George Soros straszy, ale nastroje na rynkach nieco się poprawiły. To oznacza, że czeka nas co najmniej trend boczny.
Polski skarb państwa ma sporo szczęścia w plasowaniu większych ofert na GPW. Tak było w poprzednich latach, tak jest i w tym roku. Gdyby zapisy na akcje PZU zostały przesunięte o tydzień, rynkowa panika wywołana problemami Grecji mogłaby ograniczyć sukces tej oferty publicznej. Gdy wrzawa już cichła, udał się także debiut ubezpieczyciela. Później na rynkach znów zagościła niepewność, którą podsyciły niepokojące sygnały z Węgier. Teraz jednak indeksy odrabiają straty, a wielu inwestorów znów patrzy w przyszłość z optymizmem. To powinno pomóc ofercie Tauronu. Do końca tego tygodnia drobni inwestorzy mogą składać zapisy, a duzi gracze uczestniczą właśnie w budowaniu księgi popytu.
Koniec paniki
Nastroje inwestorów poprawił Europejski Bank Centralny (ECB), który podniósł prognozy wzrostu dla strefy euro. ECB wciąż będzie pompował gotówkę dla systemu bankowego i będzie kupował obligacje państw Eurolandu. Limitów brak, a niemiecki sąd konstytucyjny zgodził się na udział naszych sąsiadów w ratowaniu stabilności strefy euro. Ostatnio to właśnie problemy w Europie dołowały nastroje zglobalizowanego świata gospodarki i finansów.
— Uważamy, że Europa poradzi sobie z kłopotami. Pierwsze sygnały są zachęcające. Inwestorzy są już przygotowani do większego ryzyka — uważa Tim Schroeders, który w australijskim Pengana Capital zarządza 1,1 mld USD.
To tłumaczy zwiększony popyt na akcje, zniżkę cen złota i obligacji skarbowych.
— Ludzie są dziś optymistycznie nastawieni wobec globalnej gospodarki. Ci, którzy unikali ryzykownych aktywów, zaczęli je teraz kupować — mówi Juichi Wako, starszy strateg w Nomura Holdings.
Do gry włączył się też amerykański Fed. Ben Bernanke, szef amerykańskich władz monetarnych, zapewnił w ubiegłym tygodniu, że będzie działał tak, by wspomagać stabilność rynków i wzrost gospodarek. Zaoferował ECB swapy walutowe. To w połączeniu z działaniami europejskiego banku zdecydowanie pomogło euro, które odbiło się od czteroletniego dna względem dolara.
— Euro przetrwa kryzys długów — mówi Dai Xianglong, prezes chińskiego Narodowego Funduszu Emerytalnego.
— Panika minęła, a euro powinno zyskiwać — sądzi Phil Burke, główny diler walutowy JPMorgan Chase w Sydney.
Dodatkowo, rosnący chiński eksport i stabilizacja w strefie euro nie dają w krótkim okresie powodów do większych zmartwień.
— Ostatnia wyprzedaż akcji nie miała większego sensu ekonomicznego, więc tym bardziej naturalna jest późniejsza zwyżka — mówi Michael Holland, zarządzający 4 mld USD w nowojorskim Holland Co.
Zagrożenia aktualne
Historyczne dane makro z wielu krajów są mieszane (rewelacyjny chiński eksport, ale spadek sprzedaży detalicznej w USA). Co więcej, wciąż wiele jest potencjalnych zagrożeń co do przyszłej koniunktury. Przede wszystkim pompowanie gotówki w rynki nie musi oznaczać realnego windowania cen aktywów finansowych.
— Zalew płynności z Europy, jeśli nie wykaże się ostrożności, może ściągnąć globalną gospodarkę znów do recesji. Akcje wcale nie są tanie — uważa Paul Schulte, strateg Nomury.
Jednym z powodów pesymizmu mogą być najnowsze prognozy Banku Światowego.
— Oczekujemy, że wzrost PKB w drugim kwartale również rozczaruje. Możliwe, że w wielu europejskich krajach zobaczymy spadek PKB, a w niektórych podwójne dno — mówi Andrew Burns, ekonomista Banku Światowego.
Straszy również George Soros, znany inwestor.
— Zapaść systemu finansowego, jakim go znaliśmy dotychczas, jest realna, a kryzys jest daleki od zakończenia. Właśnie weszliśmy w drugi akt tego dramatu — twierdzi Soros.
Warto jednak pamiętać, że choć jest on wytrawnym graczem na globalnych rynkach, to jego publiczne wypowiedzi często są mocno spóźnione, a rynek w kolejnych okre- sach podąża w przeciwnym kierunku.