GPW droższa od innych

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2012-03-20 00:00

Z raportu brokerów wynika, że stołeczny parkiet to jedna z najdroższych giełd w regionie. Szef GPW wytyka mu jednak błędy

Walka o niższe opłaty giełdowe trwa w najlepsze. Z jednej strony — krajowe domy maklerskie, które uważają, że płacą giełdzie o wiele za dużo. Z drugiej strony — Giełda Papierów Wartościowych (GPW), która nie zamierza obniżać opłat, argumentując, że ponosi koszty nadzoru rynku. Izba Domów Maklerskich (IDM) postanowiła jednak wyjść z dodatkowymi argumentami. Opublikowała wczoraj raport na temat opłat giełdowych stosowanych w Polsce, w regionie oraz na wybranych giełdach w Europie. Wniosek: Warszawa jest w czołówce najdroższych rynków.

Warszawa wśród najdroższych…

Izba brokerów za bazę przyjęła średnią transakcję na poziomie 12,215 zł i porównała, ile wyniosłyby dla niej opłaty na kilku rynkach europejskich (patrz: wykres). Z danych wynika, że opłaty pobierane na GPW należą do jednych z wyższych w Europie, zarówno na tle giełd o porównywalnej wielkości, jak i na tle giełd o wyższych kapitalizacjach. Dlatego brokerzy protestują.

— Uważamy, że jeśli Warszawa ma ambicje być największym rynkiem kapitałowym w regionie, to powinna też być rynkiem najtańszym. Zabiegamy o obniżkę opłat rzędu kilkunastu procent — deklaruje Janusz Czarzasty, prezes Izby Domów Maklerskich. Wtóruje mu Stanisław Waczkowski, wiceprezes Ipopemy, niezrzeszonej w IDM.

— Opłaty giełdowe nie zmieniają się już od kilku lat, a przecież obroty na GPW w tym czasie wzrosły. Dodatkowo należy przypomnieć, że prowizje brokerów spadają, co jest wynikiem rosnącej konkurencji m.in. ze strony zdalnych członków giełdy (a ich wpuszczenie na rynek było świadomą polityką prowadzoną przez GPW). Mamy więc opłaty na poziomie rynku rozwijającego się, a prowizje na poziomie rynku dobrze rozwiniętego — mówi Stanisław Waczkowski.

…ale szef GPW krytykuje dane

Ludwik Sobolewski, prezes GPW, od dawna ma jasne stanowisko — obniżki opłat nie będzie. Z kolei analizując raport IDM, nie odnosi się do kwestii miejsca Warszawy w zestawieniu. Krytykuje natomiast patrzenie na koszt dostępu do rynku wyłącznie poprzez pryzmat stawki prowizji transakcyjnej. — To błąd logiczny i metodologiczny. Jednak nawet popełniając błąd zawężonej oceny, trzeba mówić prawdę i unikać uproszczeń — komentuje ostro Ludwik Sobolewski. I wskazuje błędy zawarte w argumentacji IDM. Po pierwsze, nie można bezpośrednio porównywać opłat w Wiedniu z opłatami na GPW, ponieważ wiedeńskie opłaty są kumulowane.

— Dany broker musi najpierw zapłacić 7,52 zł od każdej transakcji (o wartości 12 tys. zł) w ramach pierwszych 150 mln EUR obrotu w miesiącu, aby mógł skorzystać z niższych stawek od obrotupowyżej 150 mln EUR — wskazuje Ludwik Sobolewski. Szef GPW szacuje, że — biorąc pod uwagę obroty na GPW w styczniu i lutym 2012 r. — aż 40 z 57 aktywnych brokerów płaciłoby wyłącznie najwyższą dostępną w Wiedniu stawkę (czyli Class1). Po drugie, nie można porównywać opłaty za zlecenie (np. na GPW) z opłatą za transakcję (np. w Wiedniu). GPW pobiera bowiem opłatę od zlecenia, niezależnie od tego, w ilu transakcjach zostało ono zrealizowane.

— Jeżeli zlecenie jest duże, np. 3 mln zł, i zostanie zrealizowane w 250 transakcjach o wartości 12 tys. każda, wówczas opłata na GPW wyniosłaby 590 zł (jedna opłata od zlecenia). Natomiast w Wiedniu opłata zostałaby pobrana 250-krotnie i wyniosłaby w sumie 1880 zł — wylicza Ludwik Sobolewski. Inaczej należy też patrzeć na dane z Oslo. Na tamtejszej giełdzie tylko cennik T1 jest bezpłatny.

— Aby skorzystać z cenników T2, T3, T4, należy wnieść dodatkową miesięczną opłatę w wysokości od 27 tys. zł do 115 tys. zł. Te opłaty należy wziąć pod uwagę przy porównaniu opłat — uważa Ludwik Sobolewski.

590 zł Tyle wynosi w Warszawie opłata w przypadku transakcji o wartości 3 mln zł, czyli bardzo dużej. Dla porównania: giełda w Wiedniu pobiera od 187,99 zł do 375,98 zł, w zależności od taryfy, giełda w Budapeszcie — 450 zł, a najtańsza giełda w Istambule jedynie 27,64 zł.