Grzegorz Kołodko zapomniał o uczciwych

Marek Knitter, Wiktor Krzyżanowski
opublikowano: 2002-08-30 00:00

Analitycy podkreślają negatywny psychologiczny wpływ propozycji ministra na wszystkich, którzy dotąd — mimo przeciwności — regulowali zobowiązania wobec skarbu i wierzycieli.

Ekonomiści twierdzą, że rozwiązania proponowane przez Grzegorza Kołodkę — zwłaszcza darowanie długów i abolicja — mogą mieć jednorazowo pozytywny wpływ na budżet. Jednak ich negatywną stroną jest koncentrowanie pomocy państwa na firmach, nie mających racji bytu, i podatnikach, którzy są na bakier z prawem. Nasi rozmówcy deklarują jak jeden mąż, że z abolicji nie skorzystają.

Krzysztof Rybiński główny ekonomista BPH PBK

- Nie skorzystam z abolicji, zawsze płaciłem podatki, mimo iż były one coraz większe. Filozofia, którą przedstawia minister Grzegorz Kołodko w tym roku w stosunku do przedsiębiorstw i osób prywatnych, polega głównie na przebaczaniu nierzetelnym. Problem jednak w tym, że pomysły ministra nie likwidują źródła problemu. Abolicja podatkowa miałaby wtedy sens, gdyby połączono ją jednocześnie z obniżeniem podatków. Na przykład wprowadzono by podatek liniowy na poziomie 16 proc. W tej sytuacji jednak podatki nadal zostaną wysokie. W tym momencie korzyści dla budżetu będą znacznie mniejsze niż szacowana kwota 500 mln zł. Podobnie jak w przypadku oddłużania przedsiębiorstw środki mogą być niskie.

Dariusz

Filar główny ekonomista Pekao SA

- Nie skorzystam z propozycji abolicyjnych ministra Kołodki. Mam mieszane uczucia odnośnie do tej koncepcji. We wszystkich krajach, gdzie takie działanie miało miejsce, występowały jakieś specjalne okoliczności, moment przełomu. U nas, poza kłopotami budżetu, takiego symbolicznego wydarzenia nie ma. Z drugiej strony, znając grupy, których abolicja może dotyczyć, nie spodziewam się, aby chciały się one ujawnić. Po trzecie wreszcie, jest to kolejna furtka dla oszustów. To niepokojące, że po firmach przychodzi kolej na wyciągnięcie pomocnej dłoni do nierzetelnych osób fizycznych. Rząd całkowicie natomiast zapomina o całej rzeszy uczciwych podatników.

Mirosław Gronicki główny ekonomista BIG BG

- O ile wiem, to nie mam żadnych ukrytych dochodów, o których bym nie pamiętał. Dlatego z abolicji nie skorzystam. Jednak uważam, że abolicja podatkowa ma sens. Wielu obywateli, którzy z różnych przyczyn ukrywali dochody, trzymając pieniądze w zagranicznych bankach, teraz spokojnie będą mogli je ujawnić. Polska znajduje się w przededniu wejścia do Unii Europejskiej, i abolicja w tej sytuacji jest sposobem na oczyszczenie przedpola przed wspólnym rynkiem. Natomiast uważam, że oddłużenie wielkich przedsiębiorstw nie zaszkodzi ani również nie pomoże gospodarce. Tym bardziej że już raz taka próba była podejmowana. Dla budżetu oba projekty przyniosą kwoty, które tak naprawdę będą kroplą w morzu potrzeb.

Katarzyna Zajdel-Kurowska ekonomistka Bank Handlowy

- Mój pracodawca odprowadza za mnie podatki, ja innych dochodów nie osiągam. Dlatego z abolicji nie skorzystam. Dla samego budżetu z tytułu osiąganych dochodów obie propozycje ministra Kołodki mają sens. Abolicja podatkowa przyniesie korzyści zakładając, że danie szansy części obywatelom może spowodować ujawnienie jakichś dochodów. Jednak samo oddłużanie przedsiębiorstw jest wątpliwym mechanizmem, wpływy są jeszcze bardziej trudne do oszacowania. Nie wiadomo bowiem, ile firm będzie w stanie się zakwalifikować. A większość i tak pewnie zapłaci najniższą stawkę opłaty restrukturyzacyjnej.

Marcin Mróz ekonomista Societe Generale

- Nie skorzystam z abolicji podatkowej, jestem zdyscyplinowanym podatnikiem. Moim zdaniem, dla budżetu propozycje Kołodki nie będą miały większego znaczenia, gdyż cele pomysłodawców były inne. W przypadku projektu oddłużenia przedsiębiorstw priorytetem było utrzymanie miejsc pracy, ceną natomiast rezygnacja ze starych zobowiązań. Wszystko zależy od tego, czy sprawnie zostanie to przeprowadzone i czy cały proces będzie przebiegał zgodnie z zamierzeniami twórców. Podobna sytuacja jest w przypadku abolicji podatkowej. Wszystko zależeć będzie od tego, jakie będą przepisy wykonawcze i jak będą reagowały poszczególne urzędy skarbowe na pojawiające się zgłoszenia.

Richard Mbewe główny ekonomista WGI

- Żałuję, ale nie skorzystam z abolicji podatkowej. Na pewno warto jednak skorzystać z propozycji ministra finansów, pod warunkiem, że powstanie policja podatkowa, która będzie pilnować, czy ktoś później nie będzie oszukiwać. Z pewnością jednak nie powstanie taki organ, a tym samym abolicja będzie tylko zachęcać do niepłacenia podatków. Korzyści dla budżetu zarówno z abolicji podatkowej, jak i oddłużenia przedsiębiorstw będą znikome.

Arkadiusz Krześniak główny ekonomista Deutsche Bank

- Nie skorzystam z abolicji, nie miałem nigdy problemu z opłacaniem podatków. Abolicja jest bardziej kontrowersyjnym rozwiązaniem niż oddłużenie przedsiębiorstw. Wszystko będzie zależeć od tego, jak szczelny będzie system przeciwdziałający praniu brudnych pieniędzy. Natomiast oddłużenie przedsiębiorstw pod pewnymi warunkami ma sens, jeśli firma po przejściu restrukturyzacji normalnie zafunkcjonuje. Przynosi to w tym momencie wymierne efekty dla budżetu. Z drugiej strony, z braku innych metod pobudzania gospodarki, to rozwiązanie może przynieść efekty.