Słabą aktywność inwestorów potwierdza wysokość obrotów, które kształtowały się na poziomie 544 mln zł. Po zielonej stronie znalazły się jedynie spółki z sektora chemicznego i medialnego. W dół indeks ciągnęły spółki budowlane i deweloperzy.
Brak impulsów z zagranicy(zamknięte giełdy w USA i Wielkiej Brytanii) skutecznie zniechęciły uczestników rynku do większego ryzyka. Na tle europejskich parkietów warszawska giełda wypadła słabo. Największy optymizm gościł w Budapeszcie. Tamtejszy indeks BUX zanotował ponad 2,2-proc. wzrost, mimo, że Bank centralny Węgier (MNB), który pozostawił w poniedziałek bez zmian stopy procentowe prognozuje, iż recesja w 2009 roku w kraju będzie głębsza, niż to wcześniej przewidywano. Potwierdza to już 26-cio miesięczny spadek sprzedaży detalicznej.
Z kolei w Niemczech po publikacji indeksu Ifo, obrazującego nastroje wśród
przedsiębiorców niemieckich, który wzrósł w maju do 84,2 pkt z 83,7 pkt nie
wywołał entuzjazmu na parkiecie. DAX dryfował w okolicy poziomu zamknięcia.
Natomiast wypowiedź prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa, który
oświadczył, że spadek gospodarczy w jego kraju będzie w 2009 roku większy, niż
prognozowano, a deficyt budżetu federalnego wyniesie co najmniej 7 proc. PKB,
nie wystraszyła inwestorów. Moskiewski indeks RTS zamknął notowania z wynikiem
+0,4proc. W Azji o godz. 7 w Tokio, Hongkongu i Szanghaju spokojnie. Jedynie
południowokoreański indeks KOSPI notuje ponad 1,6-proc. stratę.
Co będzie dalej? Mimo słabego początku tygodnia na GPW, szanse na wzrosty nie zostały ostatecznie przekreślone. Przed spadkami broni wsparcie 1780pkt. Dopóki znajdujemy się na tym poziomem, dopóty istnieje możliwość na atak strony popytowej.
Dzisiaj napłyną kolejne dane makro. Już o godz. 10 inwestorzy w Polsce
poznają kształtowanie się w kwietniu sprzedaży detalicznej(marzec: 11.8% m/m
-0.8% r/r) oraz wysokość stopy bezrobocia(marzec: 11.2%). Równocześnie nastąpi
odczyt poziomu salda rachunku obrotów bieżących w Eurolandzie za
marzec(poprzednio: -8.1 mld EUR).