Poprzedni tydzień na krajowym rynku akcji był bardzo emocjonujący. Po mocnych zniżkach w czasie dwóch pierwszych sesji i spadku WIG20 poniżej 2500 pkt kolejne dni przyniosły silne odreagowanie i poprawę nastrojów. Towarzyszył temu wzrost aktywności i obrotów, co było dobrą prognozą. Tym bardziej że GPW zaczęła się poruszać zgodnie z tendencją na innych parkietach.
Sesja poniedziałkowa, choć zaczęła się niemrawo i od korekty notowań, w kolejnych godzinach przebiegała już pod dyktando popytu. Indeksy zanotowały pokaźne, jak na GPW, wzrosty. Czynniki zewnętrzne miały na to istotny wpływ, jednak obraz rynku akcji w Warszawie uległ zasadniczej zmianie. Zainicjowane zostały korzystne sygnały techniczne, czemu przypisać należy znacznie większy wzrost WIG20 w stosunku do zwyżki jego odpowiedników w Europie. Popyt dość szeroko objął cały polski rynek akcji. W ostatniej godzinie handlu na wartości zyskiwało 58 proc. notowanych spółek.
Wzorem giełd zachodnich, motorem wzrostów po spadku cen ropy były spółki sektora paliwowego (MOL +5,9 proc., PKN Orlen +3,47 proc., Lotos +2,66 proc.). Pozostałe blue chipy także notowały pokaźne wzrosty (TP +2,65 proc., Agora +5,16 proc.). Wśród głównych indeksów najgorzej wypadł sWIG80 (+0,51 proc.). Początkowo nieco słabiej zachowywał się też sektor bankowy, co mogło być jednym ze skutków wykazania przez Bank Millennium spadku zysku netto o 2,1 proc. w II kwartale.
Rynek akcji GPW do końca sesji utrzymał się w trendzie wzrostowym (mimo umiarkowanej zwyżki w Europie i USA), a WIG20 zakończył dzień na poziomie bliskim maksimum, czyli 2577,77 pkt (+2,76 proc.). Zwyżkę tę ocenić należy jako znaczącą. Niestety, nieadekwatne do niej były obroty, które wyniosły tylko 946 mln zł. Być może na obecnym etapie wyprzedania należy taką wartość przyjąć za normalną. Z drugiej strony jest to jednak sygnał ostrzegawczy, że krótkoterminowa tendencja łatwo może się odwrócić.