Polacy powinni inwestować w Rosji, Chinach i Indiach — sugeruje ING TFI i wprowadza dwa fundusze.
W pół roku ING TFI sprzedało fundusze za 3,5 mld zł. To niewiele mniej niż w całym 2006 r. (4,2 mld zł). Jego apetytu to nie zaspokaja. Wprowadza dwa nowe fundusze: dolarowy inwestujący w Chinach i Indiach oraz wyceniany w euro inwestujący w Rosji. ING FIO Rosja to pierwszy fundusz, który pozwoli Polakom czerpać zyski z giełdy wschodnich sąsiadów. Do tej pory tylko DWS Top 50 Europa i UniAkcje Nowa Europa wchodziły na moskiewski rynek, ale lokowały tam tylko część portfela.
— Wartość PKB Rosji podwoiła się w ciągu ostatnich czterech lat. Dobra koniunktura powinna się utrzymać przez kilka lat, co daje szansę na wysokie stopy zwrotu. Poza tym te fundusze umożliwiają wyjście poza polski rynek akcji, na którym zanosi się na wyhamowanie wzrostów — mówi Sebastian Buczek, prezes ING TFI.
Pytanie, czy napięte stosunki polsko-rosyjskie nie zniechęcą inwestorów od kupowania jednostek.
— Nie sądzę. Kapitał idzie tam, gdzie można zarobić. Sentymenty polityczne mają niewielkie znaczenie — mówi Grzegorz Raupuk, analityk Analiz Online.
Mimo to w ING nie nastawiają się na dynamiczną sprzedaż.
— Będziemy zadowoleni jeśli na koniec roku w każdym z funduszy będzie 100 mln zł — mówi Sebastian Buczek.
W obu przypadkach są to fundusze funduszy. W portfelu nie będą miały spółek, ale jednostki funduszy zarządzanych przez światowych gigantów: Fidelity, JP Morgan, Merrill Lynch, Schroeder, UBS itp.
— Nie aspirujemy do roli znawców rynku w Pekinie czy Moskwie. Potrafimy natomiast wybrać najlepsze fundusze tam inwestujące — tłumaczy Sebastian Buczek.
Dla tych, którzy wolą rodzimą giełdę, ING wznowił sprzedaż funduszu małych i średnich spółek. Raczej nie na długo — zamknie, gdy aktywa przekroczą 500 mln zł, a w tej chwili wynoszą 350 mln zł.