Griffin Energy Group, polska firma specjalizująca się m.in. w realizacji wielkosalowych magazynów energii, kupiła działkę w Jaworze na terenie Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, gdzie za ok. 100 mln zł postawi instalację o mocy 28 MW oraz pojemności 120 MWh.
To duży magazyn, który przy wykorzystaniu pełnej mocy przez 4 godziny byłby w stanie zasilać około 14 tys. domów jednorodzinnych. Natomiast pojemność 120 MWh oznacza, że zapas energii wystarczyłby na zasilanie przez cały dzień 12 tys. domów. Ma zostać uruchomiony w ostatnim kwartale przyszłego roku.
Stabilizator mocy
Duże magazyny energii realizują w Polsce przeważnie koncerny z zagranicznym kapitałem. W Żarnowcu gigantyczny obiekt o mocy aż 262 MW i pojemności około 981 MWh zbuduje LG Energy Solution Wrocław w ramach umowy z PGE. Francuski koncern EDF postawi w Starym Grodkowie w województwie opolskim magazyn o mocy 50 MW. Na Podkarpaciu dużą instalację uruchomi szwedzka firm OX2. Ma mieć moc 50 MW i pojemność 100 MWh.
– Magazyn w Jaworze będzie jednym z największych budowanych w Polsce przez rodzimą firmę, finansowanym w pełni przez polski kapitał – zapewnia Dariusz Wawrzynów, wiceprezes Griffin Energy Group.
Będzie świadczył usługi na rzecz Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE). Griffin Energy ma już podpisany 17-letni kontrakt mocowy.
– To jedna z pierwszych inwestycji w Polsce z tak stabilną linią przychodów. W odróżnieniu od arbitrażu, czyli kupowania energii taniej i sprzedawania drożej, nasza strategia koncentruje się na stabilizacji sieci i usługach bilansujących. To kluczowe dla systemu z rosnącym udziałem OZE – tłumaczy Dariusz Wawrzynów.
Lokalizacja w Jaworze nie jest przypadkowa. W regionie dynamicznie rozwija się przemysł – rozbudowuje się fabryka Mercedesa, Tauron powiększa główny punkt zasilania, a strefa przyciąga kolejnych inwestorów.
– To obszar, który realnie potrzebuje stabilizujących źródeł energii. Nasz magazyn będzie mógł być rozbudowywany wraz z potrzebami lokalnych fabryk – zaznacza Adam Zalewski, wiceprezes Griffin Energy.
Magazynowy filar grupy
Griffin Energy powstał w 2017 r. jako inicjatywa Dariusza Wawrzynowa i Adama Zalewskiego. Przez wiele lat pracowali oni w publicznym i prywatnym sektorze energetycznym i doszli do wniosku, że magazyny energii w Polsce mają przed sobą wielką przyszłość. Chcieli rozwijać swój autorski koncept. W 2017 r. dołączyli do działającej od 1991 r. grupy Griffin, tworząc wchodzącą w jej skład energetyczną spółkę Griffin Energy. Grupa początkowo działała w branży morskiej (oferując rozwiązania z zakresu sprzętu ratunkowego, pokładowego, elektroniki morskiej, łodzi i silników), ale z czasem rozwinęła się w sektorach automotive (usługi logistyczne) i obronnym (dostarczanie sprzętu wojskowego i policyjnego dla polskich służb). Dzisiaj grupa rośnie o ok. 40 proc. rocznie, zatrudnia 250 osób i generuje kilkaset milionów złotych obrotu.
Griffin Energy odpowiada za ponad 100 mln zł przychodu. Realizuje magazyny energii - od koncepcji i projektowania przez dostawę i integrację technologii aż po budowę i uruchomienie. Współpracuje z dużymi producentami systemów magazynowania energii elektrycznej, takimi jak Tesla, Sungrow i Leclanché.
Firma ma już na koncie duże inwestycje zarówno w Polsce, jak i za granicą. W 2018 r. współtworzyła dwa systemy w Niemczech z wykorzystaniem technologii Leclanché. W Polsce zrealizowała m.in. magazyn w Cieszanowicach oraz modułowy projekt w Rzepedzi w technologii Tesli.
– To był pierwszy tego typu magazyn w Europie Środkowo-Wschodniej. Projekt pozwolił wypracować standardy techniczne oraz strategie pracy magazynów energii zgodne z instrukcją ruchu i eksploatacji sieci – mówi Adam Zalewski.
Griffin tworzy też swój własny system IT do integracji magazynu z systemem elektroenergetycznym kraju, który przede wszystkim zapewni inwestycjom cyberbezpieczeństwo.
Kto pierwszy, ten lepszy
Griffin Energy planuje stworzyć flotę magazynów o łącznej mocy 150–200 MW i pojemności 600–800 MWh w ciągu pięciu lat.
– Jesteśmy w punkcie, w którym kilka lat temu była Wielka Brytania – tam również początkowo nie było magazynów, a dziś jest to europejski lider. Polska właśnie wchodzi na tę ścieżkę i chcemy być częścią tego procesu – podkreśla Dariusz Wawrzynów.
Krzysztof Kochanowski, prezes Stowarzyszenia Polska Izba Magazynowania Energii i Elektromobilności, przyznaje, że rynek magazynów energii ma w Polsce ogromny potencjał rozwojowy. Zauważyli to także inwestorzy, którzy coraz chętniej wchodzą w ten obszar. Wiele inwestycji jest już w trakcie realizacji. PSE wydało warunki przyłączenia do sieci dla magazynów energii o mocy ponad 30 GW.
- Przewidujemy, że do 2030 r. we wszystkich trzech segmentach - wielkoskalowych, przemysłowych i przydomowych magazynów energii – powinno się łącznie wybudować ok. 7 GW mocy zainstalowanej. Trzeba się jednak liczyć z tym, że na magazynach energii najlepiej zarobią ci, którzy jako pierwsi je wybudują i oddadzą do użytkowania. W miarę zagospodarowywania rynku, konkurencja będzie coraz większa. Przewidujemy, że przy tak dużym zainteresowaniu nie wszyscy będą w stanie wybudować obiekty, a jeśli nawet wybudują – to nie wszyscy na nich zarobią – mówi Krzysztof Kochanowski.
Na magazynach energii na razie można zarabiać na trzy sposoby. W grę wchodzą arbitraż, rynek bilansujący i rynek mocy. Na ten ostatni na razie nie można liczyć, bo w tym roku skończy się możliwość udziału magazynów w aukcjach rynku mocy. Dopiero toczy się dyskusja na temat innej formy wynagradzania właścicieli magazynów przez PSE.
Przecieranie szlaków
Barierą jest dostęp do finansowania takich inwestycji.
- Banki wciąż nie są na to gotowe, a dotacje przynoszą więcej szkody niż pożytku. Większość inwestycji z dotacjami to projekty spekulacyjne. Inwestorzy zaraz po uzyskaniu dotacji szukają kupca, by sprzedać projekt – mówi Krzysztof Kochanowski.
Specjaliści z branży magazynów energii wskazują też inne problemy, z którymi muszą radzić sobie inwestorzy. To kwestie związane z bezpieczeństwem pożarowym czy cyberbezpieczeństwem. Muszą też brać pod uwagę, że rynek będzie ewoluował pod względem technologicznym, co może drastycznie zmienić sytuację.
- Teraz mamy baterie litowo-żelazowo-fosforanowe, ale już w 2027 r. wejdą do użytku sodowo-jonowe. W przyszłości większym hitem mogą też okazać się magazyny ciepła, które są tańsze niż bateryjne albo elektrochemiczne. Ich największą zaletą jest długi termin działania. Na razie przecieramy szlaki magazynami bateryjnymi, które pokażą wpływ na bilansowanie energii i zbudują podstawy do tworzenia rozproszonego systemu energetycznego – podsumowuje Krzysztof Kochanowski.