Jan Kulczyk zaskoczył rynek, i to pozytywnie. Na poniedziałkowej sesji kurs akcji spółki Polish Energy Partners (PEP), w której najbogatszy Polak ma 60,6 proc., rósł nawet o 30 proc. — Wzrost kursu PEP jest przede wszystkim reakcją na pojawienie się chińskiego funduszu w spółce — podkreśla Flawiusz Pawluk, analityk Unicredit CAIB.

— Pojawienie się inwestora w PEP jest pozytywnym zaskoczeniem. Wcześniej wydawało się, że firma poszuka raczej finansowania na rynku, a tymczasem wchodzi inwestor strategiczny, co oznacza m.in. zmniejszenie ryzyka podaży akcji. To dobra wiadomość — uważa Marek Buczak, dyrektor w Quercus TFI.
Inwestor to gwarancja
W piątek wieczorem PEP, specjalizujący się w inwestycjach w energetykę wiatrową, rzucił na rynek dwie informacje. Po pierwsze, że 240 mln zł zainwestuje w niego chiński fundusz CEE Equity Partners. Po drugie, że Jan Kulczyk — większościowy akcjonariusz PEP — wniesie do spółki swoje pozagiełdowe aktywa energetyczne, wycenione na 557 mln zł. Powiększony PEP dostanie nową nazwę — Polenergia.
Wśród aktywów wnoszonych do PEP najwyżej wyceniono elektrociepłownię gazowąNowa Sarzyna (195 mln zł), trzy projekty zakładające budowę farm wiatrowych na Bałtyku (146 mln zł) oraz plan budowy Elektrowni Północ, czyli dwóch bloków węglowych w okolicach Pelplina, na północy Polski (75 mln zł). Przy wycenie planów i projektów rynek analizuje zwykle założenia oraz waży ich wiarygodność. Tym razem ma jednak łatwiej.
— Wejście inwestora oznacza, że wycena aktywów wnoszonych aportem może zejść niejako na drugi plan. Bo skoro ten inwestor już te aktywa przebadał i postanowił zainwestować w nie pieniądze, to jest to pewnego rodzaju gwarancja wiarygodności. Tym większa, że inwestor obejmie akcje PEP po cenie wyższej niż rynkowa — zauważa Flawiusz Pawluk.
Planowane transakcje wymagają wyemitowania akcji, a cenę emisyjną ustalono na 33,03 zł, czyli dużo powyżej giełdowego kursu PEP, oscylującego ostatnio wokół 25 zł. To jednocześnie o 3 grosze więcej niż cena, którą Jan Kulczyk oferował inwestorom przed dwoma laty w wezwaniu na PEP. — Patrząc na niedawną wycenę PEP, należy brać pod uwagę fakt, że zniżce kursu towarzyszyły bardzo małe obroty. Wycena była więc mało rynkowa — zauważa Marek Buczak.
Cena cieszy
Zdaniem Flawiusza Pawluka, cena emisyjna daje akcjonariuszom PEP powody do zadowolenia.
— Nie spodziewałem się, że będzie tak wysoka. Dla akcjonariuszy mniejszościowych to dobra wiadomość, bo wyższa cena oznacza mniejszą skalę rozwodnienia ich udziału w spółce. Można też przypuszczać, że w kolejnych emisjach, przeprowadzanych po podobnej cenie, udział wezmą głównie Kulczyk Investments i chiński inwestor. Dzięki temu mniejszościowi nie będą ponosić ciężaru finansowania strategii, a jednocześnie nie stracą znacząco wpływu na spółkę — przewiduje Flawiusz Pawluk.
Emisję akcji przyszła Polenergia planuje przeprowadzić na przełomie 2014 i 2015 r. Będzie to emisja bez prawa poboru, skierowana do inwestorów instytucjonalnych i indywidualnych.