Huśtawka nastrojów nadal nam towarzyszy

Piotr KuczyńskiPiotr Kuczyński
opublikowano: 2021-12-07 04:41

Jak zwykle rozpoczynam komentarz od poprzedniego piątku (3.12), a pod tekstem jest link do tygodniowego komentarza na iWealth. To, co widziałem na rynkach w USA (w Europie indeksy straciły po około pół procent) w ten piątek mogło jedynie podnosić brwi ze zdziwienia. Pojawił się wtedy długo oczekiwany raport z rynku pracy w USA. Na pozór był bardzo słaby. Nowych miejsc pracy stworzono jedynie 210 tys. (oczekiwano 550 tys.). Źle? Gadające głowy natychmiast zaczęły tłumaczyć że raport jest … dobry.

Po pierwsze stopa bezrobocia wyniosła 4,2% (oczekiwano spadku z 4,6 na 4,5%) – tyle tylko, że stopa bezrobocia jest w USA mało wiarogodnym wskaźnikiem (z powodu sposobu pomiaru). Faktem jest jednak, że trend jest spadkowy i to był plus. Po drugie zwiększył się udział Amerykanów zdolnych do pracy w rynku pracy. Dość słabe było to tłumaczenie. Ja dodałbym jeszcze, że Święto Dziękczynienia mogło nieco raport zniekształcić. Zobaczymy za miesiąc weryfikację i wtedy poznamy prawdziwy obraz.

Poza tym pojawiły się dwa kolejne, bardzo silne raporty. Indeks ISM dla usług w listopadzie wzrósł z 66,7 do 69,1 pkt. (oczekiwano spadku do 65 pkt.), a subindeks cenowy nieco spadł. Zamówienia w przemyśle w październiku wzrosły o 1% m/m (oczekiwano 0,5%).

Jeśli przyjąć, za opiniami komentatorów, że raport z rynku pracy nie był zły to te dwa kolejne były jednak bardzo dobre. Jeśli tak to jak powinny reagować rynki? I tu spora niespodzianka. Po dobrym początku (słabszy raport z rynku pracy może ostudzić zapędy Fed do zaostrzania polityki monetarnej) nastąpiła wyprzedaż, w której liderami były spółki z NASDAQ.

Widać to wyraźnie na zakończenie sesji – NASDAQ stracił aż 1,92% docierając do poziomu z 18. października tracąc od szczytu blisko 6,5%. S&P 500 stracił 0,84% - spadek zatrzymała średnia 100. sesyjna – ten indeks od szczytu stracił jedynie 3,8%. Trudno uznać to za dużą korektę. W USA za normalną korektę przyjmuje się spadek o 10%.

Co tak wystraszyło graczy? Przecież nie dane makro, bo nie zmieniły niczego w opiniach ludzi z Fed. Nie słabość gospodarki, bo ma się ona dobrze. Może nieco szkodziły kolejne przypadki zakażenia Omicronem w USA, ale to trudno uznać za nowość. Pora roku też nie sprzyjała korekcie, chociaż dużo się mówiło o wyprzedaży akcji przez „insiderów”, czyli szefów wielu firm. Twierdzono, że uciekają przed nowymi podatkami, co może nasilić ten trend w grudniu. Nieco szkodzić mógł też Fed Jim Bullard, szef Fed z St. Louis, mówiąc, że Fed powinien w 2022 roku dwa razy podnieść stopy. Jednak według mnie po prostu rynek najwyraźniej chciał korekty, która często pojawia się wtedy, kiedy nikt jej nie oczekuje.

Co powinny spowodować dobre dane makro (przy założeniu, że komentatorzy mają rację i raport z rynku pracy nie był zły)? Na przykład powinny doprowadzić do wzrostu rentowności obligacji. Tymczasem spadły one (obligacje dziesięcioletnie) o blisko 7 procent (procent, nie punktów procentowych). Tu widać było to, co potwierdziło zachowanie złota, które obroniło wsparcie i zdrożało o 0,8%.

Po prostu na rynku zapanowała chęć ucieczki do bezpiecznej przystani. Potwierdzało to zachowanie tego czegoś, co bardzo nie lubię, czyli bitcoina – stracił 6%. Jeszcze „lepiej” było w sobotę, kiedy chwilami tracił nawet 22% (potem spadek został ograniczony o połowę).

Inaczej wyglądała sytuacja na rynkach w poniedziałek. „Mikołajki” przyniosły inwestorom prezenty. Indeksy w Europie od rana rosły. Co prawda po dwóch godzinach przyszło zwątpienie, ale potem już rządził obóz byków. Indeksy we Francji i w Niemczech zyskały po około półtora procent.

Warto zauważyć, że zyskiwały mimo tego, że poranne dane makro publikowane w Niemczech były bardzo złe. Zamówienia w przemyśle spadły tam w październiku o  6,9% m/m (oczekiwano spadku o 0,5%). Nie zaszkodziło też to, że chiński deweloper Evergrande groził bankructwem. Pamiętamy wszyscy jak niedawno było to tematem dnia.

Liczono chyba przede wszystkim na to, że w USA dojdzie do odbicia po dwóch dniach spadków. Pomagać też mogły informacje z frontu pandemii – w Afryce wariant Omicron co prawda szybko się rozprzestrzenia, ale medyczne skutki tej choroby są podobno łagodne. Unia Europejska zaczęła zastanawiać się nad złagodzeniem restrykcji dotyczącej lotów z Afryki Południowej.

Nieco pomagać mógł też trzyprocentowy wzrost ceny ropy. OPEC+ co prawda niczego nie zmienił w swojej polityce, ale Arabia Saudyjska podniosła ceny dla odbiorców w Azji i USA, a umowa z Iranem znowu zaczęła się oddalać w czasie. Pozostawało czekać na to, co zrobią w drugiej części dnia Amerykanie. Początek sesji był tam mało zachęcający. Co prawda indeks S&P 500 szybko rósł, ale NASDAQ trzymał się poziomu neutralnego. Po zakończeniu sesji w Europie i ten indeks ruszył na północ. S&P 500 zyskał 1,17%, a NASDAQ niewiele mniej bo 0,93%. Teraz będziemy czekali na wyniki posiedzenia FOMC i ECB (środa i czwartek w następnym tygodniu) i to one pokażą indeksom kierunek do końca roku, a do tego czasu nadal może na rynku panować podwyższona zmienność.

W Polsce w piątek 3.12 nic interesującego się nie wydarzyło. Indeks WIG20 przez całą sesję bujał się wokół poziomu neutralnego, ale końcówka (pod wpływem Wall Street) była słaba i stracił 1,01%. Na rynku walutowym panował totalny spokój – kursy praktycznie się nie zmieniły (mimo spadku EUR/USD). Podobnie wyglądała sytuacja na rynku walutowym w poniedziałek. WIG20 poszedł za innymi indeksami europejskimi, ale był słaby – zyskał jedynie 0,5%.

Link do komentarza tygodniowego:

https://iwealth.pl/sw-mikolaj-kontra-omicron-i-powell/