Jak wynika z czwartkowego raportu Departamentu Pracy, wyższy poziom bezrobocia wynika głównie z większej liczby osób szukających pracy. Równolegle inne publikacje resortu pokazały, że liczba zwolnień w połowie listopada pozostaje niska, co sugeruje stabilizację rynku.
Fed dostał argument przeciw szybkim cięciom stóp procentowych
– Dzisiejszy zestaw danych nie wskazuje na gwałtowne pogorszenie sytuacji i potwierdza umiarkowane tempo wzrostu gospodarki i zatrudnienia – skomentował Joseph Brusuelas, główny ekonomista RSM. Jego zdaniem raport wzmocni narrację Rezerwy Federalnej, że cięcie stóp w grudniu nie jest ani konieczne, ani uzasadnione.
We wrześniu liczba miejsc pracy poza rolnictwem wzrosła o 119 tys., po korekcie w dół za sierpień, kiedy zatrudnienie spadło o 4 tys. Ekonomiści ankietowani przez agencję Reuters spodziewali się zaledwie 50 tys. nowych etatów. Publikacja raportu została opóźniona o 43-dniowy paraliż rządu federalnego – najdłuższy w historii. Z tego powodu Biuro Statystyki Pracy nie zebrało danych z gospodarstw domowych za październik i połączy je z raportem listopadowym, który ma zostać opublikowany 16 grudnia.
Zdrowie i gastronomia napędzają wzrost zatrudnienia
Opieka zdrowotna znów liderem wzrostu. Branża dodała 43 tys. miejsc pracy, głównie w ambulatoryjnych usługach medycznych i szpitalach. Restauracje i bary zwiększyły zatrudnienie o 37 tys., a sektor pomocy społecznej – o 14 tys. Z kolei transport i magazynowanie straciły 25 tys. etatów.
W administracji federalnej ubyło kolejnych 3 tys. stanowisk. Od początku roku sektor publiczny skurczył się już o 97 tys. miejsc pracy, a pod koniec września spadki mają się jeszcze pogłębić, gdy z list płac zniknęły dziesiątki tysięcy osób korzystających z programów dobrowolnych odejść.
Zmniejszona imigracja uszczupla zasoby pracy. Ekonomiści i decydenci podkreślają, że w tym roku rynek pracy wyraźnie stracił tempo, co widać m.in. po dużych korektach wcześniejszych danych o zatrudnieniu. Biuro Statystyki Pracy szacuje, że w ciągu 12 miesięcy do marca powstało aż o 911 tys. etatów mniej, niż pierwotnie raportowano. Jedną z głównych przyczyn jest mocne ograniczenie imigracji – rozpoczęte pod koniec kadencji Joe Bidena i nasilone za prezydentury Donalda Trumpa – które zmniejszyło liczbę dostępnych pracowników.
Rynek pracy potrzebuje dziś znacznie mniej nowych etatów
Według ekonomistów, aby nadążyć za wzrostem populacji w wieku produkcyjnym, rynek pracy potrzebuje obecnie tworzyć jedynie 30–50 tys. miejsc pracy miesięcznie, podczas gdy w 2024 r. było to ok. 150 tys. We wrześniu do siły roboczej weszło ok. 470 tys. osób, ale zatrudnienie w gospodarstwach domowych wzrosło tylko o 251 tys.
Na rynkach finansowych reakcja była umiarkowana: giełdy otworzyły się wyżej, rentowności obligacji spadły, a kurs dolara pozostał stabilny.
Raport może wpłynąć na grudniową decyzję Fed, mimo braku danych za listopad. Protokół z październikowego posiedzenia ujawnił, że część decydentów ostrzega przed zbyt szybkim luzowaniem polityki, które mogłoby utrudnić walkę z inflacją.
AI zmniejsza popyt na pracowników, zwłaszcza początkujących
Ekonomiści zwracają też uwagę, że rosnąca popularność sztucznej inteligencji ogranicza zapotrzebowanie na pracowników – zwłaszcza na stanowiskach juniorskich – co utrudnia wejście na rynek absolwentom. AI miałaby sprzyjać sytuacji, w której gospodarka rośnie, ale bez adekwatnego wzrostu zatrudnienia.
Inni komentatorzy obwiniają politykę handlową administracji Donalda Trumpa o zwiększenie niepewności, co utrudnia firmom – szczególnie mniejszym – podejmowanie decyzji o zatrudnianiu. W tym miesiącu Sąd Najwyższy rozpatrywał legalność jego ceł importowych, a część sędziów wyrażała wątpliwości, czy prezydent miał prawo je wprowadzić na podstawie ustawy o nadzwyczajnych uprawnieniach ekonomicznych z 1977 r.
