Trwa ucieczka od akcji i surowców
Tylko złoto i rządowe papiery są w cenie. Inwestorzy stronią od jakiegokolwiek ryzyka, bo plan Paulsona nie postawi świata na nogi.
Piątkowe zatwierdzenie wykupu toksycznych aktywów banków za 700 mld USD przez amerykański Kongres nie powstrzymało globalnej wyprzedaży akcji. Nie mogło, bo inwestorzy oczami wyobraźni widzieli już rozkręcającą się na świecie spiralę recesji. Plan Paulsona może bowiem pomóc bankom USA, ale gospodarki na nogi nie postawi.
Rynki akcji dobiła seria złych wieści z Europy, która rozpoczęła się w weekend. Okazało się, że banki Europy są już poważnie chore i teraz do gry muszą włączyć się europejskie rządy. Problem w tym, że władze europejskich gospodarek nie mówiły jednym głosem. Katalizatorem spadków był niemiecki bank Hypo Real Estate, którego nie chciały ratować komercyjne instytucje. Zrobi to niemiecki rząd.
Widmo recesji osłabiło euro, kurs ropy spadł poniżej 90 USD/b, za to ceny obligacji szły do góry.
— To jest jak pożar — mówił agencji Bloomberg Emmanuel Soupre, zarządzający w paryskim Neuflize OBC AM.
— Widzimy panikę na całym świecie. Rządy starają się zredukować strach wśród inwestorów, ale nie widać efektów — skomentował Javier Barrio, szef sprzedaży instrumentów kapitałowych w madryckim Banco BPI.
— Jesteśmy świadkami kryzysu, który nie ma precedensów, z wyjątkiem być może krachu z 1929 r. — powiedział natomiast agencji Ansa Aleksandro Profumo, szef Unicredit.
Przyznał przy tym, że jego grupa nie doceniła warunków rynkowych i popełniła błędy.
Powrót do przeszłości
Indeks MCSI dla regionu Azji i Pacyfiku spadł o 4,5 proc., najniżej od lipca 2005 r. Europejski DJ Stoxx 600 spadał w trakcie dnia o ponad 5 proc., cofając się do wartości z grudnia 2004 r. Nie lepiej zachowywały się także polskie indek- sy. WIG zleciał o 5,4 proc., a WIG20 zanurkował o 5,7 proc. Indeks blue chipów mocno ciągnęły w dół banki (zawirowania na rynku finansowym) i KGHM (wzrost kursu dolara nie rekompensował pikującej ceny miedzi). Od początku roku indeks krajowych blue chipów stracił już ponad 35 proc. Rosyjskie indeksy zapikowały o kilkanaście procent, po czym tamtejsze giełdy wstrzymały notowania. Nowością było zawieszenie handlu na brazylijskiej giełdzie. Bovespa na starcie sesji spadła o 10 proc.
— Jeśli mamy mówić o krachu, to jest właśnie ten moment — komentuje Marek Rogalski, główny analityk First International Traders DM.
— Kapitał szybko wycofuje się z rynków wschodzących i surowcowo-towarowych, bo rośnie awersja do ryzyka. Pozycje zamykają ci, którzy grali na dalsze wzrosty cen ropy, metali czy zbóż — mówi Marcin Kiepas, analityk XTB Brokers DM.
Dodaje, że pikujące euro nie jest dla niego zaskoczeniem.
— Europejska waluta znajduje się pod presją od lipca, kiedy stało się jasne, że unijna gospodarka nie ochroni się przed zarazą z USA. To zdecydowanie osłabia też złotego — mówi Marcin Kiepas.
— Strefa euro to druga po USA kostka globalnego domina, która się przewraca — mówi Alex Sinton, diler walutowy nowozelandzkiego ANZ National Bank.
Dobre, bo rządowe
Widmo globalnej recesji zawróciło inwestorów ku bezpiecznym aktywom. Złoto zdrożało o 4 proc., a ceny obligacji rządowych mocno skoczyły. Rentowność amerykańskich 10-letnich papierów spadła do rekordowych wartości z połowy września (gdy upadał Lehman Brothers), a niemieckich — minimum do tych z marca. W Polsce ceny papierów skarbowych nie drgnęły, choć u nas też była ucieczka od ryzyka. Co się dzieje?
— Szybko spadające kursy na innych rynkach obniżają wyceny naszych spółek. Do tego czeka nas również spowolnienie gospodarcze, które obniży zyski firm — tłumaczy Piotr Kuczyński, główny analityk Xeliona.
Piotr Kuczyński pod koniec września liczył, że przyjęcie planu Paulsona może wywołać kilkumiesięczne zwyżki indeksów. Mimo ostatnich giełdowych spadków, nie traci optymizmu.
— Nie spodziewam się krachu jak z 1987 r., gdy Dow Jones na jednej sesji obsunął się o ponad 20 proc. Nie wykluczam jednak powtórzenia się sytuacji z 1929 r., gdy po kilku dniach dotkliwych spadków indeksy wzrosły w pół roku o 50 proc. — mówi Piotr Kuczyński.
Marek Rogalski nie jest optymistą.
— W styczniu oburzenie wywołała moja wizja giełdowej apokalipsy. Ona jednak się sprawdza. Uważam, że w najbliższym czasie WIG20 spadnie do 2,1 tys. pkt., a SP500 — do 1 tys. pkt, 9 proc. poniżej piątkowego zamknięcia. Jeśli amerykański indeks przebije długoterminową linię tren- du, zanurkuje jeszcze mocniej, ciągnąc za sobą cały świat — Marek uważa Rogalski.
Czas na odsiecz
Po panice w końcu musi przyjść opamiętanie. Tak przynajmniej twierdzi Marcin Kiepas.
— Każde szaleństwo ma swój kres — mówi analityk XTB.
Twierdzi, że w tym miesiącu zobaczymy dołek bessy i szczyt słabości złotego.
— Czasowo łatwo określić punkt zwrotny, gorzej z liczbami. Pewne jest to, że rządy mają świadomość, iż brak skoordynowanej akcji w skali globalnej oznacza załamanie wielu rynków. Na razie każde z państw próbuje gasić pożar u siebie. Spodziewam się, że wkrótce zobaczymy w wielu krajach obniżki stóp procentowych, co uspokoi nastroje — uważa Marcin Kiepas.
— Cięcia stóp zobaczymy jeszcze w tym tygodniu — prognozuje Marek Rogalski.
Ludzie rynku o sytuacji na giełdzie i nie tylko
Ludwik Sobolewski
prezes Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie
Wyobrażaliśmy sobie, że OFE będą świetnymi inwestorami instytucjonalnymi: profesjonalnymi, stabilizującymi rynek, kupującymi wtedy, kiedy jest tanio. W rzeczywistości to nie działa. Widzimy to ewidentnie w tym roku na GPW. Częściowo OFE w działaniu przeszkadza brak możliwości zabezpieczania pozycji instrumentami pochodnymi oraz zakaz pożyczania akcji w ramach krótkiej sprzedaży.
wypowiedź z III Kongresu Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych
Wiesław Rozłucki
były prezes Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie
Po przyjęciu planu Paulsona inwestorzy nie boją się już kryzysu w globalnym
systemie bankowym. Teraz pierwszorzędne
znaczenie ma niepokój związany ze spodziewanym spowolnieniem wzrostu gospodarczego. Banki będą bowiem ostrożniejsze, jeśli chodzi o finansowanie różnego rodzaju przedsięwzięć, co przełoży się na wzrost kosztów kredytów. To z kolei spowoduje niższe zyski spółek, a to w konsekwencji odbije się na ich giełdowych wycenach.
Jacek Socha
były przewodniczący KPWiG, wiceprezes i partner w PricewaterhouseCoopers
Po co zwoływać Radę Gabinetową?
Przecież prezydent [Polski — przyp. red.]
nie ma nawet doradcy ekonomicznego, który by wyjaśnił stanowisko pałacu prezydenckiego i doradził prezydentowi. Polski system finansowy ratuje prymitywizm. Podczas gdy w USA wyrafinowane instrumenty finansowe były w powszechnym użyciu, my próbowaliśmy uruchomić dużo prostszą krótką sprzedaż.
wypowiedź z III Kongresu Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych
Adrian Boczkowski