"GPW w nowym roku złapie wiatr w żagle"

Jagoda Fryc
opublikowano: 2014-12-19 08:00

Spółki dywidendowe, budowlane i przemysłowe — tu warto szukać zysków w 2015 r., przekonuje Sebastian Buczek z Quercus TFI.

Na rynku obligacji skarbowych tworzy się bańka, dlatego lepiej omijać go szerokim łukiem — uważa Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI. Jego zdaniem, 2015 r. będzie natomiast lepszy dla akcji, pod warunkiem że Rosja nie okaże się „czarnym łabędziem”.

Sebastian Buczek, prezes Quercu TFI
Tomasz Pikuła, Puls Biznesu

— Kluczowe jest ustabilizowanie się sytuacji na Wschodzie, zarówno w wymiarze geopolitycznym, jak i gospodarczym. Nasz scenariusz bazowy zakłada w Rosji recesję, ale dramatu raczej nie będzie. I choć hossa na świecie trwa już prawie 6 lat, to jednak powinna trwać, ale będzie mniej dynamiczna i przedzielana większymi korektami — prognozuje Sebastian Buczek.

Specjalista nie ukrywa, że globalna gospodarka jest w stagnacji, ale są spore szanse na poprawę, dzięki taniejącej ropie i bankom centralnym, które kontynuują luźną politykę pieniężną.

— Możliwe, że już w pierwszym kwartale 2015 r. Europejski Bank Centralny rozpocznie programskupu obligacji rządowych. Fed natomiast będzie czekał na właściwy moment z podwyżką stóp procentowych. Gdy do tego dodamy atrakcyjne wyceny wielu polskich spółek, zwłaszcza średnich i mniejszych, to tworzy nam się przyjazne środowisko do inwestowania na giełdzie — wylicza Sebastian Buczek. Ekspert przypomina, że historycznie opłacało się kupować akcje w dołkach cyklu gospodarczego, a sprzedawać, gdy dynamika PKB szczytowała.

— Zakładamy, że obecny cykl ma podobny charakter do cyklu z lat 2003-07, co oznacza, że szczyt w gospodarce jeszcze przed nami. Dodatkowo podobająnam się nastroje inwestorów. Optymizm jest niewielki, panuje zniechęcenie, a w ostatnich dniach pojawił się strach. Uważamy, że w 2015 r. momenty, gdy będzie pojawiał się strach, będą najkorzystniejszymi do kupowania akcji — uważa Sebastian Buczek.

Od początku roku WIG250 stracił ponad 15 proc. I to właśnie słabość tego segmentu rynku była gwoździem do trumny funduszy zarządzanych przez Quercusa, który od zawsze przeważał małe i średnie spółki w portfelu. Flagowy — Quercus Agresywny — stracił ponad 9 proc., czyli o 4 pkt. proc. więcej niż średnia w grupie. Sebastian Buczek przekonuje jednak, że po takiej przecenie słabość giełdowych „misiów” powoli się wyczerpuje.

— To nie był nasz rok. Za słabsze wyniki zapłaciliśmy zresztą wysoką cenę, bo aktywa spadły z 4 do 3 mld zł. Stopy zwrotu w dłuższym terminie wciąż są jednak przyzwoite — dodaje Sebastian Buczek.

Ekspert uważa, że spośród giełdowych „misiów” najtaniej wyceniane pod względem wskaźnika C/Z są spółki z sektora budowlanego. Zwraca jednak uwagę na opóźnienia w kontraktach unijnych. Tańsze surowce powinny sprzyjać również spółkom przemysłowym, bo marże tych firm rosną. Warto stawiać również na spółki płacące wysokie dywidendy, a unikać banków, dla których zwłaszcza początek roku może nie być łatwy ze względu na konieczność zaksięgowania składek do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Nieciekawie jest też w sektorze handlowym.

— Firmom tym nie pomaga silna konkurencja w branży. CCC może mieć problem z powtórzeniem dobrych wyników z powodu ciepłej pogody i dużych zapasów, LPP traci na zawirowaniach na Wschodzie, a Eurocash jest nadal drogi. Pozytywnie wyróżnia się natomiast Vistula — mówi Sebastian Buczek.