Akcjonariusz spółki ogłosił, że jest firma jest gotowa do wpuszczenia inwestora. Kurs poszedł w górę.
Maciej Fedorowicz, wiceprezes i jeden z głównych akcjonariuszy Gino Rossi, przyznał, że spółka szuka inwestora. Jest przekonany, że do końca miesiąca poszukiwania kapitału zakończą się sukcesem. Wiceprezes nie wyklucza również oddania kontroli nad firmą. Nie chciał jednak ujawnić, jakiej kwoty potrzebuje spółka. Zapewnił, że nie ma ona problemów z płynnością finansową, potrzebuje jedynie wsparcia na dalszy rozwój i modernizację istniejącej już sieci sklepów.
Ze spółki płyną mieszane informacje. Na początku czerwca Gino Rossi zawarło porozumienie z Alior Bankiem, DnB Nord, Pekao SA i PKO BP, dotyczące wydłużenia terminów spłaty kredytów. Jednak jej wyniki za I kw. nie zachwycały. W porównaniu z I kw. 2008 r. przychody zmniejszyły się z 53,7 do 43,1 mln zł, wynik operacyjny z 7 mln do minus 2,46 mln zł, a netto z 5 mln do minus 7 mln zł. Przychody za pięć miesięcy tego roku wyniosły 73,3 mln zł i były niższe o niemal 10 proc. w porównaniu z tym samym okresem 2008 r.
— Gino Rossi ewidentnie jest w trudnej sytuacji, a podejmowane działania wcale nie muszą korzystnie odbić się na kondycji i wizerunku spółki. Komunikat o poszukiwaniu inwestora może być odebrany jako akt bezradności i przyznania się do trudnej sytuacji, w której firma sama sobie nie poradzi — komentuje Marcin Materna, doradca inwestycyjny z Domu Maklerskiego Millennium.
Tymczasem inwestorzy wzięli wypowiedź wiceprezesa za dobrą monetę. Po jego deklaracji kurs spółki poszybował w górę. Na zamknięciu sesji za akcję płacono 3,04 zł po 4,8-procentowym wzroście.