Drastycznej przecenie uległy akcje Wirecarda, niemieckiej firmy płatniczej, w którą zainwestowały… 34 polskie fundusze.
Wartość globalnego dostawcy usług finansowych i technologii z siedzibą w Monachium, popularnego składnika portfela akcji polskich funduszy inwestycyjnych, runęła wczoraj o ponad połowę (momentami nawet o 66 proc.) po informacji, że w jej księgach gdzieś „zapodziało się” 1,9 mld EUR. Firma EY, audytor spółki, nie może doszukać się w jej bilansie dowodu na istnienie kwoty stanowiącej niemal jedną czwartą gotówki, jaką Wirecard miał rzekomo dysponować. Ustosunkowując się do tej informacji spółka stwierdziła, że istnieją przesłanki, iż powiernik „potwierdził fałszywe saldo”, aby „oszukać audytora i stworzyć błędne wyobrażenie o istnieniu takich sald gotówkowych”.
- Wirecard: możemy być ofiarą oszustwa na wielką skalę
- Azjatyckie banki nie wiedzą gdzie są pieniądze Wirecardu
- Prezes Wirecardu zrezygnował
- Wirecard przyznaje, że zaginione 1,9 mld EUR mogło nie istnieć
- Były prezes Wirecardu aresztowany
- Prezes Wirecard zwolniony za kaucją, władze chcą aresztować kolejną osobę
- Wirecard: kontynuacja działalności nie jest pewna
- Ernst & Young: oszustwo w Wirecardzie „skomplikowane i wyrafinowane”
- Pracownicy Wirecardu nie dostali pensji
- Zarządca Wirecardu: jest duże zainteresowaniem kupnem aktywów spółki

Azjatyckie machinacje
Markus Braun, dyrektor naczelny Wirecarda, powiedział, że nie jest jasne, czy rzeczywiście zdarzyły się nieuczciwe transakcje ze szkodą dla spółki. Podkreślił, że bankami zarządzającymi kontami depozytowymi spółki są dwie azjatyckie instytucje i obie mają wysokie oceny inwestycyjne.
Sprawa nieprawidłowości w monachijskiej spółce ciągnie się już od prawie półtora roku. Firma stała się swoistym „czarnym” bohaterem mediów na początku 2019 r. po serii artykułów opublikowanych przez „Financial Times”. Skandal wyszedł na jaw po tym, jak opiniotwórczy dziennik poruszył temat rzekomych przekrętów i fikcyjnego księgowania w azjatyckich operacjach Wirecarda. W materiale z końca stycznia 2019 r. „Financial Times” napisał, że jeden z wyższych przedstawicieli spółki wykorzystywał sfałszowane i nieaktualne umowy, sugerując, że robił to w celu zawyżenia dochodów.
W kolejnych publikacjach dziennik opisał proceder „podkładania dokumentów” w biurze firmy w Singapurze oraz informował o przeprowadzeniu nalotu policyjnego na biuro. Kolejnym analizowanym wątkiem były informacje, że pracownicy Wirecarda spiskują w celu zwiększenia sprzedaży i zysków w spółkach zależnych w Dubaju i Dublinie, wprowadzając audytora w błąd. W reakcji na publikacje spółka zapowiedziała, że podejmie kroki prawne przeciwko materiałom prasowym z powodu „nieetycznych i zawierających pomówienia treści”.
Nasz pupilek
Z polskiego punktu widzenia smaczku sprawie nadaje fakt, że akcje Wirecarda były jednym z ulubieńców polskich funduszy inwestycyjnych. Z zestawienia na koniec 2018 r. wynika bowiem, że ich udział jest w ścisłej czołówce najbardziej popularnych zagranicznych akcji, zajmując pod względem wartości trzecią pozycję, tuż za Amazonem i Microsoftem. Aż 34 funduszezainwestowały pieniądze klientów w papiery Wirecarda.
Spadająca gwiazda
Dwa lata temu akcje Wirecard zostały włączone w skład indeksu DAX30 na giełdzie we Frankfurcie, zastępując walory giganta bankowego Commerzbanku. Wartość rynkowa spółki sięgała wtedy 24 mld EUR. Obecnie wynosi 4-6,5 mld EUR. Niemiecki nadzór rynku kapitałowego poinformował o prowadzeniu osobnego dochodzenia wobec Markusa Brauna w kontekście zarzutów dotyczących wykorzystywania informacji poufnych. Jest on największym akcjonariuszem Wirecarda — ma 7-procentowy pakiet.
1,9 mld EUR Takiej kwoty w bilansie Wirecarda nie może się doszukać EY, audytor spółki. To niemal jedna czwarta gotówki, którą fundusz miał dysponować.
Podpis: Tadeusz Stasiuk