Indeksy wzrosły mimo kiepskich danych makro

opublikowano: 2008-02-26 22:06

Amerykańscy inwestorzy wykazują się ostatnio niezwykłym optymizmem. Podane we wtorek dane makro były fatalne a mimo to indeksy rynków akcji wzrosły. Dow Jones rósł na zamknięciu o 0,9 proc., S&P500 o 0,7 proc., a Nasdaq o 0,75 proc.

Przed sesją okazało się, że inflacja cen hurtowych w styczniu była wyższa niż oczekiwano, a krótko po jej rozpoczęciu okazało się, że wskaźnik zaufania konsumentów jest najniższy od pięciu lat. Wiadomość o największym spadku cen domów w 20 letniej historii indeksu S&P Case/Shiller dopełniła ponury obraz gospodarki. Nastroje inwestorów jednak dość szybko zaczęły się poprawiać. Pretekstem okazało się podwyższenie prognozy rocznej przez IBM. „Big Blue” zapowiedział także wykupienie akcji za 15 mld USD. Inwestorzy przypomnieli sobie, że dzięki wydaniu przez spółki prawie 860 mld USD na wykup własnych akcji indeksy wspięły się w październiku historyczne szczyty. Do poprawy nastrojów przyczynić się mógł także Donald Kohn, wiceszef Fed, który powiedział, że spowolnienie gospodarcze i kryzys rynku finansowego są większym zagrożeniem dla gospodarki niż inflacja. Rynek odebrał to jako zapowiedź dalszych obniżek stóp.

W grupie drożejących spółek znalazły się oprócz IBM także inne blue chipy, m.in. Microsoft i Intel. Rekordowe notowanie ropy zwiększyły popyt na akcje koncernów naftowych, w tym Exxon Mobil. Po przeciwnej stronie rynku znalazł się m.in. Google, którego akcje wyraźnie taniały po wiadomości, że liczba kliknięć w płatne reklamy na stronach jego wyszukiwarki spadła mimo wzrostu liczby odsłon. Taniały również akcje Home Depot, największej w USA sieci sklepów z artykułami budowlano-montażowymi, która poinformowała o spadku kwartalnego zysku i ostrzegła, że najbliższy rok będzie dla niej trudny. 

MD