Inwestor Wojtek: "The Economist" odkrył moje perełki

Inwestor Wojtek
opublikowano: 2025-05-16 19:15

Słynny brytyjski tygodnik polityczno-ekonomiczny napisał, że polska giełda powinna przyciągnąć uwagę światowych inwestorów. Dla mnie to nie nowość, że jest to dobre miejsce do inwestowania.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W piątek polscy politycy i ekonomiści zarzucili X postami o pochwałach, jakich warszawskiej giełdzie udzielił tygodnik „The Economist” – pewnie najbardziej prestiżowe pismo społeczno-ekonomiczne na świecie. Autor komentarza, jak zwykle w przypadku tego pisma anonimowy, napisał: „Polska to zignorowana supergwiazda rynków akcyjnych”. I podzielił się prognozą, że to ignorowanie i niskie wyceny nie potrwają długo. Podchwycił to od razu polski minister finansów Andrzej Domański, który napisał: „WIG od początku roku +31 proc. Rok przełomu”.

Moim zdaniem ludzie, którzy interesują się rynkami, od dawna wiedzieli, że polski rynek potrafi być atrakcyjny. Tylko jest to rynek wymagający, na którym trzeba się bardziej wysilić. Od momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej indeks polskich średnich spółek mWIG40 przeliczony na dolary zyskał niewiele mniej (370 proc.) niż amerykański S&P 500 (430 proc.). Gdyby nie wahania waluty, bylibyśmy dużo wyżej. Tylko polski indeks jest bardziej zmienny.

Sądzę, że w swoim komentarzu "The Economist" wręcz nie docenił źródeł siły polskiej gospodarki i polskiego rynku.

Zdaniem tygodnika o sile polskiego rynku zdecyduje to, że Polska będzie korzystała na zbrojeniach i ożywieniu w niemieckiej gospodarce. „W 2025 r. Polska planuje przeznaczyć 4,7 proc. swojego PKB na obronność – więcej niż jakikolwiek inny członek NATO. Dotychczas duża część tych wydatków trafiała na import (…). To jednak wkrótce się zmieni. W rezultacie wzrost gospodarczy powinien przyspieszyć”. I dalej o drugim czynniku, zewnętrznym: „W krótszym horyzoncie – jak zauważa Mai Doan z Bank of America – Polska powinna skorzystać na wzroście gospodarczym Niemiec, który ma przyspieszyć w związku ze zwiększonymi wydatkami na obronność i infrastrukturę”.

Komentarz jest napisany tak, jakby Polska miała się stać dopiero krajem szybkiego wzrostu. Tymczasem Polska jest prawie najszybciej rosnącą gospodarką UE od dawna. Od 2004 r., czyli roku akcesji do UE, polska gospodarka rosła średnio o 3,7 proc. rocznie. Szybciej rosła tylko Irlandia, będąca rajem podatkowym, i bardzo mała Malta. Dla porównania - Niemcy rosły w tym czasie w średnim tempie 1,1 proc., uznawane za liderów innowacji kraje skandynawskie w tempie 1,4 proc., dynamiczne kraje bałtyckie (Litwa, Łotwa, Estonia) w tempie 2,5 proc. Polski sukces gospodarczy jest mało rozpoznawany na świecie.

Głównym źródłem wzrostu był bardzo zdywersyfikowany eksport, oparty na przemyśle i usługach. Polska miała zdolność utrzymania wysokiego tempa wzrostu nawet w okresie, kiedy Niemcy wpadły w stagnację od 2018 r., więc teza, że ożywienie w Niemczech miałoby odgrywać krytyczną rolę dla polskiej gospodarki i rynku jest raczej objawem powierzchownego spojrzenia na kraj. Jeżeli już, to rosnący popyt ze strony niemieckich inwestycji może pomóc Polsce uniknąć pewnego spowolnienia, które jest nieuniknione w warunkach rosnących dochodów i malejącej populacji. Licząc w parytecie siły nabywczej, PKB per capita Polski jest dziś na poziomie 60 proc. w relacji do USA, podczas gdy w 2004 r. było na poziomie 35 proc. Im bliżej kraj jest granicy technologicznej świata, tym trudniej osiągać bardzo wysokie stopy wzrostu.

Wielu inwestorów zastanawiało się, dlaczego w tak szybko rosnącej gospodarce największe i najbardziej płynne spółki – czyli tzw. blue chipy – radzą sobie słabo na giełdzie. I rzeczywiście indeks tych blue chipów, czyli WIG20, w ciągu 21 lat od wejścia Polski do UE wzrósł tylko o 60 proc. w dolarach, co daje średnioroczną stopę zwrotu na poziomie zaledwie 2,4 proc. – mniejszą, niż można było uzyskać na bezpiecznych obligacjach w dolarach.

Ale polskie blue chipy słabo reprezentują gospodarkę. Są złożone w dużym stopniu z firm energetycznych i banków, ze spółek skarbu państwa, które są biznesami ściśle regulowanymi, zależnymi nie tylko od zmian politycznych, ale też od takich czynników jak stopy procentowe czy ceny surowców.

Polski sukces gospodarczy znacznie lepiej reprezentują spółki średnie, skupione w indeksie mWIG40. Tam są prawdziwe perełki polskiej gospodarki: prywatne spółki handlowe, technologiczne, usługowe, budowlane, przemysłowe, które reprezentują wysoki wzrost gospodarczy kraju. Są one oczywiście trudniej dostępne dla wielkich międzynarodowych funduszy ze względu na to, że obroty na nich nie są bardzo duże. Dlatego światowe media nie poświęcają im tyle uwagi. Ale z perspektywy inwestorów indywidualnych, nawet dysponujących relatywnie większymi funduszami, są to atrakcyjne aktywa. Ja w portfelu mam ETF-a na mWIG40, czyli fundusz, który naśladuje ruchy indeksu.

Inwestor Wojtek

Cześć, jestem Inwestor Wojtek, postać, za którą stoją doświadczeni dziennikarze giełdowi i analitycy PB. Chcę za 25 lat mieć w portfelu 1 mln zł. Inwestuję prawdziwe pieniądze (zacząłem od 50 tys. zł) w akcje, obligacje i inne instrumenty finansowe. Chcę edukować i promować inwestowanie na rynku kapitałowym. Jestem transparentny: z odpowiednim wyprzedzeniem napiszę, że zamierzam kupić lub sprzedać dane walory.

Skład mojego portfela i stopę zwrotu można obserwować na notowania.pb.pl/inwestor-wojtek.

Zachęcam też do zapisania się na mój newsletter>> oraz wysłuchanie podcastów>>