Na rynku obligacji skarbowych tworzy się bańka, dlatego lepiej omijać go szerokim łukiem — uważa Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI. Jego zdaniem, 2015 r. będzie natomiast lepszy dla akcji, pod warunkiem że Rosja nie okaże się „czarnym łabędziem”.

— Kluczowe jest ustabilizowanie się sytuacji na Wschodzie, zarówno w wymiarze geopolitycznym, jak i gospodarczym. Nasz scenariusz bazowy zakłada w Rosji recesję, ale dramatu raczej nie będzie. I choć hossa na świecie trwa już prawie 6 lat, to jednak powinna trwać, ale będzie mniej dynamiczna i przedzielana większymi korektami — prognozuje Sebastian Buczek.
Specjalista nie ukrywa, że globalna gospodarka jest w stagnacji, ale są spore szanse na poprawę, dzięki taniejącej ropie i bankom centralnym, które kontynuują luźną politykę pieniężną.
— Możliwe, że już w pierwszym kwartale 2015 r. Europejski Bank Centralny rozpocznie programskupu obligacji rządowych. Fed natomiast będzie czekał na właściwy moment z podwyżką stóp procentowych. Gdy do tego dodamy atrakcyjne wyceny wielu polskich spółek, zwłaszcza średnich i mniejszych, to tworzy nam się przyjazne środowisko do inwestowania na giełdzie — wylicza Sebastian Buczek. Ekspert przypomina, że historycznie opłacało się kupować akcje w dołkach cyklu gospodarczego, a sprzedawać, gdy dynamika PKB szczytowała.
— Zakładamy, że obecny cykl ma podobny charakter do cyklu z lat 2003-07, co oznacza, że szczyt w gospodarce jeszcze przed nami. Dodatkowo podobająnam się nastroje inwestorów. Optymizm jest niewielki, panuje zniechęcenie, a w ostatnich dniach pojawił się strach. Uważamy, że w 2015 r. momenty, gdy będzie pojawiał się strach, będą najkorzystniejszymi do kupowania akcji — uważa Sebastian Buczek.
Od początku roku WIG250 stracił ponad 15 proc. I to właśnie słabość tego segmentu rynku była gwoździem do trumny funduszy zarządzanych przez Quercusa, który od zawsze przeważał małe i średnie spółki w portfelu. Flagowy — Quercus Agresywny — stracił ponad 9 proc., czyli o 4 pkt. proc. więcej niż średnia w grupie. Sebastian Buczek przekonuje jednak, że po takiej przecenie słabość giełdowych „misiów” powoli się wyczerpuje.
— To nie był nasz rok. Za słabsze wyniki zapłaciliśmy zresztą wysoką cenę, bo aktywa spadły z 4 do 3 mld zł. Stopy zwrotu w dłuższym terminie wciąż są jednak przyzwoite — dodaje Sebastian Buczek.
Ekspert uważa, że spośród giełdowych „misiów” najtaniej wyceniane pod względem wskaźnika C/Z są spółki z sektora budowlanego. Zwraca jednak uwagę na opóźnienia w kontraktach unijnych. Tańsze surowce powinny sprzyjać również spółkom przemysłowym, bo marże tych firm rosną. Warto stawiać również na spółki płacące wysokie dywidendy, a unikać banków, dla których zwłaszcza początek roku może nie być łatwy ze względu na konieczność zaksięgowania składek do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Nieciekawie jest też w sektorze handlowym.
— Firmom tym nie pomaga silna konkurencja w branży. CCC może mieć problem z powtórzeniem dobrych wyników z powodu ciepłej pogody i dużych zapasów, LPP traci na zawirowaniach na Wschodzie, a Eurocash jest nadal drogi. Pozytywnie wyróżnia się natomiast Vistula — mówi Sebastian Buczek.