Podczas ostatniego NWZ Grupy Azoty, które odbyło się 8 listopada, przedstawiciel rosyjskiego Acronu zagłosował przeciwko uchwale dotyczącej udziału polskiej spółki w podwyższeniu kapitału polickich zakładów chemicznych. Przypomnijmy, że chodzi o wielką emisję akcji wartości ponad 1,12 mld zł. Ma to dać część finansowania potrzebnego na projekt Polimery Police, którego łączne koszty szacuje się na 1,5 mld EUR.

Zaraz po głosowaniu reprezentant Acronu zgłosił też oficjalny sprzeciw. To może być sygnał, że akcjonariusz chce wystąpić do sądu przeciwko decyzji walnego, które sporną uchwałę przyjęło. Ma na to jeszcze kilka dni, bo powództwo można złożyć w ciągu miesiąca od dnia głosowania.
Głośni przeciwnicy
Postawa Rosjan wywołała ostrą reakcję Wojciecha Wardackiego, prezesa Grupy Azoty. Menedżer powiedział, że akcjonariusze związani z Acronem byli dotychczas bierni, ale nastąpiło ich jesienne pobudzenie, i przypomniał, że już osiem lat temu doszło do próby wrogiego przejęcia Grupy Azoty przez Rosjan. Jego zdaniem zaskarżenie uchwały to kiepski pomysł.
— Nie da to Acronowi nic poza zamieszaniem i potwierdzeniem niezbyt czystych intencji — uzasadnił Wojciech Wardacki.
Biuro prasowe Grupy Azoty twierdzi, że „aby powództwo było skuteczne, uchwała musiałaby być sprzeczna z przepisami, statutem lub dobrymi obyczajami”, a zdaniem spółki żadna z tych przesłanek nie jest spełniona. Przypomina też, że 21 października, czyli jeszcze przed NWZ spółki, podczas spotkania z przedstawicielami Grupy Azoty pełnomocnik Acronu zapewnił, że firma nie zamierza wchodzić na drogę sądową w związku z uchwałami, które miały być przyjęte podczas walnego. Zapytaliśmy Acron, dlaczego ma obiekcje co do udziału Grupy Azoty w projekcie Polimery Police.
„Ewentualna transakcja objęcia nowych akcji Polic nie jest wystarczająco transparentna i nie odpowiada międzynarodowym standardom dotyczącym podejmowania decyzji korporacyjnych. Strona polska nie przedstawiła Acronowi biznesplanu, modeli finansowania ani innego istotnego merytorycznie uzasadnienia tej transakcji. Nie można za takie uznać informacji, jakie były dostępne publicznie, ponieważ były one zbyt ogólne i zarząd Acronu nie mógł na ich podstawie ocenić, czy projekt Polimery Police jest efektywny ekonomicznie” — odpisało nam biuro prasowe rosyjskiej firmy.
Acron zaznaczył, że jego opinia o inwestycji Grupy Azoty pozostaje niezmieniona: Rosjanie uważają, że powinno się analizować wszystkie możliwości, ale inwestować tylko w najbardziej efektywne projekty, które dają szybki zwrot z kapitału. Jeżeli natomiast tego typu przedsięwzięć nie ma, najsensowniejsze jest wypłacenie akcjonariuszom dywidendy. Rosjanie krytycznie odnoszą się też do efektów działalności Grupy Azoty w ciągu ostatnich pięciu lat. Podkreślają, że choć rentowność w tym roku jest na poziomie zbliżonym do historycznych rekordów, kapitalizacja spółki (wyrażona w USD) spadła ponaddwukrotnie, zaś dług netto wzrósł ponadsześciokrotnie i sięga prawie 700 mln USD.
„Jednocześnie na wypłaty dla akcjonariuszy Grupa Azoty przeznaczyła zaledwie 18 proc. swoich zysków z tego okresu, a fundusze przeznacza na wątpliwe projekty typu kopalnia w Senegalu” — podsumowało biuro prasowe.
Cisi współpracownicy
Okazuje się, że wspomniane spotkanie, na którym przedstawiciel Acronu miał zapewniać, że nie będzie zaskarżać uchwał NWZ, nie było jedynym. Pod koniec 2018 r. szefostwo rosyjskiej firmy skierowało do Wojciecha Wardackiego list z propozycją przeprowadzenia dwustronnych spotkań. „Uważaliśmy za ważne omówienie wszystkich możliwości rozwoju współpracy naszych firm i synergii między naszymi biznesami. Acron, jako akcjonariusz Grupy Azoty, jest inwestorem w polskim przemyśle chemicznym i dostrzega znaczny potencjał wzrostu w sektorze nawozów sztucznych oraz oczywiście w samej spółce”. Propozycja została przyjęta i w marcu 2019 r. odbyło się w Warszawie pierwsze tego typu spotkanie, które — jak twierdzą Rosjanie — przebiegło w przyjacielskiej atmosferze.
Strony miały zaprezentować swój ogląd sytuacji i perspektywy rozwoju biznesów. Stworzono też stałe grupy robocze do prac nad najbardziej perspektywicznymi kierunkami. Rosjanom szczególnie zależy na polskim sektorze nawozowym, w którym widzą największy potencjał wzrostu. Jednym z rozważanych wariantów była kwestia sprowadzania przez Grupę Azoty produkowanych przez Acron nawozów i sprzedawania ich na polskim rynku. Informację tę potwierdziliśmy w dwóch niezależnych źródłach, które znają sytuację w polskiej firmie.
Przypomnijmy, że było to krótko po tym, jak Wojciech Wardacki wypowiedział wojnę sprowadzanym do Polski rosyjskim nawozom. Jesienią zeszłego roku stwierdził, że konkurenci próbowali przejąć dystrybutorów, z którymi współpracuje jego firma, ale dzięki zmianie umów zażegnano to zagrożenie.
— Dzięki rozmowom podjętym z importerami i dystrybutorami udało się zahamować w pierwszym półroczu wzrost importu nawozów z Rosji. Obroniliśmy pozycję lidera w segmencie nawozów w Polsce — chwalił się wtedy prezes Grupy Azoty.
Polsko-rosyjskich spotkań na różnych szczeblach, także na poziomie zarządów firm, od marca odbyło się już kilka. W Grupie Azoty, jak wynika z naszych informacji, wie jednak o nich wąskie grono osób. Biuro prasowe firmy w odpowiedzi na pytanie o rozmowy z przedstawicielami Acronu potwierdziło, że „mają one miejsce”, dodało jednak, że „szczegóły uzgodnień na takich spotkaniach są objęte tajemnicą handlową”, i nie udziela informacji na ten temat. Tymczasem dwustronne rozmowy trwają, a Rosjanie mają nadzieję na efektywne poszukiwania nowych wariantów współpracy z Grupą Azoty.
„To nie jest szybki proces. Długi okres braku wzajemnych relacji między firmami oraz sytuacja polityczna wciąż odgrywają negatywną rolę. Jesteśmy jednak przekonani, że strony dążą do zbliżenia” — napisało biuro prasowe Acronu.