Koncepcja opracowania indeksu węglowego nie umarła. Choć można mieć takie wrażenie, patrząc na tempo prac prowadzonych przez Towarową Giełdę Energii (TGE), należącą do warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych.
![- Może nie jestem zadowolony z tempa, ale konsekwentnie dążymy do utworzenia tego indeksu - mówi Ireneusz Łazor, prezes TGE [FOT. WM] - Może nie jestem zadowolony z tempa, ale konsekwentnie dążymy do utworzenia tego indeksu - mówi Ireneusz Łazor, prezes TGE [FOT. WM]](http://images.pb.pl/filtered/c9741fba-afb6-4dca-86b7-aa2e2885e298/531b8139-f8a7-5eb6-96a2-5aff7b6eb6a1_w_830.jpg)
— Może nie jestem zadowolony z tempa, ale konsekwentniedążymy do utworzenia tego indeksu — mówi Ireneusz Łazor, prezes TGE.
Indeks ma się opierać na kaloryczności węgla (bo grudka grudce nierówna) i odzwierciedlać ceny z rzeczywistych transakcji zawieranych na rynku. Problemem, jak przyznaje prezes, będzie jednak dostęp do wiarygodnych informacji o cenach, a także stworzenie bazy danych historycznych do porównań.
— Dlatego nie będziemy się śpieszyć. Uruchomienie indeksu to kwestia tego roku — twierdzi Ireneusz Łazor.
W dalszej perspektywie rysuje się też utworzenie parkietu węglowego.
— Ale bez daty — zastrzega Ireneusz Łazor.
Pomysłów na nowe produkty jest zresztą więcej i obejmują m.in. gazowe (oparte na dostawach do budowanego w Świnoujściu terminalu LNG) i spożywcze („po wakacjach przystąpimy do pracy”). Najbliższy wprowadzenia jest jednak rynek finansowy. TGE zamierza go uruchomić w 2015 r. i zaoferować kontrakty futures na indeks cen energii elektrycznej. Apetyt ma spory.
— Spójrzmy na kraje skandynawskie. Rynek energetycznych instrumentów finansowych to 4-6 razy wielkość konsumpcji energii — podkreśla Ireneusz Łazor.
W Warszawie już, bez rynku finansowego, energia elektryczna zaczyna być postrzegana jako produkt, w który można inwestować. Wystarczy spojrzeć na obroty na TGE. W 2013 r. wyniosły 176,6 TWh i po raz pierwszy w historii przekroczyły krajową produkcję energii, która sięgnęła 162,5 TWh.