Największe azjatyckie giełdy zareagowały spadkami po stwierdzeniu w Singapurze nowego przypadku wirusa SARS. W dół poszły także akcje większości linii lotniczych.
SARS znów atakuje. Po kilku miesiącach spokoju w Singapurze zanotowano nowy przypadek wirusa, który wywołał na świecie 8,4 tys. zachorowań i ponad 800 zgonów. Obawa przed kolejnymi kosztami, związanymi z pojawieniem się wirusa, pociągnęła w dół azjatyckie giełdy. Najwięcej, bo prawie 2 proc., stracił indeks Hang Seng w Hongkongu. Zniżkowały także akcje większości przewoźników regionu. Akcje Japan Airlines System, największego przewoźnika Japonii, i Cathay Pacific Airways, czołowych linii lotniczych Hongkongu, spadły aż o 5 proc.
Obawy rynków są uzasadnione. W związku z SARS przewozy pasażerskie w krajach Azji i Pacyfiku tylko w czerwcu spadły aż o 35,8 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem 2002 r. Według Międzynarodowej Agencji Transportu Lotniczego (IATA) wirus będzie kosztował branże 4 mld EUR (15,6 mld zł.
Straty Cathay Pacific Airways, spowodowane drastycznym spadkiem wykupywanych lotów w okresie największego nasilenia epidemii, wynosiły 3 mln EUR (13,2 mln zł) dziennie. Flagowy przewoźnik Hongkongu wstrzymał wtedy 42 proc. lotów.
Jeśli epidemia przybierze takie rozmiary jak w pierwszej połowie roku, to budżety krajów azjatyckich mogą znów zostać nadszarpnięte.
Rząd Hongkongu przeznaczył już 1,5 mld USD (5,8 mld zł) na pomoc finansową dla firm poszkodowanych w związku z SARS. Kwota, którą wydał rząd Hongkongu, stanowi 1 proc. PKB i jest ponad dziesięciokrotnie wyższa niż pakiet pomocowy Singapuru. Pomocy biznesowi udzieliły także rządy Korei Południowej i Malezji.