Indyjska firma, której zadłużenie wynosi ponad 1 mld USD, musiała opóźniać płatności na rzecz banków, pracowników, dostawców, a nawet leasingodawców samolotów. Jak donoszą agencje, przed wyborami powszechnymi rząd w Delhi chce uniknąć utraty miejsc pracy.
O pomoc władze zwróciły się do państwowych banków, w tym do SBI i Punjab National Bank (PNB), a także do kontrolowanego w 49 proc. państwowego Narodowego Funduszu Inwestycyjnego i Infrastruktury (NIIF). Chcą by instytucje przejęły co najmniej jedną trzecią udziałów w linii lotniczej do czasu znalezienia nowego nabywcy.
Wcześniej linie Etihad, narodowy przewoźnik ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, który jest właścicielem 24 proc. udziałów w Jet Airways, zgodził się wpompować więcej pieniędzy i przejąć kontrolę nad indyjskim przewoźnikiem.
Jednak negocjacje utknęły w martwym punkcie po tym, jak Naresh Goyal, założyciel Jet Airlines odmówił ustąpienia ze stanowiska prezesa spółki. Taka sama sytuacja miała miejsce kilka miesięcy temu, kiedy największy konglomerat Indii, grupa Tata, również wykazał zainteresowanie zakupem linii lotniczej, ale po sprzeciwie ze strony Goyala zrezygnował z oferty.
Obecne raporty sugerują, że Etihad chce sprzedać cały posiadany pakiet udziałów w linii lotniczej i opuścić biznes.