niż wczoraj. KGHM daje popis
zmienności. Od spadku o 6 proc. do zwyżki o 4 proc., co za różnica, byle handel
się kręcił. W końcu to giełda, a nie apteka. O powodach zmian nie ma co
dywagować, zawsze jakiś się znajdzie. Gorzej, gdy jest ich zbyt wiele i każdy
ciągnie w inną stronę.
Radość byków sięgała już nawet ponad 2 proc., mierząc ją skalą wzrostu
wartości WIG20. Ale nietrwała zbyt długo w takim natężeniu. Dziegciu do tego
miodu dorzucili koledzy zza oceanu i skończyło się przeciętnie. Miedziowa
gwiazda po fixingu zaświeciła z mocą zaledwie 0,56 proc. większą, niż po
wczorajszym. Ale po drodze atrakcji było co niemiara. WIG20 zyskał
ostatecznie 0,66 proc. i raczej nie zatarł wczorajszego kiepskiego wrażenia. WIG
wzrósł 0 0,87 proc. Znów lepiej poradziły sobie wskaźniki małych i średnich
firm. mWIG40 zyskał 1,4 proc., a sWIG80 prawie 1 proc. Obroty wciąż
„niewakacyjne". Dziś wyniosły 1,4 mld zł.
Giełdy zagraniczne
Z dużej chmury mały deszcz – tak można by określić to, co działo się podczas
wczorajszej sesji za oceanem. Szkoda tylko, że zdążył nieźle zmoczyć naszych
inwestorów. Po dość mocnych spadkach w pierwszej fazie sesji na Wall Street,
końcówka była już znacznie bardziej optymistyczna. S&P500 stracił zaledwie
0,29 proc. i zdołał utrzymać się 2 punkty nad poziomem 1000 pkt. Dow Jones
zniżkował nieco mocniej, ale 0,4 proc to żadna tragedia. Najbardziej ucierpiał
Nasdaq, który zakończył dzień na poziomie o 0,9 proc. niższym, niż we wtorek. O
poziomie 2000 pkt. zdobytym niedawno z niemałym trudem, znów musiał
zapomnieć.
Azja amerykańskiego deszczu się nie przestraszyła i na głównych rynkach, poza
Szanghajem i Bombajem, przeważały wzrosty. Nikkei wzrósł aż o 1,35 proc., jednak
w ciągu dwóch poprzednich sesji sporo stracił, więc na razie wygląda to tylko
jak odreagowanie. Na pozostałych parkietach zwyżki były o wiele skromniejsze i
indeksy zyskiwały po 0,3-0,8 proc. Wskaźnik giełdy w Indiach zniżkował o około
0,3 proc., ale od kilku dni zachowuje się dość stabilnie i nie wykonuje
większych ruchów. Z kolei w Szanghaju sytuacja dość zmienna. Od czasu, gdy na
początku tygodnia potężne tąpnięcie z 29 lipca zostało z nawiązką zniwelowane,
od środy znów indeks zniżkuje, dziś o 1,5 proc. W trakcie sesji spadek był
znacznie głębszy, jednak w końcówce jego skalę udało się nieco ograniczyć.
Ostatnia część sesji była jednak bardzo nerwowa. W ciągu ostatnich kilku dni
obraz wykresu indeksu Shanghai B-Share bardzo się „popsuł".
Europa także zaczęła dzień optymistycznie, niezrażona wczorajszym
amerykańskim ostrzeżeniem zza oceanu o możliwości wystąpienia większej korekty.
Paryski CAC40 zwyżkował o 0,8 proc., DAX zyskiwał prawie tyle samo, a londyński
FTSE rósł o 0,7 proc. Skala wzrostów szybko się powiększyła do około 1 proc.
Parkiety naszego regionu od tego „standardu" raczej nie odbiegały, poza Pragą i
Rygą, gdzie indeksy rosły po 2 proc. i Warszawą z WIG20 na minusie sięgającym
około 0,5 proc. Koniec dnia znów przyniósł wątpliwości i zredukował wzrosty do
rozmiarów całkiem symbolicznych. Spośród największych parkietów tylko FTSE
brylował 1 proc. zwyżką.
Opowieści z arkusza zleceń
Newsletter autorski Kamila Kosińskiego
ZAPISZ MNIE
×
Opowieści z arkusza zleceń
autor: Kamil Kosiński
Wysyłany raz w miesiącu
Newsletter z autorskim podsumowaniem najciekawszych informacji z warszawskiej giełdy.
ZAPISZ MNIE
Administratorem Pani/a danych osobowych będzie Bonnier Business (Polska) Sp. z o. o. (dalej: my). Adres: ul. Kijowska 1, 03-738 Warszawa. Administratorem Pani/a danych osobowych będzie Bonnier Business (Polska) Sp. z o. o. (dalej: my). Adres: ul. Kijowska 1, 03-738 Warszawa. Nasz telefon kontaktowy to: +48 22 333 99 99. Nasz adres e-mail to: rodo@bonnier.pl. W naszej spółce mamy powołanego Inspektora Ochrony Danych, adres korespondencyjny: ul. Ludwika Narbutta 22 lok. 23, 02-541 Warszawa, e-mail: iod@bonnier.pl. Będziemy przetwarzać Pani/a dane osobowe by wysyłać do Pani/a nasze newslettery. Podstawą prawną przetwarzania będzie wyrażona przez Panią/Pana zgoda oraz nasz „prawnie uzasadniony interes”, który mamy w tym by przedstawiać Pani/u, jako naszemu klientowi, inne nasze oferty. Jeśli to będzie konieczne byśmy mogli wykonywać nasze usługi, Pani/a dane osobowe będą mogły być przekazywane następującym grupom osób: 1) naszym pracownikom lub współpracownikom na podstawie odrębnego upoważnienia, 2) podmiotom, którym zlecimy wykonywanie czynności przetwarzania danych, 3) innym odbiorcom np. kurierom, spółkom z naszej grupy kapitałowej, urzędom skarbowym. Pani/a dane osobowe będą przetwarzane do czasu wycofania wyrażonej zgody. Ma Pani/Pan prawo do: 1) żądania dostępu do treści danych osobowych, 2) ich sprostowania, 3) usunięcia, 4) ograniczenia przetwarzania, 5) przenoszenia danych, 6) wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania oraz 7) cofnięcia zgody (w przypadku jej wcześniejszego wyrażenia) w dowolnym momencie, a także 8) wniesienia skargi do organu nadzorczego (Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych). Podanie danych osobowych warunkuje zapisanie się na newsletter. Jest dobrowolne, ale ich niepodanie wykluczy możliwość świadczenia usługi. Pani/Pana dane osobowe mogą być przetwarzane w sposób zautomatyzowany, w tym również w formie profilowania. Zautomatyzowane podejmowanie decyzji będzie się odbywało przy wykorzystaniu adekwatnych, statystycznych procedur. Celem takiego przetwarzania będzie wyłącznie optymalizacja kierowanej do Pani/Pana oferty naszych produktów lub usług.
Waluty
Wczoraj wieczorem, gdy wydawało się, że korekta na amerykańskim parkiecie
jest nieuchronna, dolar znów próbował swoich sztuczek. Przez większą część dnia
trzymał się karnie w okolicach poziomu 1,44 dolara za euro. Gdy tylko indeksy na
Wall Street zaczęły mocniej zniżkować, podążył zdecydowanie w kierunku 1,435
dolara za euro. Gdy się zorientował, że z kacami nie jest tak źle i niewiele
już wskóra, wrócił tam, gdzie wczoraj było jego miejsce, czyli na 1,44. Za karę
euro pogroziło mu przez moment dotarciem do poziomu niemal 1,444 dolara. Dziś
rano większych zmian nie było. Złoty zaczął dzień od niewielkiego osłabienia.
Dolar zdrożał o 1 grosz i kosztował 2,86 zł, cena euro wahała się od 4,1 do 4,12
zł, a franka można było kupić po 2,67-2,69 zł.
Równowagę między euro a dolarem znów starała się zakłócić amerykańska giełda.
Spadki indeksów oczywiście wzmocniły dolara. Ale za bardzo nie podskoczył. Za to
złoty został ukarany mandatem wynoszącym 3 grosze na jednym „zielonym" w
porównaniu do środy. Jak na tak szybką jazdę z poprzednich dni, to niezbyt
bolesne. Dolar około 16.00 wyceniany był na 2,88 zł. Euro także zdrożało o 3
grosze i trzeba było za nie płacić 4,14 zł. Stosukowo najmniej w porównaniu do
środowego wieczora przybrał na cenie frank. Tuż po godzinie 16.00 trzeba było za
niego płacić 2,7 zł, o grosz więcej.
Podsumowanie
Rosnąca zmienność na rynkach giełdowych to dla jednych możliwość solidnego
zarobku, ale i rosnące ryzyko poniesienia strat. W ciągu trwającej prawie pół
roku minihossy, spora część inwestorów o ryzyku już zdążyła zapomnieć. Ale ono
jest i wydaje się być coraz większe. Akcje, jednostki funduszy, ceny surowców
być może nie urosły w tym czasie do nieba, ale nieboskłon znacznie się
przybliżył, a apetyty na zyski są coraz większe. Trzeba jednak pamiętać, że na
giełdzie od zysków o wiele ważniejsza jest ochrona kapitału.