W lipcu 2015 r. Polska stała się pierwszym krajem, w którym firmom inwestycyjnym nałożono kaganiec dotyczący tzw. dźwigni. Zabroniono oferowania klientom instrumentów, w których depozyt nie opiewa na co najmniej 1 proc. wartości instrumentu bazowego (dźwignia 1:100). Na przełomie lat 2016 i 2017 brytyjski i cypryjski nadzór poszły jednak jeszcze dalej, rekomendując dźwignię nie większą niż 1:50, a w Wielkiej Brytanii nawet do 1:25 dla graczy o doświadczeniu foreksowym krótszym niż rok. W tym kierunku zmierza także najnowszy projekt nowelizacji ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym. Dźwignia dla Polaków grających na foreksie ma być nie większa niż 1:25, niezależnie od ich doświadczenia. X-Trade Brokers DM (jego kurs na GPW spadł wczoraj o 11 proc.) i DM TMS Brokers odmówiły nam komentarza.

„(…) proponowane zmiany w ustawie ograniczają znacząco konkurencyjność krajowej branży forex z korzyścią dla podmiotów zagranicznych, które działają w Polsce, jednak nie podlegają krajowej jurysdykcji” — napisał natomiast Waldemar Markiewicz, prezes Izby Domów Maklerskich, we wczorajszym liście do Piotra Nowaka, wiceministra finansów. Zastrzegł przy tym, że popiera działania mające ukrócić nieuczciwe praktyki na foreksie. Dźwignia to skala zysku lub straty przy zmianie wartości instrumentu bazowego. Obowiązująca obecnie w Polsce dźwignia 1:100 oznacza, że 1 proc. zmiany wartości instrumentu bazowego (np. kursu waluty czy ropy) oznacza stukrotnie większy zysk lub stratę w stosunku do wniesionego depozytu. Przy stracie jest to bardzo bolesne, bo na foreksie nie jest ona ograniczona depozytem. Można popaść w debet. Każde ograniczenie dźwigni zwiększa bezpieczeństwo graczy, ale zmniejsza wielkość zysku.
Internetowy szlaban
Foreksowa krucjata to pochodna działalności firm z tzw. rajów podatkowych. W Europie najczęściej cypryjskich. Korzystając z agresywnej reklamy internetowej i telefonicznej, pozyskują klientów zwabionych mirażem dużych zysków wynikających z dźwigni nierzadko 1:500. Ich egzotyczna lokalizacja na pozór nie przeszkadza, bo obsługa rachunków odbywa się przez internet. Sytuacja przestaje jednak być tak dobra, gdy klient traci. Projekt ustawy zawiera więc specyficzne zapisy prewencyjne. Poszerza zakres treści publikowanych na liście ostrzeżeń KNF i przyznaje jej prawo prowadzenia rejestru domen internetowych, które będą podlegały obligatoryjnemu blokowaniu przez telekomy świadczące usługi dostępu do internetu.
Kwestia Turbo
Nowe prawo — tak jak poprzednie — ma dotyczyć nie tylko foreksu, ale również instrumentów finansowych w ogóle. Dźwignia jest w nim definiowana jako procentowa wartość depozytu w stosunku do wartości nominalnej instrumentu finansowego. Tymczasem na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie (GPW) notowane są certyfikaty Turbo na waluty, surowce czy indeksy giełdowe. Emitują je holenderski ING Bank i austriacki Raiffeisen Centrobank. W części emisji zmiana wartości instrumentu bazowego o 1 proc. przekłada się na ponad 25 proc. zysku lub straty certyfikatu, a więc dźwignię, jaką ustawodawca chce wyeliminować z foreksu. Certyfikaty są bezpieczniejsze od foreksu, bo mają wbudowany mechanizm obronny stop loss i nawet w najgorszej sytuacji nie doprowadzają inwestora do debetu. Inwestor nie wnosi też ułamkowego depozytu, ale kupuje cały certyfikat za 100 proc. jego wartości. To sugeruje, że nawet te, które w praktyce dostarczają dźwigni większej, niż ma być dostępna na foreksie, będą mogły pozostać w obrocie. Nie udało nam się jednak dowiedzieć, jak na sprawę zapatruje się Komisja Nadzoru Finansowego.
Futures do korekty
Kontrakty terminowe z GPW działają w zasadzie tak samo jak pozycje foreksowe. Wiążą się zazwyczaj z wniesieniem depozytu około 10 proc. Ale np. kontrakt na kurs euro ma 3-procentowy depozyt zabezpieczający. Jeśli nowe prawo wejdzie w życie to nic się nie zmieni. Jeszcze niższe są i będą depozyty dla kontraktów na obligacje skarbowe. Rekordzistami będą kontrakty na WIBOR. Ich depozyty są grubo poniżej 1 proc. Rynek kontraktów na WIBOR jest jednak bardzo rachityczny. W czerwcu 2017 r. zawarto na nim zaledwie 17 transakcji.
Aktualizacja: Zawarta w pierwotnej wersji tekstu informacja o „ograniczeniu” dźwigni w Wielkiej Brytanii i na Cyprze jest nieścisła. Tamtejsze nadzory wydały takie rekomendacje, ale np. nadzór brytyjski wstrzymał się z ich egzekucją do 2018 r., czyli wydania odpowiednich wytycznych przez unijny urząd nadzoru ESMA. Proponowane przepisy nie zmienią też depozytów kontraktów na GPW, gdyż są one rozliczane przez izbę rozliczeniową KDPW_CCP, a tym samym korzystają z wyłączenia ustawowego dotyczącego wysokości depozytów zabezpieczających. Depozyty dla kontraktów terminowych z GPW pozostaną więc niezmienione.